Poslanie z piatej planety, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pos�anie z pi�tej planetyAntologiaZebrane w tej ksi��ce utwory s� polskim plonemog�oszonego w 1962 roku mi�dzynarodowego, otwar-tego konkursu na opowiadanie fantastyczno-nauko-we. Inicjatyw� zorganizowania takiego konkursupodj�y wsp�lnie redakcje m�odzie�owych czasopismpopularnonaukowych siedmiu kraj�w (w Polsce or-ganizatorem konkursu by�a redakcja �M�odego Tech-nika"). Zech�t� do zorganizowania konkursu by�o�ywe zainteresowanie m�odych czytelnik�w tym ga-tunkiem tw�rczo�ci literackiej. Okaza�o si�, �e r�wnie�ywo fantastyka naukowa interesuje m�odych, pr�-buj�cych pisa� ludzi.W siedmiu krajach nades�ano ��cznie na konkurs1375 utwor�w (w Zwi�zku Radzieckim � 546, Cze-chos�owacji � 300, na W�grzech � 180, w Rumunii� 120, Polsce � 103, Bu�garii � 96, NiemieckiejRepublice Demokratycznej � 30), przy czym w ol-brzymiej wi�kszo�ci ich autorami by�a m�odzie�:uczniowie, studenci, m�odzi robotnicy i ch�opi, na-ukowcy, in�ynierowie.Dzi�ki temu konkurs, b�d�c literack� pr�b� si�,przyni�s� zarazem odpowied� na swoist� ankiet�:m�odzie� a przysz�o��.W�r�d autor�w trzynastu polskich opowiada� wy-branych do zbioru r�wnie� przewa�aj� m�odzi, a na-wet bardzo m�odzi ludzie. Wi�kszo�� utwor�w to pi-sarskie debiuty.Lektura opowiada� nasunie Czytelnikowi na pew-no sporo refleksji. Nie zamierzamy tu sugerowa� s�-d�w i ocen. Chcemy natomiast zwr�ci� uwag� na jed-n� tylko spraw�: znamienn� ewolucj� reprezentowa-nego opowiadaniami gatunku.Ojciec fantastyki naukowej, Jules Verne, wyobra-�aj�c sobie niedalek� przysz�o��, przewidzia� i to,�e nowe zdobycze nauki i techniki b�d� wyprzedza�ynaj�mielsze pomys�y fantast�w. �yjemy w�a�niew czasach, kiedy spe�ni�a si� przepowiednia pisarza.W pracowniach naukowych, w biurach projekt�wtechnicznych powstaj� urz�dzenia i maszyny, rodz�si� koncepcje, do kt�rych opracowania nie wystarczazasobu wiedzy, jaki m�g�by zgromadzi� najbardziejnawet wszechstronnie uzdolniony cz�owiek, i nie wy-starcza zarazem specjalistycznej wiedzy najznako-mitszego nawet pojedynczego fachowca. Jules Verne,��cz�c talent pisarski z szerokimi zainteresowaniaminaukowymi, m�g� jeszcze konstruowa� na podstawieistniej�cych ju� rozwi�za� konkretne urz�dzenia,rzuca� szczeg�owe niemal projekty i szkicowa� drog�ich realizacji. Dzisiaj opisy niekt�rych powszechniestosowanych w nauce i technice urz�dze� s� opraco-waniem zespo�owym.Nic zatem dziwnego, �e fantastyka naukowa mu-sia�a zrezygnowa� z klasycznego wzoru. Nie mo�eby� po prostu �naukow�" w tym stopniu i w tymznaczeniu jak u Verne'a. Pozosta� tradycyjny boha-ter, tradycyjne �rodowisko ludzi nauki i techniki,�mia�ych odkrywc�w. Ale nie to jest przede wszyst-kim wa�ne, co tworz� czy odkrywaj� bohaterowiewybiegaj�cych w przysz�o�� wydarze�, lecz jakimis�, jak si� zachowuj� w okoliczno�ciach, do kt�rychmo�e doprowadzi� dalszy rozw�j nauki i techniki.Niezale�nie za� od tego, jak daleko w czasie i prze-strzeni umiejscowiona jest akcja utwor�w, ci ludzieprzysz�o�ci, zgodnie z prawem ograniczenia fantazji,kszta�towani s� na podobie�stwo nam wsp�czesnych.W ten spos�b fantastyka naukowa staje si� ba�ni�o dzisiejszym cz�owieku w krainie