Pociag do cieplego kraju, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
SIERGIEJ �UKIANIENKOpoci�g do Ciep�ego Kraju1. PRZEDZIA� - Pada deszcz - powiedzia�a �ona. - Deszcz�Cicho, niemal oboj�tnie. M�wi�a tym tonem ju� od dawna. Od chwili, gdy stoj�c naprzesi�kni�tym zapachem mazutu peronie zrozumieli - dzieci nie zd���. Nawetgdyby uda�o si� im przebi� na plac pomi�dzy dworcami, �adna si�a nie przeniesieich ponad hucz�cym ludzkim wirem. Tutaj, na w�skiej przestrzeni pomi�dzy�cianami, torami, otoczonymi przez �o�nierzy poci�gami, miotali si� ci, kt�rzynie dostali bilet�w: niegdy� ludzie, teraz po prostu pozostaj�cy. Czasami kto�czy to z rozpaczy, czy naprawd� wierz�c, �e mu si� uda, rzuca� si� w stron�poci�g�w: zielonoszarych, ciep�ych, nios�cych w sobie ruch i nadziej� Seria zautomatu i t�um cofa� si� na chwil�. Potem przez dworcowe radio og�oszono, �epuszcz� gaz, ale t�um jakby nie rozumia�, nie s�ysza��M�czyzna wci�gn�� �on� do wagonu, jeszcze raz pokaza� konduktorce bilety.Wreszcie skryli si� w przystani czteroosobowego przedzia�u. Dwa miejsca by�ypuste i drogocenne bilety, teraz tylko pomi�te kartoniki, le�a�y w roguodchylanego stolika. A za oknem biegali, tr�c �zawi�ce oczy, pozostaj�cy. Przezszczeliny przes�cza� si� gaz. I on, i �ona pospiesznie polali chusteczki do nosazaoszcz�dzon� wod� mineraln�, zakryli twarze tymi �a�osnymi respiratorami.Poci�g ruszy�. Ostatni �o�nierze wskakiwali do ko�cowego z udost�pnionych imwagon�w.T�um powoli ucicha�. Mo�e zadzia�a� gaz, a mo�e ludzie zdali sobie spraw�, �eju� niczego nie da si� zmieni�. Z o�owianego nieba zacz�y spada� wielkie p�aty�niegu. Pierwszy wrze�niowy �nieg�- �pisz? - zapyta�a �ona. - B�dziesz pi� herbat�?Skin�� g�ow�. Wiedzia�, �e powinien wzi�� brudne szklanki, op�uka� je wtoalecie, w malutkiej tr�jk�tnej umywalce, p�j�� do konduktorki, nala� wrz�tkudo czajnika, - je�li b�dzie wolny, albo do szklanek - je�li b�dzie wrz�tek. Apotem ostro�nie wsypa� herbat� do niemal gor�cej wody i zamiesza� �y�eczk�,pr�buj�c nada� p�ynowi br�zowawy odcie��ona wzi�a szklanki i wysz�a. Poci�g jecha� powoli, zapewne zbli�a� si� dorozjazdu�"To nic" - pomy�la� i sam przestraszy� si� swoich my�li - by�y zimne i �liskie,niczym deszcz za oknem. "To ju� ostatni deszcz. Za poci�giem idzie Zima. Terazb�dzie ju� tylko �nieg".Gdzie� w g��bi wagonu brz�kn�o rozbite szk�o. Zap�aka�o dziecko. Da� si�s�ysze� wysoki g�os konduktorki, kt�ra si� z kim� k��ci�a. Rozleg�o si� ni topostukiwanie, ni to klaskanie - jakby kto� strzela� z pistoletu albo szarpa�zatrza�ni�te drzwi.Ostro�nie poci�gn�� okno w d�. Do przedzia�u wpad�o �wie�e powietrze, zimne,po�egnalnie wilgotne. I krople deszczu, szybkie, ch�oszcz�ce, wpadaj�ce do oczu.Wysun�� g�ow�, pr�buj�c dojrze� lokomotyw�. Ale zobaczy� tylko d�ugi wygi�tysegment poci�gu, sun�cy po torach, uciekaj�cy przed Zim�. "Dlaczego niewysadzaj� tor�w?" - pomy�la�. "Ja bym wysadza�. A mo�e s� tak dobrzeochraniane?" Wsun�� si� z powrotem do przedzia�u, wzi�� ze stolika paczk�papieros�w, zapali�. Nie by�o sensu oszcz�dza� papieros�w - robi�c zapasy bra�pod uwag� syna. A syn zosta�. Sp�ni� si� czy nie chcia�? Przecie� zna�prawdziw� cen� bilet�w� Co za r�nica. Teraz maj� du�y zapas wszystkiego.Wesz�a �ona z dwiema szklankami, czystymi - ale pustymi. Powiedzia�a bez emocji:- Wrz�tku nie ma� P�jdziesz p�niej.Skin�� g�ow�, ss�c wilgotny niedopa�ek. Dym wpada� do przedzia�u.