Pokolenie wojownikow, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANNE MCCAFFREYJODY LYNN NYEPOKOLENIE WOJOWNIK�W(T�UMACZ: MARCIN �AKOMSKI)ROZDZIA� PIERWSZYNie znaj� wszystkich naszych mo�liwo�ci - stwierdzi�a Sassinak, nie pierwszy zreszt� raz. Jednak ani troch� nic poprawi�o to jej samopoczucia.Radosny nastr�j, w jakim Sassinak i Lunzie snu�y pierwsze plany zjednoczenia si� przeciwko piratom planetarnym, dawno ju� wyparowa�. Pocz�tkowo da�y si� ponie�� entuzjazmowi, gdy katedra Thek�w wymierzy�a kapitanowi Crussowi kar� za to, �e wyl�dowa� pe�nym nielegalnych grawitanckich osadnik�w transportowcem na Irecie, tu� pod nosem �cigaj�cego go dowodzonego przez Sassinak kr��ownika. Przy okazji uda�o si� uzyska� od kapitana sporo interesuj�cych informacji o jego chlebodawcach.Thekowie rozstrzygn�li co prawda kwesti� prawa do zasiedlenia Irety, ale potem odlecieli, nie fatyguj�c si� nawet, by wymierzy� sprawiedliwo�� mocodawcom pirat�w planetarnych. Sassinak i Lunzie zrozumia�y, �e nie maj� raczej szans na poparcie ze strony tej d�ugowiecznej, najstarszej i najm�drzejszej ze wszystkich ras zamieszkuj�cych Wszech�wiat. Thekowie rzadko mieszali si� w sprawy jak�e kr�tko �yj�cych przedstawicieli innych ras. Interweniowali tylko w�wczas, gdy co� zagra�a�o ich w�asnym interesom - jak na frecie - a poza tym pozwalali wszystkim ni�szym istotom, poczynaj�c od jaszczuropodobnych Setich, przez kszta�tozmiennych Weft�w i zamieszkuj�cych morza Ssli, ko�cz�c za� na ludziach, by same "pra�y w�asne brudy". R�wnie� teraz, gdy tylko za�atwili spraw� Irety, natychmiast odlecieli, a Sassinak i Lunzie stan�y przed nie lada wyzwaniem.Musia�y i chcia�y - odszuka� i zniszczy� tych, kt�rzy stosowali najohydniejsz� form� piractwa, napadaj�c i �upi�c ca�e planety oraz bior�c w niewol� zamieszkuj�cych je ludzi.Przed paniami pi�trzy�y si� niezliczone problemy. Sassinak by�a zbyt do�wiadczonym komandorem, by zignorowa� potencjalne zagro�enie. Lunzie r�wnie� nie raz ju� przekona�a si�, �e najwspanialszy nawet plan potrafi spali� na panewce. Teraz rozsiad�a si� wygodnie na bia�ej sk�rzanej kanapie w biurze pani komandor i przygl�da�a si� swej prapraprawnuczce z lekkim rozbawieniem. Sassinak by�a jednocze�nie tak m�oda i tak stara!- Tak samo jak ty - odci�a si� Sass.Lunzie obla�a si� rumie�cem.- Telepatia nie istnieje - zawo�a�a szybko. - Nigdy nie udowodniono jej dzia�ania w warunkach eksperymentalnych.- Jednak bli�niakom jako� si� udaje - zaoponowa�a Sassinak. - Gdzie� o tym czyta�am. Zdarza si� r�wnie� niekiedy mi�dzy bliskimi krewnymi. A je�li chodzi o nas, c�, kto wie, jak podzia�a�a na ciebie d�ugotrwa�a hibernacja i do czego doprowadzi�a moja w�asna biografia. My�la�a� o tym, �e jestem jednocze�nie m�oda i stara, a ja my�la�am dok�adnie to samo o tobie. Zreszt� jeste� m�odsza ode mnie...- Ale to nie daje ci �adnego prawa do zgrywania wa�niaka - przerwa�a jej Lunzie i natychmiast ugryz�a si� w j�zyk. Twarz Sass zastyg�a w nieprzyjemnym grymasie. Oczywi�cie mia�a naj�wi�tsze prawo do tego, by si� m�drzy�. Pe�ni�a funkcj� kapitana okr�tu i by�a bogatsza o ca�e dziesi�� lat do�wiadcze�.- Przepraszam - powiedzia�a szybko Lunzie. - Rzeczywi�cie jeste� starsza i to ty wydajesz rozkazy. A mnie wci�� trudno si� do tego wszystkiego przyzwyczai�.U�miech, rozja�niaj�cy natychmiast twarz Sassinak, podni�s� j� nieco na duchu.