Pochwycona na cudzołóstwie - o. Krzysztof Osuch SJ.compressed(1), FOLDER NR 1 MATERIAŁY PDF POJEDYŃCZO

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Pochwycona na cudzołóstwie (21.03.2010)- o. Krzysztof Osuch SJW samym środku ewangelii o kobiecie pochwyconej na cudzołóstwie zdaje się być grzech;grzech, za który w Starym Testamencie karano bardzo surowo – ukamienowaniem. Czy tak jestnaprawdę? Wydaje się, że tak, gdyż w grzech uwikłana jest kobieta i jej wspólnik (któregozresztą nie przyprowadzono; czyżby zdążył uciec?). To w grzech kobiety wpatrzeni są ci, którzyja przychwycili na gorącym uczynku. W grzech ma być też zaangażowany (by nie powiedziećwmanipulowany) także Jezus; oczywiście na warunkach i w sposób określony przez uczonychw Piśmie i faryzeuszy. A oto sama perykopa, z której wyczytamy, że to nie grzech jest wcentrum i nie on jest godzien najwyższej uwagi.Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził siędo Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili doNiego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli doNiego: Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesznakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz? Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mielio co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciąguGo pytali, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na niąkamień. I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugimzaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta,stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: Kobieto, gdzież oni są? Niktcię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź,a od tej chwili już nie grzesz.(J 8,1-11)1. W przekonaniu oskarżycieli wszystko było jasne i wiadomo, co miało się wydarzyć. Seans zgrzechem w roli głównej ma się zakończyć brutalnym ukamienowaniem kobiety cudzołożnej, a –jakby przy okazji – miało się „dostać” także Jezusowi, który zawsze ze wszystkim świetnie sobieradził, ale tym razem nie będzie to takie proste. Faryzeusze przewidywali, że w każdymprzypadku Jezus pogrąży się, a przynajmniej poniesie poważny uszczerbek na sławie kogoś1/5Pochwycona na cudzołóstwie (21.03.2010)wyjątkowego. Myśleli sobie tak: Jeśli opowie się za Prawem Mojżeszowym i przyzwoli naukamienowanie, to wtedy narazi się na podwójny zarzut. Po pierwsze sprzeniewierzy się swojejnauce o Miłosierdziu Bożym wobec wszystkich grzeszników, a po drugie, okaże się, że nierespektuje okupacyjnego prawa, które nakazywało, by każdy wyrok śmierci zatwierdzałnamiestnik Rzymu. Wzięcie kobiety w obronę też będzie mieć negatywny skutek; przynajmniejnarazi się na zarzut lekceważenia Prawa Mojżeszowego.Znamy finał i wiemy, jak bardzo potoczyło się wszystko nie po myśli oskarżycieli! Wiemy też lubza każdym razem przeczuwamy, ile „dobrej nowiny” czerpiemy przez pokolenia z tegodramatycznego wydarzenia. Idźmy jednak po kolei.Najpierw, w imię obiektywizmu, musimy stwierdzić, że grzech zawsze jest złem. Zawsze wkogoś uderza, rani, poniża, niszczy. Największe szkody ponosi sam zło- czyńca, gdyż grzechuderza w tożsamość i godność osoby. Im go więcej, tym większa wnętrza.Ale poszkodowani są też bliźni wokół; jedni wprost i bezpośrednio, innych dosięgają skutkigrzechu tylko pośrednio, ale realnie. W ludzkim ciele wystarczy jeden bolący ząb, by smucił sięcały człowiek. Podobnie jest z członkami mistycznego Ciała Chrystusowego. Z tego jasnowynika, że grzech trzeba zwalczać, by było mniej bólu i łez.Grzech nie jest jednak sprawą jedynie „osobników” jakoś wyjątkowo złych. Nie. Dotyka onwszystkich. I dotyczy wszystkich. Wyjątkiem jest Jezus, a także Jego Matka niepokalaniepoczęta. A poza tymi wyjątkami każdy człowiek nosi w swej naturze (w sobie) impulsy do tego,żeby przekraczać Boże przykazania, zapisane na dwóch tablicach.Jest też