mniej lub wi�cejprawdopodobnych czar�w. Staje si� przy tym, jakwszystkie ba�nie, literatur� z mora�em.Dla uwypuklenia mora�u ba�niopisarze ch�tnie po-s�uguj� si� efektami grozy i niesamowito�ci, stawiaj�swoich bohater�w w obliczu pr�b ostatecznych, snuj�katastroficzne wizje. Taki charakter maj� r�wnie�niekt�re z reprezentowanych w zbiorze opowiada�.Ale we wszystkich intencje autor�w s� chyba wyra-�nie jednoznaczne. Z jednej strony pochwa�a ofiar-8no�ci, nawet po�wi�cenia si� w imi� przyja�ni czywype�nienia obowi�zku, pochwa�a odwagi, szlachet-nych uczu�. Z drugiej strony g��boka troska o to, abywszelkie zdobycze nauki i techniki s�u�y�y rzeczy-wi�cie dobru cz�owieka, czujne wychwytywanie i sy-gnalizowanie niebezpiecze�stw, do jakich mo�e pro-wadzi� nie poddany kontroli sumienia naukowy eks-peryment i nieodpowiedzialne pos�ugiwanie si� corazpot�niejszym or�em nauki i techniki. Warto tuzwr�ci� uwag� na ilustracje Daniela Mroza stano-wi�ce swoistego rodzaju, przewrotny, pe�en maka-brycznego troch� humoru komentarz do katastroficz-nej wizji �wiata. Tylko pozornie bowiem wi���si� te ilustracje z tekstem opowiada�, w rzeczywi-sto�ci za� maj� t� sam� tendencj�, tylko w inny, bogroteskowy, spos�b wyra�on�; przestrzegaj� przedtymi samymi niebezpiecze�stwami, przed �wiatemupiornych robot�w.Autorami opowiada�, przypominamy, s� przewa�-nie ludzie m�odzi, a nawet bardzo m�odzi. W ichtw�rczo�ci odbija si� jeszcze jedno oblicze polskiejm�odzie�y drugiej po�owy XX wieku: romantyczne,ale i my�l�ce; urzeczone post�pem nauki i techniki,ale nie bez reszty; r�wnie bacznie wpatrzone w cz�o-wieka.ZBIGNIEW PR�YROWSK1WITOLD ZEGALSKIPowr�t gigant�w... obudzenie jest jak zmartwychwstanie, jest jak zwyk�y nast�pny dzie�.Umys� zatrzyma� ostatnie wra�enia dnia popraedniego, lecz w �wiadomo�citkwi czas, kt�ry min��, czas licz�cy niekiedy setki lat �wiat�a.Przed (za�ni�ciem �egnamy si� tak � jakby�my ju� nigdy nie mieli si�zobaczy�. Nieznane s� drogi meteor�w i potok�w py��w kosmicznych.Statek jest �upin�, ka�dej chwili mo�e sta� si� miazg�. Mog� zawie��automaty i, chocia� s� prawie doskona�e, jednak istniej�cy u�amek prawdo-podobie�stwa awarii, w ci�gu wielu lat staje si� gro�ny.W statku o szybko�ci pirzy�wietlnej spotykamy si� prawie z nie�mier-telno�ci�. �ycie przed�u�a si� siedem razy, a sen-letarg, w kt�rym pogr��aj�nas automaty i z kt�rego nas budz�, hamuje starzenie si� organizmu tak,�e proces ten w praktyce ograniczony jest do czasu mi�dzy jednym snema drugim. W ten spos�b �y� mo�na bardzo d�ugo, a nauczyli�my si� �ycieoszcz�dza�. Mo�na zwiedzi� wiele glob�w odleg�ych o setki lat �wiat�a.W m�zgach elektronowych nagromadzili�my wiedz�, kt�rej nikt dotychczasnie posiad�. Wielki, pi�kny i przera�aj�cy jest Kosmos. Budzimy si�, gdystatek jest blisko celu, i zasypiamy natychmiast po starcie. Niekiedy prze-budzenia nasze s� bardzo kr�tkie.Pomimo to jeste�my ju� starzy i zaczynamy t�skni�. Gdy wylecia�em �by�em m�odzie�cem, teraz... Z rakiety wysi�dziemy w takiej postaci,W jakiej Was �egnali�my �> preparat Beleta to �wietny �rodek; szkoda, �edzia�a tylko- przy takich pr�dko�ciach. Automaty m�wi� nam jednak, �ekres ju� blisko. One si� nie myl�.Przesy�amy Warn