- Mnie te�. Mimo to musz� zachowywa� si� jak na dow�dc� okr�tu przysta�o. A ty, jako moja dostojna prapraprababka, nie wiesz przecie�, co p�ynie w ka�dej z tych pok�adowych rur.- Dobrze ju�, zrozumia�am aluzj�. Postaram si� zachowywa� jak potulny cywil. - I spr�buj�, doda�a ju� w my�lach, zaakceptowa� fakt, �e mam potomka, od kt�rego jestem nie tylko m�odsza, ale te� s�absza. Pochyli�a si� i odstawi�a kubek. - Co zamierzasz teraz zrobi�?- Potrzebujemy wi�cej danych - odpar�a Sass, marszcz�c brwi. - Dowod�w, kt�re mog�yby�my przedstawi� na przyk�ad na forum Rady. We�my spraw� Diplo. Kto si� z kim kontaktowa� i czyje pieni�dze posz�y na ten piracki statek? Kt�re grupy grawitant�w zamieszane s� w piractwo? Czy pozostali zdaj� sobie spraw� z tego, co czyni� ich pobratymcy? No i zostaje jeszcze rodzina Paraden. Mam powody, by s�dzi�, �e wszyscy jej cz�onkowie bior� udzia� w perfidnym spisku, lecz jak to udowodni�? Gdyby uda�o si� znale�� kogo� spo�r�d nich samych, jakiego� sprzymierze�ca...Lunzie wzi�a kubek i wychyli�a go do dna, nie zwracaj�c najmniejszej uwagi na burczenie w brzuchu. Czy�by mia�a zamiar zaproponowa� co� g�upiego? Albo niezwykle odwa�nego? Lub jedno i drugie r�wnocze�nie?- By� mo�e potrafi�abym ci pom�c w sprawie Diplo.- Ty? Ale jak?Sassinak my�la�a ju� o swych przyjacio�ach-grawitantach, lecz stwierdzi�a, �e nie powinna wykorzystywa� ich w podobny spos�b. By�oby to dla nich zbyt ryzykowne, gdyby przy�apa� ich jaki� agent Floty.- Miejscowi nie zgadzaj� si� na to, by na Diplo przyje�d�a�o wielu lekkich, lecz ze wzgl�du na problemy zdrowotne zwi�zane z genetyk� i trudno�ciami adaptacyjnymi, naukowc�w i doradc�w medycznych przyjmuj� dosy� ch�tnie. Niewiele sympatyczniej ni� pozosta�ych lekkich, ale zawsze. Przyda�by mi si� jaki� kurs u boku Mistrza, dla od�wie�enia wiadomo�ci z mojej dziedziny...Sassinak zamy�li�a si�.- Hm... To brzmi do�� rozs�dnie. Nawet gdyby ci� kto� obserwowa�, taka decyzja nie powinna budzi� podejrze�. Spad�a� prawdopodobnie o jeden szczebel w hierarchii naukowej. Wy, naukowcy, macie swoje ambicje...Zawiesi�a g�os na wypadek, gdyby Lunzie zechcia�a si� wyt�umaczy�, lecz bez zdziwienia przyj�a jedynie skinienie g�owy. Lunzie wr�ci�a do tematu Diplo.- Lekarze zadaj� zwykle wiele pyta�. Gdybym zosta�a cz�onkiem grupy badawczej, zajmuj�cej si� na przyk�ad dziedzin� patologii ci��y, mia�abym okazj�, by w ramach takiej pracy porozmawia� z wieloma osobami.Sassinak przekrzywi�a g�ow� na bok. Lunzie w ostatniej chwili powstrzyma�a si� przed identycznym ruchem.- Czy przypadkiem nie pr�bujesz w ten spos�b pozby� si� jakiego� grawitanckiego demona? Z tego, co m�wi�a�...Lunzie nie chcia�a jednak powraca� do tego tematu.- Wiem, wiem. Mam do�� powod�w, by ba� si� grawitant�w, a nawet ich nienawidzi�. Przynajmniej niekt�rych z nich. Ale pozna�am tak�e szlachetnych przedstawicieli tej rasy. M�wi�am ci o Zebarze. - Sass skin�a g�ow�, lecz nie wygl�da�a na przekonan�. Lunzie m�wi�a dalej. - Poza tym b�d� mog�a porozmawia� z Mistrzem i wznowi� trening. Znasz Dyscyplin� na tyle, aby wiedzie�, i� jest r�wnie skuteczna, jak inne formy obrony. Je�li Mistrz stwierdzi, �e nie jestem wystarczaj�co odporna, �eby jecha�, dam ci zna�.- Opowiesz mu o wszystkim?S�dz�c po tonie jej g�osu, Sass nie wydawa�a si� zachwycona tym pomys�em. Lunzie westchn�a w g��bi ducha.