Pod jednym dachem, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tytu�: "Pod jednym dachem, pod jednym niebem"Autor: Stanis�awa Fleszarowa_MuskatTomCa�o�� w tomachPolski Zwi�zek NiewidomychZaka�d Wydawnictw i Nagra�Warszawa 1990T�oczono pismem punktowymdla niewidomychw Drukarni PZN,Warszawa, ul. Konwiktorska 9Pap. kart. 140 g kl. Iii-B�1Przedruk z wydawnictwa"Glob",Szczecin 1988Pisa�a K. PabianKorekty dokona�y:D. Jagie��oi K.KrukZima tego roku by�a �agodna,poprzeplatana kr�tkimi okresamis�abych mroz�w i nag�ychodwil�y, podczas kt�rych ogrodyi pola zn�w ciemnia�y podtopniej�cym �niegiem. Dawniej,jak opowiada�a babka Izabelka(dwie by�y babki w rodzinie - iobydwie siedzia�y teraz przystole - Izabelka, sam �ywio� iprawda w ka�dym s�owie ispojrzeniu, i babka Wysoczarska,nigdy nie nazywana imieniem,jakby spreparowana z samychrefleksji i zahamowa�), a wi�cdawniej, mawia�a babka Izabelka,by�y ca�kiem inne, prawdziwezimy, siarczy�cie mro�ne, jakPan B�g przykaza�. Popatrz,Karolinko, m�wi�a do c�rki, jak�wiat si� zmieni� za mego �ycia.Czy dawniej kobiety chodzi�yby wgrudniu w takich cienkichpo�czochach?- Pewnie dawniej nie by�otakich cienkich po�czoch -wtr�ci�a Sylwia, nie podnosz�cg�owy znad talerza.- A nie by�o - stropi�a si�nieco babka. - Ale nawet gdybyby�y, to i tak nikt by nie m�g�w takich po�czochach wytrzyma�.Zima by�a naprawd� �agodna,�udz�ca wci�� nadziej� wczesnegoprzedwio�nia. Sterty �niegu,zgarni�tego na brzegi alejkiwiod�cej od furtki do drzwiwerandy, obni�a�y si� w oczach,a na ich brzegach zaczyna�ynawet wystawa� z ziemi, czarnej,rozpulchnionej wilgoci�, zieloneczubki krokus�w. Karolina,siedz�c wraz z Wiktorem uszczytu sto�u, rozsuni�tego naca�� d�ugo��, �eby zmie�cili si�przy nim wszyscy go�cie,widzia�a t� alejk� poprzezotwarte szeroko ogromne drzwimi�dzy werand� a pokojem,patrzy�a wci�� na ni�, cho�wiedzia�a, �e nikt ju� ni� teraznie nadejdzie - Agnieszka mia�aprzyjecha� z Warszawy dopiero wnocy, po przedstawieniu, a pr�czniej przy stole siedzieli ju�wszyscy, kt�rych zaprosi�a.Doznawa�a tego dnia dziwnegouczucia przerysowania,niezwyk�ej ostro�ci wra�e�,kt�re w dodatku odbiera�a wtakim nat�oku, jakby ca�e jej�ycie zgromadzi�o si� naglewok� niej i pozwoli�o ogl�da�si� z przejmuj�cej blisko�ci.Nawet ta �cie�ka, uj�ta tegodnia w dwa obrze�a topniej�cego�niegu, o�wietlona uliczn�latarni� i blaskiem bij�cym zpokoju, wydawa�a jej si�chwilami obramowana puszystymig�owami piwonii, rozkwitaj�cychw lecie czy te� pomara�czowymbogactwem nasturcji, kt�r�pokonywa�y dopiero pierwszeprzymrozki. Nigdy zapewne tekolory nie wydawa�y jej si� tak�ywe i nigdy nie widzia�a ludzizbli�aj�cych si� �cie�k� kudomowi tak wyrazi�cie, jakteraz, gdy nadchodzili ni� zg��bi lat.Tylko Wiktor nie wszed� t�dypo raz pierwszy; frontowewej�cie w tamtym, z�ym czasienie by�o dla tych, kt�rzymusieli si� ukrywa�. Mo�eprzedosta� si� przez p�ot, cho�obsadzony by� kolczast� wysok�a�ycz�, pokryt� jesieni� g�stoz�otymi soczystymi �liwkami, zkt�rych Izabelka Szymankowarobi�a pyszne kompoty na zim�, amo�e otworzy� furtk� o zmroku iod razu skierowa� si� kubudynkowi, w kt�rym ojciectrzyma� konia i bryczk�, takpomocne przy pe�nieniuobowi�zk�w weterynarza. Ko� -niezapomniany Bia�ek - sta� pod�cian� w mrocznym k�cie swojejma�ej stajni, i tam zobaczy�a -ukrytego za jego bokiem,nadaremnie usi�uj�cego obwi�za�chustk� zranione rami�, ch�opaka.Wsun�a d�o� pod obrus ipo�o�y�a j� na kolanie Wiktora.Poczu� to od razu, przechyli�g�ow� i u�miechn�� si� do niej,a potem tak jak ona podni�s�obrus i po�o�y� r�k� na jejd�oni. Nie wydawali si� sobie�mieszni, cho� cieszy�o ich to,�e mogli zrobi� to ukradkiem, bomo�e �mieszni wydaliby si�Krystianowi i jego �onie, a ju�na pewno Markowi, a zw�aszczaSylwii, o tak! zw�aszcza Sylwii,kt�ra sko�czy�a ju� czterna�cielat, do czego nie przyznawa�asi� ch�tnie Agnieszka.