Podrecznik Wojownika Swiatla - COELHO PAULO, Ebooki w TXT
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Paulo CoelhoPodrecznik Wojownika SwiatlaWydawca dedykuje te ksiazke tym, ktorzy staraja sie dojrzec promyk swiatla tam, gdzie inni widza tylko ciemnosciDrzewa BabelLitewska 10/11 - 00-581 Warszawadrzewobabel@qdnet.plprzelozylaBasia Stepientytul oryginaluManuel do Guerreiro da Luzkoncepcja graficzna, zdjeciaMichal Batorychoreografia typograficznaValeria Apicellaprzygotowanie do drukuPressEnterredakcja i korektaZyta Oryszyn(C) 1997 by Paulo Coelho(C) for the Polish edition by Drzewo Babel, Warszawa 2000This edition was published by arrangementswith Sant Jordi Asociados, Barcelona, Spain. All right reserved.isbn 83-904230-4-9Nota od autoraZa wyjatkiem prologu i epilogu, wszystkie teksty zawarte w tej ksiazce bylypublikowane w latach 1993-1996 w rubryce "Maktub" w dziennikuA Folha de So Paulo oraz w wielu innych gazetach brazylijskich.O Maryjo bez grzechu poczeta, modl sie za nami,ktorzy sie do Ciebie uciekamy.Amen.Rio de Janeiro, sobota 31 sierpnia 1996 rokuDla S.I.L.Edouarda Rangela i Anne Carriere,mistrzow rygoru i wspolczuciaUczen nie przewyzsza nauczyciela.Lecz kazdy, dobrze wyuczony,bedzie jak jego nauczyciel.Lukasz, 6;40Prolog-Z plazy, we wschodniej czesci wioski, dojrzec mozna wyspe, na ktorej wznosi sie gigantyczna swiatynia, z niezliczona iloscia dzwonow - powiedziala kobieta. Maly chlopiec po raz pierwszy widzial ja w tych okolicach. Zwrocil uwage na osobliwy stroj i welon, okrywajacy jej wlosy.-Czy znasz ta swiatynie? - spytala. - Pojdz ja obejrzec i powiedz mi, czy ci sie podoba.Dzieciak urzeczony uroda nieznajomej, udal sie we wskazane miejsce. Usiadl na piasku i zaczal bacznie wpatrywac sie w horyzont, ale zobaczyl tylko to, co zwykle: blekitne niebo, zlewajace sie z tafla oceanu.Rozczarowany, powedrowal do sasiedniej osady i spytal napotkanych rybakow, czy slyszeli cokolwiek o jakiejs wyspie albo swiatyni.-O tak! To bylo bardzo dawno temu, w czasach, kiedy zyli tu moi pradziadowie - odezwal sie stary rybak. - Trzesienie ziemi pochlonelo wyspe. Choc nie mozna jej juz zobaczyc, zdarza sie czasem, ze w morskich glebinach slychac bicie swiatynnych dzwonow.Chlopiec powrocil na plaze i wytezyl sluch, ale do jego uszu dobiegal jedynie szum morskich fal i krzyk mew.Kiedy zapadla noc, przyszli po niego rodzice. Lecz juz nastepnego ranka, skoro swit, znow wrocil na plaze. Obraz nieznajomej nie dawal chlopcu spokoju. Wydawalo mu sie nie do pomyslenia, aby osoba tak piekna mogla klamac, jesli ona ktoregos dnia powroci, chcialby moc jej powiedziec, ze choc nie dojrzal wyspy, to slyszal dzwony swiatyni puszczone w ruch przez fale.Mijaly miesiace. Z czasem chlopiec zapomnial o tajemniczej kobiecie, lecz pamietal o skrywajacej skarby podwodnej swiatyni. Gdyby poslyszal dzwieki dzwonow, mialby przynajmniej pewnosc, ze rybacy mowili prawde. A gdy dorosnie moglby zgromadzic dosc pieniedzy, by zorganizowac wyprawe w poszukiwaniu zatopionych skarbow.Nie interesowala go juz szkola ani zabawy z kolegami. Stal sie ulubionym celem kpin innych dzieci, ktore powtarzaly w kolko: "On nie jest taki jak my. Woli przesiadywac nad brzegiem morza, niz bawic sie z nami, bo leka sie przegranej". I smialy sie glosno na widok chlopca siedzacego na