Pollard Albert Frederick - Henryk VIII, Ebooks (various), Biografie, pamiętniki, wspomnienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Albert Frederick Pollard
Henryk VIII
Biografie Sławnych Ludzi
Przełożyła Irena Szymańska
Wiersze i cytaty łacińskie przełożył
Mikołaj Szymański
Konsultacja naukowa i bibliografia
Edward Potkowski
Rozdział pierwszy
PIERWSI TUDOROWIE
W całych dziejach Anglii nie ma postaci tak rozmaicie charakteryzowanej
przez współczesnych a wywołującej tak zajadłe spory wśród potomnych, jak ów
„monarcha, co zerwał okowy Rzymu”. Henryk VIII dla niektórych historyków
był wcieleniem nieludzkiego okrucieństwa i podłości, dla innych uosobieniem
nadludzkiej odwagi, mądrości i siły woli; niemal wszyscy zgadzali się, że nie
mieści się w powszechnie przyjętych kategoriach człowieczeństwa. Osobowość
jego była tak niezwykła, osiągnięcia tak osobliwe, że może uchodzić za nowego
Attylę, zesłanego szczególnym zrządzeniem losu, by stać się biczem ludzkości,
lub za nowego Herkulesa, który pojawił się, by oczyścić czy przynajmniej
zburzyć stajnie Augiasza. Jego rozkazy wydawały się równie nieodwołalne jak
wyroki Opatrzności, a historia panowania usiana jest świadectwami zguby tych,
którym nie udało się uśmierzyć jego gniewu. Z dwiema ze swych sześciu żon
rozwiódł się, dwie skazał na ścięcie. Za jego czasów żyło w Anglii czterech
kardynałów: jeden zginął pod toporem kata, drugi znalazł się poza zasięgiem
topora, a trzeciego ocaliła naturalna śmierć we właściwym momencie. Z tyluż
książąt połowę na rozkaz Henryka wyjęto spod prawa; tą samą metodą,
pospiesznych egzekucji rozprawił się z sześcioma czy siedmioma hrabiami i
wicehrabiami, a także z mnóstwem swych mniej znakomitych poddanych.
Zaczął panowanie od ścięcia ministrów ojca, potem wysłał na szafot własnych
ministrów. Londyńska Tower mieściła zarazem pałac i więzienie, dostojnicy
królestwa szybko przechodzili z jednego do drugiego; ocaleć można było tylko
żyjąc w ciszy i na uboczu. Poglądy religijne i polityczne, stanowisko czy zawód
2
nie miały większego znaczenia; kapłana i człowieka świeckiego, kardynała-
arcybiskupa i „młot na zakonników”, ludzi wydźwigniętych przez Henryka z
nizin i parów, ponad których tamtych wywyższył, czekał w końcu wspólny los.
Wolsey i More, Cromwell i Norfolk, kroczyli po tej samej grząskiej drodze, do
tego samego nieuchronnego końca, a lud angielski przyglądał się temu
bezradnie lub obojętnie. Nie ociągając się posyłano przedstawicieli miast i
hrabstw do Westminsteru i parlament zbierał się z regularnością wzrastającą, w
miarę zaostrzania się despotyzmu Henryka, ale wyglądało na to, że zbiera się
jedynie, by rejestrować dekrety królewskie i ubierać w pozory legalności nagą
przemoc królewskich ustaw. Pamiętał o swoich przywilejach tylko po to, aby
składać je u stóp króla, unieważniał jego długi, nadawał jego proklamacjom moc
prawny, upoważniał go do wydawania wyroków i rozporządzania koroną
według własnej woli. Pewny poparcia parlamentu, Henryk podważył i rozbił
jedność duchową zachodniego chrześcijaństwa, jednym cięciem rozstrzygnął
wieczną walkę między kościołem a państwem, w której królowie i cesarze
ponosili poniżające klęski. Nie szczędząc zniewag i szyderstw zdeptał kościelne
sadownictwo, choć jakoby dzierżyło ono klucze od nieba i piekła. Stosując w
praktyce starą, zasadę prawa rzymskiego cuius regio eius religio uznał, że jest
autorytetem w dziedzinie religii i że sam może określać zasady wiary, skoro
Leon X nazwał go jej obrońcą. Inni władali despotycznie, opierając się na sile
armii, na siatce tajnej policji albo na zorganizowanym aparacie
biurokratycznym. A przecież stała armia Henryka składała się z niewielu
płatnych oficerów i z halabardników straży; nie miał ani tajnej policji, ani
aparatu urzędniczego. Już wówczas Anglicy chełpili się, że nie są niewolnikami
jak Francuzi, a cudzoziemcy z pogardą wytykali im warcholstwo. Czyż nie
pozbawili na zawsze lub na pewien czas tronu niemal połowy królów
panujących po Wilhelmie Zdobywcy? A jednak Henryk VIII nie tylko nie zabrał
im broni, lecz wręcz nalegał, żeby stale mieli ją w pogotowiu. Zarzucił ową
tajemniczość, jaką zwykle otaczają się tyrani, aby wzbudzać szacunek swego
3
ludu. Przez całe życie pozwalał sobie na poufałość z poddanymi, przebywał
pośród nich bez żadnej prawie straży i umarł we własnym łożu, doczekawszy
późnego wieku. Gdy umierał, magia jego władzy jeszcze nie prysła, a imię
budziło nadal niesłabnący postrach. Jakim był człowiekiem i w czym tkwiła
tajemnica jego siły?
POCHODZENIE TUDORÓW
Czy rzeczywiście trzeba uciec się do hipotezy o mocy nadprzyrodzonej, czy
też znajdzie się inne, właściwsze wyjaśnienie?
Czy Henryk obdarzony był w tak nadludzką siłę woli, że z butną arogancją
mógł lekceważyć opinię publiczny w kraju i za granicy? Czy może cele, do
jakich zmierzał, jeśli nawet dyktowane przez samolubne motywy i niskie
namiętności, do tego stopnia zbieżne były z interesami i uprzedzeniami
najczynniejszej politycznie części jego poddanych, że owi poddani gotowi byli
wybaczyć przemoc i tyranię, której skutki ostatecznie skrupiały się na
nielicznych? Każdy, kto studiuje dzieje Tudorów, staje przed tą zagadką. Nie
można jej rozwikłać peanami na cześć siły woli Henryka i mocy jego charakteru
ani też zżymaniem się na jego wady czy współczuciem dla nieszczęść jego ofiar.
Magiczna interpretacja historii jest równie przestarzała, jak teoria katastrof w
geologii, a wyjaśnienia sukcesów Henryka należy szukać nie tyle w studiach nad
jego charakterem, ile w analizie świata, jaki go otaczał, i warunków, które
pozwoliły mu dokonać rzeczy niemożliwych do osiągnięcia ani przed nim, ani
po nim i najprawdopodobniej niemożliwych już nigdy.
Jest dość szczególną okolicznością, że król, który wzniósł autorytet
angielskiego monarchy na nieznane dotąd wyżyny, pochodził z niskiego rodu i z
dynastii parweniuszy. Przez trzy i pół stulecia przed bitwą pod Bosworth, na
tronie angielskim zasiadała jedna rodzina. Nawet uzurpatorzy – Henryk
Bolingbroke i Ryszard York – w męskiej linii pochodzili wprost od Henryka II,
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]