- Co tam na korytarzu?- Rozbili szyb� kamieniem. W pierwszym przedziale, gdzie siedzi major z trzemakobietami.�ona odpowiada�a suchym, lekko rozdra�nionym tonem. Jakby czyta�a sprawozdaniena jakim� zebraniu.- Major strzela�? - Zamkn�� okno i poniewczasie przestraszony zaci�gn��brezentow� rolet�.- Tak� Nied�ugo stacja. Tam wymieni� szyb�. Konduktorka obieca�a.Poci�giem rzuca�o i przedzia� ko�ysa� si� w takt drogowych wyboj�w.- Dlaczego nie niszcz� tor�w?Po�o�y� si� na g�rnej kuszetce, popatrzy� na �on� - ona zawsze spa�a na dolnej.Teraz po�o�y�a si� nie zdejmuj�c pantofli i na zwini�tym w nogach kraciastympledzie zosta�y �lady b�ota.- Bo to nic nie da - odpowiedzia�a niespodziewanie. - Bo chodz� s�uchy ododatkowych poci�gach, kt�re wywioz� wszystkich. Ka�dy chce si� dosta� dopoci�gu do Ciep�ego Kraju.Skin�� g�ow�, przyjmuj�c wyja�nienie. I przestraszy� si� my�li, �e jego �ona ju�zawsze b�dzie tak� spokojn�, rozs�dn�, obc� kobiet�.2. STACJA Poci�g sta� ju� p� godziny.Uchyli�y si� drzwi, zajrza�a konduktorka, jak zwykle wstawiona i weso�a. Pewniei jej nie by�o �atwo za�apa� si� na poci�g do Ciep�ego Kraju.- Kontrola - powiedzia�a szybko. - Miejscowy wymys�� Ochrona postanowi�a si� niewtr�ca�.- Co sprawdzaj�? - zapyta� z dziwnym przeczuciem.- Bilety. I wolne miejsca. - Spojrza�a na dwa nie za�cielone ��ka, jakbyzobaczy�a je po raz pierwszy. - Za zatajenie wolnych miejsc wysadzaj� z poci�gu.- Mamy bilety na wszystkie cztery miejsca - ze z�o�ci� i niezadowoleniemodezwa�a si� �ona ze swojej kuszetki.- Niewa�ne. Powinny by� i bilety, i pasa�erowie. Macie dwa bilety dla doros�ychi dwa dzieci�ce. Rad�cie sobie.- Drzwi zamknij! - krzykn�a �ona.Odwr�ci�a si� do niego, spojrza�a wyczekuj�co. Za oknem nie by�o ju� strugdeszczu. Wirowa�y mokre bia�e p�atki, parodia tego prawdziwego �niegu, kt�rygoni� poci�g ju� trzeci dzie�.- Nie ma innego wyj�cia? - zapyta�a z nutk� zainteresowania w g�osie.Nie odpowiedzia�. Wyszed� na korytarz, rozejrza� si�. Wszystkie przedzia�y by�yzamkni�te, kontrola nie dosz�a jeszcze do wagonu. Zza s�siednich drzwi dobiega�acicha muzyka. "Gluck" - pomy�la�. I szybko si� poprawi�: "Jaki Gluck, do licha,nigdy nie mia�e� poj�cia o klasyce� Trzeba si� spieszy�".�o�nierz z automatem wypu�ci� go bez zb�dnych pyta�, zerkn�� tylko na trzymany wr�ku bilet. Malutki pomara�czowy kwadracik, przepustka do Ciep�ego Kraju.Za rzadkim kordonem �o�nierzy, przemieszanych z miejscowymi ochroniarzami wobcych mundurach i z nieznan� broni�, stali ludzie. Niewielu, widocznie doj�ciedo dworca te� by�o ograniczone.Szed� wzd�u� poci�gu, specjalnie trzymaj�c si� blisko �o�nierzy. I zobaczy�,kogo szuka�: kobiety z dzie�mi. Sta�y oddzielnie, w swojej malutkiej grupce,jeszcze bardziej milcz�cej i nieruchomej ni� pozostali.Kobieta w d�ugim ciemnym palcie patrzy�a w milczeniu, jak on podchodzi. Naczarnym futrzanym ko�nierzu le�a�y p�atki �niegu. Obok, w jaki� nieuchwytnyspos�b kopiuj�c j�, stali dwaj ch�opcy w szarych kurtkach puchowych.- Mam dwa dzieci�ce bilety - powiedzia�. - Dwa.