smutną prawdą, że każdy człowiek, w stopniu mniejszym lub większym, idzie za tymiimpulsami. I tak np. nikt o własnej mocy nie potrafi oprzeć się chęci zabijania bliźniego.Oczywiście nie w sensie najdosłowniejszym, ale poprzez dotkliwość surowych osądów,pielęgnowanych niechęci i uraz. Można zabijać (czy stopniowo „wykańczać”) bliźniegopodejrzliwością, wywieraniem nacisków, karaniem bez miłosierdzia a nawet bezsprawiedliwości. Bardziej „subtelną” formą zabijania jest poniżanie kogoś wobec innych czychoćby tylko w własnych myślach. A bywają też inne zakłócenia naszych odniesień do bliźnich:takie jak np. odgrywanie się na kimś z powodu własnych frustracji i złych humorów,plotkowanie, oczernianie, zazdrość czy zawiść itp.2. Do bardzo poważnego zła dochodzi także we wzajemnym odniesieniu kobiety i mężczyzny.Tu też dochodzą do głosu impulsy skażonej natury; zwiemy je namiętnościami czy pożądaniem.Dobrze wiemy, co dzieje się z małżeństwami i dziećmi w rodzinach, gdy kategoria „podobaniasię”, zmysłowej przyjemności czy ulotnych zakochań się staje się dla małżonków czymśnajważniejszym, decydującym.2/5Pochwycona na cudzołóstwie (21.03.2010)Gdy zabraknie wiernej miłości jako fundamentalnej zasady życia (wzmocnionej także sankcjądziesięciu Bożych Przykazań), wtedy łatwo o rozpad związków. A rozpad zawsze wywołujewielki dramat i powoduje trwałe zranienia dzieci, a także stron porzucających siebie nawzajem.Niestety, nasze dusze i serca podlegają ślepym i niszczącym popędom, a ichodzwierciedleniem są tzw. nieuporządkowane uczucia.Jeśli nie zaprowadzimy porządku – a dokładniej: ładu Miłości – w naszych dążeniach iuczuciach, to w efekcie otrzymujemy życie pełne nieładu, zła moralnego i cierpienia wzajemniezadawanego. Łatwo wtedy popaść w poczucie bezsilności, przygnębienia a nawet rozpaczy.Pewno wszyscy spotykaliśmy ludzi zniewolonych niszczącymi nałogami i uzależnieniami, np. odalkoholu. W tylu rodzinach dominuje z tego powodu poczucie właśnie bezsilności. A copowiedzieć o wszystkich formach agresji, wyzysku i przemocy, które dotykają miliony czy nawetmiliardy ludzi! Zostawmy jednak innych i miliony!Zobaczmy, jak nam samym trudno jest zneutralizować czy „przestawić” wewnętrznedynamizmy, które zniewalająco popychają do czynów niegodnych i, w gruncie rzeczy,niechcianych; a jednak... Wszyscy znamy pewną bezsilność i brak władzy, która nazwa siępanowaniem sobie.W sytuacji pokrótce nakreślonej, wydaje się nieraz, że jeszcze tylko to jedno potrafilibyśmyczynić chętnie i skutecznie: rzucać kamieniami w innych, a także w siebie! Rzeczywiście, zpoczucia bezsilności rodzi się chęć „ukamienowania” zła, i to wraz ze sprawcą. Możeczłowiekiem zawładnąć pasja, by w radykalny sposób rozwiązywać problem zła i grzechu, atakże cierpienia.Po takie rozwiązanie sięgnęli uczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy pochwycili kobietę nacudzołóstwie. Mieli za sobą sporo racji: byli posłuszni Prawu, a ponadto chcieli poskromić złoaktywne w cudzołóstwie. Zatem pewni swego, postanowili na jednym ogniu upiec dwiepieczenie: rozprawić się z jawnogrzesznicą i jej grzechem, a także wmieszać w to Jezusa, bymóc Go skompromitować. Ale okazało się, że i tym razem Boży Syn pośród ludzi zaproponowałrozwiązania przekraczające ludzkie nawyki i wyobraźnię!3. Rzeczywiście, Bóg jest bardzo daleki od rozwiązań, które w kwestii zła grzechu i cierpienia,narzucają się nam ludziom. W rozważanej scenie Jezus widać, jak Jezus umiejętnie, pomistrzowsku, wyhamował prymitywny odruch chwytania za kamienie. Zachowanie Jezusa byłopełne delikatności i taktu zarówno wobec grzesznej niewiasty, jak też wobec samychoskarżycieli. Najpierw nic nie mówiąc, pochylił się i pisał coś na piasku; niektórzyprzypuszczają, że wypisywał grzechy oskarżycieli... A może zwyczajnie Jezus dał wszystkimczas na