plazy. Wciaz nie udawalo mu sie poslyszec starych dzwonow, lecz kazdego ranka uczyl sie czegos nowego. Na poczatku odkryl, ze kiedy wsluchuje sie w szum morza, fale nie rozpraszaja juz jego uwagi. Troche pozniej przywykl do krzyku mew, do brzeczenia pszczol, do szelestu wiatru w palmowych lisciach. W bez mala pol roku po pierwszym spotkaniu z tajemnicza kobieta, zaden halas nie byl juz w stanie go rozproszyc, lecz i tak nie potrafil doslyszec bicia dzwonow zatopionej swiatyni.Czasami przychodzili do niego rybacy. "My je slyszymy" - mowili z przekonaniem. Chlopcu to sie ciagle nie udawalo. Z czasem slowa rybakow staly sie inne: "Jestes zbyt przejety tymi dzwiekami dzwonow. Daj temu spokoj i wracaj do zabaw z kolegami. Pewnie tylko rybacy moga je uslyszec".Po roku dal za wygrana. "A jesli ci ludzie maja racje? Lepiej bedzie jak urosne i zostana rybakiem. Wtedy kazdego ranka bede wracal na brzeg i kiedys na pewno uslysze dzwony. A zreszta, moze to tylko legenda? Moze podczas trzesienia ziemi roztrzaskaly sie wszystkie dzwony i nigdy juz nie zagraja?" - myslal w duchu. Tego popoludnia postanowil wrocic do domu i dac sobie spokoj z zatopiona wyspa. Zblizyl sie da oceanu, by go pozegnac i raz jeszcze ogarnal wzrokiem jego bezmiar. A poniewaz nie zaprzatal juz sobie glowy dzwonami, mogl radowac sie po prostu spiewem mew, szumem fal i szelestem wiatru w palmowych lisciach. W oddali poslyszal rozbawione glosy dzieci i poczul sie szczesliwy, ze znow powroci do zabaw z rowiesnikami. Pewnie na poczatku jego koledzy beda sie z niego nasmiewac, ale szybko zapomna o tym co sie zdarzylo i, jak dawniej, znow przyjma go do swego grona. Rozpierala go radosc i tak jak moze to uczynic tylko dziecka - podziekowal za dar zycia. Byl pewien, ze nie stracil czasu na marne, bo nauczyl sie obcowac z przyroda i szanowac ja. I nagle, niespodziewanie, kiedy sluchal morza, mew, szelestu palm i glosow swoich przyjaciol w oddali, dobiegl go pierwszy dzwiek dzwonu. I nastepny.A potem jeszcze nastepny, az w koncu odezwaly sie wszystkie dzwony zatopionej swiatyni, wypelniajac radoscia jego serce.Wiele lat pozniej, kiedy byl juz doroslym mezczyzna, powrocil do swojej rodzinnej wioski. Nie zamierzal juz wydobywac z glebin marza zatopionych skarbow. Pewnie cala ta historia byla jedynie wytworem jego dzieciecej wyobrazni. Moze nigdy nie slyszal bicia zatopionych dzwonow? Ale poszedl na plaze, by posluchac szum u fal i spiewu mew.jakiez bylo jego zdziwienie, kiedy na piasku ujrzal siedzaca kobiete, te sama, ktora kiedys opowiedziala mu o wyspie i o swiatyni.-Co tu robisz? - spytal.-Czekam na ciebie.Chociaz od ich spotkania uplynelo wiele lat, byla tak samo piekna jak dawniej.Ten sam, wcale nie splowialy welon okrywal jej wlosy. Podala mu zeszyt w blekitnejokladce.-Pisz. Kiedy wojownik swiatla pragnie dowiedziec sie, czy jakas osoba jest godna zaufania, wtedy spoglada na nia oczami dziecka, bowiem dzieci potrafia patrzec na swiat bez goryczy.-A kim jest wojownik swiatla?