- Co? - zapyta�a kobieta w palcie. W�a�nie "co", a nie "ile". Pieni�dze ju�dawno straci�y warto��.- Nic - odpowiedzia� ze zdumieniem konstatuj�c zachwyt w�asn� pot�g�. - Nic niepotrzeba. Moi si� sp�nili� - Poczu�, jak co� �ciska mu gard�o i zamilk�. Potemciszej doda�: - Przewioz� ich.Kobieta patrzy�a mu w twarz. Potem zapyta�a. By� wstrz��ni�ty tym pytaniem - wtej sytuacji mia�a czelno�� czego� ��da�!- Obiecuje pan?- Tak - obejrza� si� na poci�g. - Szybciej, tam teraz kontrola biletowa.- Ach, wi�c to dlatego� - Kobieta westchn�a z niezrozumia�� ulg�. I pchn�ach�opc�w w jego stron�. - Id�cie.Nawet si� nie po�egnali. Widocznie wcze�niej si� um�wili, co robi� w takiejniemo�liwej sytuacji. Szybko szli za nim, mijaj�c �o�nierzy z uniesion� broni� iobce wagony. W poci�gu pokaza� �o�nierzowi trzy bilety i ten skin�� g�ow�. Jakbyju� nie pami�ta�, �e m�czyzna wychodzi� z poci�gu sam.W przedziale by�o ciep�o. Albo tylko si� tak wydawa�o po przedzimowej wilgocidworca. Dzieci sta�y w milczeniu. Zauwa�y� na ich plecach wypchane plecaki.- Mamy jedzenie - powiedzia� cicho m�odszy.�ona milcza�a. Ogl�da�a dzieci z zaprawionym ciekawo�ci� obrzydzeniem, niczymszkaradne morskie ryby za szk�em akwarium. By�y obce, znalaz�y si� w poci�gu,nie maj�c do tego �adnego prawa. Tylko dlatego, �e ci, kt�rzy mieli prawo,sp�nili si�.- Rozbierajcie si� i k�ad�cie - poleci�. - W razie czego, jedziecie z nami odstolicy. Jeste�my waszymi rodzicami. Jasne?- Jasne - odpar� m�odszy.Starszy ju� si� rozbiera�, �ci�gaj�c ciep�� odzie� warstwa po warstwie.Puch�wka, sweter, d�emper�- Szybciej - rzuci�a �ona.Korytarzem ju� szli - szybko, ale zagl�daj�c do ka�dego przedzia�u. Szcz�kanieotwieranych zamk�w rozlega�o si� coraz bli�ej. Dzieci zacich�y na kuszetkach.- Wiek nie pasuje - powiedzia�a �ona. - Trzeba by�o wybra� starsze�Drzwi si� otworzy�y i do przedzia�u wszed� oficer w nieznanym mundurze. Skrzywi�si� na widok b�ota na pod�odze.- Spacerek? - zapyta� czy raczej stwierdzi� przeci�gle. - Bilety.Przez chwil� obraca� w r�ku kartonowe kwadraciki. Potem w milczeniu odwr�ci� si�i wyszed�. Szcz�kn�y drzwi s�siedniego przedzia�u.- To wszystko? - zapyta�a po cichu kobieta. I nagle zupe�nie innym, ostrym tonemzakomenderowa�a: - Ubierajcie si�! I wychod�cie.Wzi�� j� za r�k�, pog�adzi�. I cicho powiedzia�:- Mog� by� inne kontrole� Czy to nie wszystko jedno� Mo�e zostanie nam topoliczone� tam�Zmiesza� si�, umilk�. Gdzie "tam"? W niebie? W Ciep�ym Kraju?�ona d�ugo patrzy�a na niego nic nie m�wi�c. Potem wzruszy�a ramionami.- Jak chcesz.I odwr�ci�a si� do czekaj�cych dzieci.- �eby mi by�o cicho. Boli mnie g�owa. Sied�cie, jakby was nie by�o.Starszy chcia� co� powiedzie�, popatrzy� na m�odszego i nie odezwa� si�. M�odszykiwn�� g�ow� kilka razy po rz�d.Poci�g ruszy�. Za oknem ju� pada� �nieg - prawdziwy, g�sty, zimowy.3. ZAG�SZCZENIE Stali ju� drug� dob�. Przez okno by�o wida� g�ry. Niewiarygodniewysokie, z przysypanymi �niegiem szczytami i szarymi mg�ami na prze��czach.- Niekt�rzy p�jd� piechot� - powiedzia� major.Zajrza�, �eby si� rozgrza� - szyby w jego przedziale jednak nie wymienili.Zreszt�, mia� ca�y zestaw "rozgrzewaczy" - w zwyk�ych butelkach, w piersi�wkach,a nawet w gumowych termofora...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]