- A wi�c w�a�ciwie... -Krystian powi�d� spojrzeniem powszystkich zebranych przy stole,ale g��wnie m�wi� do rodzic�w -w�a�ciwie jest to nasza wizytapo�egnalna. Wyje�d�amy z krajuna pocz�tku przysz�ego miesi�ca.Nie widywali syna zbyt cz�sto,cho� do Warszawy (i z Warszawy)by�o tak blisko, ale godzili si�z tym jako�, nie manifestuj�cprzykro�ci. Teraz jednakwyobra�enie oceanu czyni�o t�jego, przysz�� przecie� dopiero,nieobecno�� stokro� bole�niejsz�.- I nie znajdziesz ju� czasu -spyta�a cicho Karolina - �ebywpa�� cho� na kr�tko przed samymwyjazdem?- Och, mamo - zniecierpliwi�si� Krystian - wiesz, jak tojest. W takiej sytuacji spada nacz�owieka tysi�c spraw bardziejlub mniej wa�nych, ale wszystkietrzeba za�atwi�.- Kasia ci pomo�e.- Ona ma do�� zaj�� zwyekwipowaniem siebie i Marka.- Tutaj? - roze�mia� si�Kamil; nie rozumia�przedwyjazdowych k�opot�w brata.- A tutaj! Tutaj! - do��opryskliwie potwierdzi�Krystian. - Wszystkie sprawunkimusz� by� za�atwione w kraju.- Nie znam si� na tym -mrukn�� Kamil. Pochyli� si� nadswoj� porcj� karpia w galareciei zacz�� starannie oddziela�mi�so od o�ci. Karolinaniespokojnie spojrza�a ku niemu.Zawsze trwog� j� przejmowa�cho�by najl�ejszy tonuszczypliwo�ci w s�owachKrystiana, kierowanych dom�odszego brata. Ale Kamil niewygl�da� na ura�onego.Manipuluj�c wci�� sztu�cami,powt�rzy� nawet do�� pogodnie:Nie znam si� na tym.- S�usznie - wmiesza� si� dorozmowy Rozci�owski, pierwszym�� Agnieszki, cho� dawno z ni�rozwiedziony, zaproszony jednakprzez by�ych te�ci�w na rodzinn�uroczysto��. By� przed kilkulaty w Stanach i Krystianpochyli� si� ku niemu, ciekawjego zdania na temat, kt�ryzdawa� si� najbardziej gointeresowa�. - Na pocz�tkuka�dego przybysza z Polskiprzera�a to, �e tak ma�o mo�nakupi� za dolara. W bufetachuniwersyteckich, kt�re s�przecie� ta�sze od najta�szychrestauracji, befsztyk - coprawda do�� pot�ny - kosztujedwa dolary. Od razu tracimy na�apetyt, uzmys�owiwszy sobie, coby�my za te pieni�dze kupili wPolsce.Wszyscy roze�miali si�, tylkoksi�dz Rudek pozosta� powa�ny.- Gdyby to przeliczy� nadach�wki! - westchn��.Remontowa� dach na kaplicy imia� nadziej� wszystkichparafian wci�gn�� w swojek�opoty.Ale Rozci�owski nie by� z jegoparafii, ci�gn�� dalej:- M�wi�y mi panie z naszejambasady, z kt�rymi mia�emokazj� si� zetkn��, �e podczasurlop�w lub s�u�bowych wyjazd�wdo kraju, zawsze za�atwiaj� tuwszystkie powa�niejsze sprawunki.- S�yszysz? - zwr�ci� si�Krystian do �ony.- No, ale w ko�cu liczy si�przede wszystkim fason! -powiedzia�a babka Wysoczarska,bez przychylno�ci patrz�c nawnuka. Zasi�ga� informacji natemat Stan�w u Rozci�owskiego,kt�ry tam by� przed kilku laty,zapominaj�c, �e ona wr�ci�astamt�d zaledwie przed rokiem pod�u�szym pobycie u c�rki w LosAngeles. Cho� ju� prawieosiemdziesi�cioletnia, w�o�y�ana ten uroczysty rodzinnywiecz�r czarny kostiumik zbrokatu, rozja�niony bluzk� zez�otej lamy o wyrafinowanieskromnym koszulowym kroju. -Liczy si� przede wszystkim fason- powt�rzy�a.- Moja mama jest zawsze ubrananajmodniej na �wiecie -odezwa�a si� Sylwia. Wszystkopotrafi wyszpera� wwarszawskich sk...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]