-Czlowiekiem, ktory umie docenic, jakim cudem jest zycie; ktory do samego konca walczy o to, w co wierzy i potrafi uslyszec bicie dzwonow kolysanych w glebinach oceanu.Mezczyzna nigdy dotad nie sadzil, ze jest wojownikiem swiatla. Nieznajoma zdawala sie czytac w jego myslach:-Wszyscy to potrafia. Ale nikt nawet nie podejrzewa, ze jest wojownikiem swiatla. Kazdy czlowiek moze nim byc. Spojrzal na biale, niezapisane kartki zeszytu. Kobieta znow sie usmiechnela:-Pisz.Podrecznik Wojownika SwiatlaWojownik swiatla nigdy nie zapomina, co to wdziecznosc. Anioly dopomogly mu podczas bitwy, sily niebianskie ustawily kazda rzecz na odpowiednim miejscu i sprawily, ze wojownik mogl dac z siebie wszystko. Jego znajomi mowia: "Alez on ma fart!", bo wojownik otrzymuje czasem od zycia o wiele wiecej, niz oczekuje. Dlatego kiedy zachodzi slonce, kleka i dziekuje Opiekunczemu Plaszczowi, ktory go otula. Jednak jego wdziecznosc, nie ogranicza sie tylko do swiata duchowego: nie zapomina nigdy o przyjaciolach, bowiem na polu bitwy ich krew zmieszala sie z jego wlasna. Wojownikowi nie trzeba przypominac o pomocy, ktorej udzielili mu inni - sam o tym pamieta i dzieli sie z nimi nagroda.Wszystkie drogi swiata prowadza do serca wojownika. Zanurza sie on bez wahania w rzece namietnosci, ktora przeplywa przez jego zycie. Wojownik wie, ze wolno mu wybrac to, czego pragnie. Podejmuje wiec decyzje z odwaga, bezinteresownoscia, a czasem - z odrobina szalenstwa. Akceptuje swoje pasje i raduje sie nimi z calego serca. Przekonal sie, ze wcale nie trzeba wyrzekac sie podbojow - stanowia one nieodzowna czesc zycia i napawaja radoscia tych, ktorzy biora w nich udzial. Jednak nigdy nie traci z oczu rzeczy nieprzemijalnych ani silnych wiezi z ludzmi, zaciesniajacych sie z biegiem czasu . Wojownik potrafi odroznic to, co ulotne od tego, co wieczne.Wojownik swiatla nie polega tylko na wlasnych silach - korzysta takze z energii swojego przeciwnika. Kiedy rozpoczyna sie bitwa, jedyne co posiada, to zapal i sztuka fechtunku, ktorej nauczyl sie podczas cwiczen. Ale podczas watki odkrywa, ze zapal i cwiczenia nie wystarczaja do zwyciestwa - nieodzowne jest doswiadczenie. Wtedy otwiera serce na Wszechswiat i prosi Boga o natchnienie, tak aby kazdy cios wroga stal sie dla niego lekcja obrony. Jego towarzysze mowia: "jakiz on zabobonny! Przerwal walke, by sie po modlic i szanuje podstepnosc wroga!" Wojownik swiatla nie odpowiada na te zaczepki. Wie, ze bez natchnienia i bez doswiadczenia na nic sie zdadza zapal i treningi.Wojownik swiatla nigdy nie oszukuje; umie jednak zmylic przeciwnika. Zeby nie wiadomo jak sie niepokoil, potrafi zastosowac w walce odpowiedni wybieg, by zwyciezyc. Kiedy czuje, ze jest u kresu sil, sprawia, ze przeciwnik ma wrazenie, iz mu sie wcale nie spieszy. Kiedy powinien atakowac z prawej, przemieszcza swe oddzialy na lewa flanke. Jesli ma zamiar ruszyc natychmiast do boju, udaje, ze jest zmeczony i wlasnie szykuje sie do snu. Jego przyjaciele mowia: "Popatrzcie, gdzies ulotnil sie caly jego zapal!". Ale on nie przejmuje sie tymi uwagami, bowiem przyjaciele nie maja pojecia o jego taktyce. Wojownik swiatla wie, czego chce i nie musi niczego objasniac.Pewien chinski medrzec tak opisuje taktyke wojownika swiatla: "Pozwol, aby wrog uwierzyl, ze nie odniesiesz wielkich korzysci z decyzji o ataku - w ten sposob oslabisz jego zapal. Nie wstydz sie wycofac na chwile z bitwy, jesli czujesz, ze wrog jest silniejszy - liczy sie bowiem koniec wojny, nie zas pojedyncze utarczki. Jesli masz dosc sil, nie wstydz sie okazac s...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]