opadnięcie emocji i na zastanowienie. A gdy to nie poskutkowało, to zadał pytanie,które skutecznie wydobyło prawdę, dotyczącą wszystkich obecnych: A kiedy w dalszym ciąguGo pytali, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na niąkamień. I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi.3/5Pochwycona na cudzołóstwie (21.03.2010)Jezus zdawał się przyzwalać na „rozprawienie się” z jawnogrzesznicą, ale pod pewnymwarunkiem: Jeśli znajdzie się ktoś „bez grzechu”, to niech zacznie okrutne kamienowanie...Ale nikt taki się nie znalazł. I nikt się taki nie znajdzie!A Ten, który był naprawdę bez grzechu, kamieniem w człowieka nie wymierzył.Owszem, już niedługo przyjdzie taki czas, kiedy Jezus pozwoli się biczować; przyzwoli, by plutona Niego... Całkiem bezbronny wyda się w ręce grzeszników, pragnąc w ten sposób niejakozatrzymać na sobie fatalne skutki grzechów. Zbawiciel pozwoli, by cała destrukcyjna siłaludzkich grzechów skierowała się przeciwko Niemu. Tak, na to Jezus pozwoli czy raczejprzyzwoli, ale teraz i nigdy nie zgodzi się na to, by grzesznik kamienował grzesznika – i to wimię Prawa i sprawiedliwości.Takie zachowanie Jezusa daje nam mocno do myślenia!A myśląc, stwierdzamy, że czyn Jezusa ocalił zarówno jawnogrzesznicę, jak też oskarżycieli.Do kobiety wypowiedział słowa tchnące miłością i nadzieją. Były to słowa pełne powagi:Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: IJa ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz.Oskarżycieli, gotowych ukamienować człowieka, Jezus też wziął w obronę – przed grzechemzabójstwa; otwarł im też oczy na ich własny grzech, a także obwieścił im „znaczną część”Dobrej Nowiny o podejściu Boga do grzesznika i grzechu.W tym Bożym podejściu widać wyraźne rozróżnienie między popełnionym grzechem, a osobą,która go popełniła. To rozróżnienie ma charakter fundamentalny. My łatwo zapominamy o tymrozróżnieniu. Jezus tymczasem wyraźnie i zawsze manifestuje nieskończoną i niezmiennąMiłość – własną i Ojca – do osoby upadającej (grzesznej), natomiast piętnuje sam grzesznyuczynek. Tak, złości i brzydoty grzechu Jezus nie usprawiedliwia. Mówi przecież wyraźnie: Idź,a od tej chwili już nie grzesz. Nie niszcz już więcej ani siebie, ani innych...Złość grzechu zawsze zasługuje na potępienie. Z grzechu należy też zdejmować maskętandetnie go upiększającą. Jezus czynił to odważnie, zwłaszcza w odniesieniu do ludzipysznych i obłudnych, a także zaślepionych i zatwardziałych; tym wszystkim starał sięunaocznić ich grzech i pomóc im go znienawidzić.Ale z drugiej strony, jeszcze raz trzeba mocno podkreślić olśniewającą miłość Jezusa do osobygrzesznej. Jezus miłuje osobę grzesznika nie tylko po nawróceniu, ale także przednawróceniem. Bóg miłuje nas także wtedy, gdy jesteśmy w grzechu. Św. Paweł powie wyraźnie:„Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy bylijeszcze grzesznikami” (Rz 5, 8); a także nieco wcześniej: „Chrystus bowiem umarł za nas, jakoza grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy jeszcze byli bezsilni” (Rz 5, 6).4/5Pochwycona na cudzołóstwie (21.03.2010)To ta stała i nieodwołalna Miłość Boga do człowieka zawsze umożliwia nam powrót.W akcie ufnej wiary w tę Miłość dokonuje się nasze oczyszczenie, usprawiedliwienie.To jest też ta „rzecz nowa”, której Bóg dokonuje pośród nas, ilekroć w akcie skruchy zwracamysię Niego. Ilekroć przystępujemy do Sakramentu Pokuty i Pojednania.Bóg przez Izajasza zapowiada: „Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż jej niepoznajecie?” (Iz 43, 19). Wśród bogactwa „rzeczy nowych”, których Bóg dokonuje pośród nas,jest również ta wyłaniająca się z dzisiejszej perykopy jako orędzie miłosiernej miłości Boga donas grzesznych.  AMDG et BVMHCzęstochowa, niedziela, 21 marca 2010 5/5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.htw.pl