- Nie o wszystkim, ale o tym, �e lec� na Diplo, na pewno. Istniej� pewne umiej�tno�ci, kt�re mog� u�atwi� pobyt na ci�kiej planecie.- Postaraj si� spe�ni� wszystkie wymagania Mistrza. To zbyt wa�ne, by ryzykowa� jakie� emocjonalne rozchwianie. Pami�taj o tym, jakie mia�a� k�opoty...- Poradz� sobie - uci�a Lunzie, nadaj�c brzmieniu swego g�osu moc Dyscypliny. Sassinak zamilk�a. Stanowczo�� Lunzie nie podzia�a�a na ni� tak, jak na innych w podobnych okoliczno�ciach, lecz wygl�da�a na przekonan�.- To za�atwia problem Diplo - mrukn�a wreszcie, wzruszaj�c nieznacznie ramionami i zaj�a si� kolejn� spraw�. - Wyje�d�asz zatem, nie wiedz�c, ile czasu zajm� ci przygotowania. Bierzesz udzia� w kursie i wybierasz si� na Diplo, zostawiaj�c mi prowadzenie �ledztwa w�r�d podejrzanych korporacji handlowych, Setich oraz w wewn�trznych strukturach EEC, Floty i Rady. Przyda�aby si� nam jaka� w�asna sie� kontrwywiadu, ale...Lunzie wesz�a jej w s�owo, pusz�c si� jak paw..- Znasz admira�a Coromella?Szcz�ka Sass lekko opad�a. Najwyra�niej by�a zaskoczona.- A ty go znasz?- Owszem, do�� dobrze.Patrz�c na Sassinak, kt�ra prowadzi�a jak�� wewn�trzn� walk�, Lunzie postanowi�a o nic wi�cej nie pyta�. Mo�e zreszt� dla Sass konsekwencje tego faktu nie przedstawia�y si� nazbyt jasno. Teraz Coromell by� ju� tak wiekowy, jak jego ojciec w chwili poznania Lunzie. W oczach Sass musia� sprawia� wra�enie starca. Lunzie pokona�a kolejn� fal� smutku i wkupi�a si� na chwili obecnej.- Pracowa�am przez kr�tki czas pod jego rozkazami, jeszcze przed afer� z Ambrozj�.- Pod jego rozkazami!Czy ten okrzyk wyra�a� aprobat�, czy niesmak? Lunzie nie spyta�a o to, streszczaj�c w zamian w kilku s�owach okoliczno�ci owej wsp�pracy i jej nast�pstwa. Sassinak nie przerywa�a, s�uchaj�c ze wzrokiem utkwionym w jakim� dalekim punkcie. Gdy opowiadanie Lunzie dobieg�o ko�ca, lekko potrz�sn�a g�ow�.- Kochana, mam wra�enie, �e mog�yby�my rozmawia� tygodniami, a ty wci�� mia�aby� w zanadrzu nowe niespodzianki. - Nic w jej g�osie nie sugerowa�o, czy to zaskoczenie jest mi�e, czy raczej nie. Lunzie pomy�la�a, �e brak komentarza da�oby si� wyt�umaczy� szacunkiem Sassinak dla gwiazdek admiralskich Coromella. Nagle Sass otrz�sn�a si� z zamy�lenia i odsun�a od biurka. - Mam ochot� rozprostowa� troch� nogi. W�a�ciwie nie zd��y�am nawet obejrze� okr�tu. Przejdziesz si� ze mn�?- Oczywi�cie.Lunzie zadowolona by�a z przerwy w tak m�cz�cej naradzie. Ruszy�a za Sass korytarzem prowadz�cym wzd�u� ca�ego pok�adu g��wnego.- Wszystko si� tu zmieni�o - stwierdzi�a, schodz�c po drabince na pok�ad �o�nierski. - Ciekawe, dlaczego tu �ciany s� zielone, skoro na g�rze mia�y szary kolor.- Zmieni�o?- Nie zd��y�am ci o tym powiedzie�, ale kiedy opuszczali�my w�wczas Ambrozj�, przyby� po nas w�a�nie ten kr��ownik, Zaid-Dayan. Nie spotka�am jego kapitana, lecz wiem, �e to by�a kobieta. Dlatego w�a�nie u�y�am tej nazwy na Irecie. Ty i ten okr�t... To by�o istne deja vu.Sassinak odchrz�kn�a.- To nie m�g� by� ten sam okr�t. Przecie� ewakuacja z Ambrozji nast�pi�a przed misj� na Irecie, przed twoj� hibernacj�, jakie� czterdzie�ci lat temu. M�wisz chyba o wersji z czterdziestego trzeciego roku. Tamten statek zosta� zniszczony w bitwie dok�adnie wtedy, gdy ko�czy�am Akademi�.... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.htw.pl