t� wiadomo�� drog� najkr�tsz�. Zatrzymamy si� jeszczeprzy obiekcie HC-98-543 i HD-99-221. W my�lach widzimy, jak dobiegniedo masztu i do kuli, jak zmieni uk�ad elektron�w i sp�ynie na wasze ekrany.Je�eli nas nie pami�tacie... Ile� to ju� czasu up�yn�o? Wieczna Pami��przypomni Warn i nasze imiona, i nazw� statku...Aref otworzy� oczy i zamkn�� je natychmiast. �wiat�o, chocia�przy�mione, zawsze w tej pierwszej chwili by�o bolesne. Czu� ch��di bezw�ad n�g, rejestrowa� przenikaj�ce cia�o, powtarzaj�ce si�rytmicznie dreszcze. Automat dzia�a� sprawnie, jak zwykle, jakdziesi�tki, setki ju� razy. Nadchodzi� moment, w kt�rym trzebaby�o zrobi� pierwszy ruch, przezwyci�y� niech�� mi�ni i otwo-10rzy� przezroczysty klosz. Zwleka� � to przecie� ostatni raz, nigdynie powt�rzy tego przyci�ni�cia d�wigni, kt�re r�ka wykonujez przyzwyczajenia.Automat w��cza� coraz silniejsze impulsy. Usiad�. Przezroczystaos�ona rozwar�a si� i znikn�a w obudowie. Spojrza� doko�a. Wszy-stko by�o jak zwykle � okr�g�a sala przykryta mleczn� kopu��,ubranie le��ce w odleg�o�ci r�ki i ��ka otaczaj�ce promieni�ciekolumn� automatu snu. Spojrza� na Utn�. Jeszcze zmartwia�ale�a�a pod os�on�, lecz cia�o jej traci�o ju� sztywno�� i na policz-kach ukaza�a si� zapowied� rumie�ca. Zawsze budzi�y si� p�niej.�To przera�aj�ce, �e nic si� nie zmieni�a � pomy�la�. � Tyle lati �adnej zmiany. A przecie�..."Sam przyzwyczai� si� ju� do swojej twarzy jak do czego� po-�yczonego, co nie jest jego w�asno�ci�. Dziwne uczucie obco�cii zdziwienia samym sob� wywo�ywa�o l�k. O twarzy my�la� jako masce, przyklejonej, kryj�cej w�a�ciwe rysy � pomarszczoneoblicze starca. Na statku nie m�wili jednak o tym od wielu lat.By�a to jakby cicha umowa. Tylko automaty przy przegl�dachzdrowia wskazywa�y niezmiennie wzrastaj�cy stopie� zu�ycia ko-m�rek m�zgu.� Idziesz do masa�u? � dobieg� go cichy g�os.Spojrza� w bok. Perim by� ju� ubrany � od�wi�tna tunika z b��-kitnym szlakiem opina�a tors m�odzie�ca.� Ty te� si� nie zmieni�e� � powiedzia� Aref.� Co m�wisz?� Wybacz, czasem si� zapominam. � Pochyli� g�ow� i zacz��sznurowa� sanda�y. � Czy ty nie czujesz � powiedzia� z wahaniem � wzruszenia? Jeste�my przecie� coraz bli�ej, wytracili�myszybko�� �wiat�a i hamujemy. Po tylu latach wprost trudno- w touwierzy�.Perim odwr�ci� g�ow� i milcza�.� Przecie� wracamy. Jak nas powitaj�...� Rozklejasz si�. Zawsze jeste� skory do wzrusze�. Po trzecim sygnale b�dzie odprawa u Pierwszego. Trzeba przejrze� wiadomo�ci z ostatnich lat, przeprowadzi� kontrol� stos�w, automat�w zabezpieczaj�cych...� Wiem, wiem. Stale to samo. Gdyby zdarzy�o si� co� naprawd� powa�nego, to robot dawno by nas obudzi� lub te� nie mogli-11by�my nigdy ju� rozmawia�. S�uchaj, Perim. Czy oni nosz� jeszczetakie ubiory? B�dziemy wygl�da� paskudnie staro�wiecko.� Oboj�tne. Mog� chodzi� otuleni w ob�oki, w zapachy... Nieinteresuje mnie to zupe�nie. Wiem tylko, �e na pewno zobaczymyinny �wiat, kt�ry wyda nam si� ba�niowy.� Czuj� jednak �al �? powiedzia� Aref. � B�dziemy t�skni� dotej kosmicznej klatki, kt�ra w pierwszych latach doprowadza�anas do szale�stwa.� M�wi� ci: rozklejasz si�. No, idziemy. Mam potem dy�u...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]