Pompeja, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Robert HarrisPompeja(Pompeii)Przełożył Andrzej SzulcOd autoraRzymianie dzielili dzień na dwanacie godzin. Pierwsza, hora prima, zaczynała sięo wschodzie słońca. Ostatnia, hora duodecima, kończyła się o zachodzie.Noc była podzielona na osiem wacht Vespera, Prima fax, Concubia i Intempesta przedpółnocš, oraz Inclinatio, Gallicinium, Conticinium i Diluculum po niej.Dni tygodnia brały swoje nazwy od ciał niebieskich: Księżyca, Marsa, Merkurego, Jupitera,Wenus, Saturna i Słońca.Akcja Pompei rozgrywa się w cišgu czterech dni.W czwartym tygodniu sierpnia 79 roku n.e. słońce w Zatoce Neapolitańskiej wschodziłomniej więcej dwadziecia po szóstej.Amerykańska przewaga we wszystkich dziedzinach nauki, ekonomii, przemysłu, polityki,biznesu, medycyny, inżynierii, życia społecznego, systemu prawnego i oczywicie na polumilitarnym była całkowita i niepodważalna. Nawet Europejczycy cierpišcy na bolesnš kolkęszowinizmu spoglšdali z podziwem na wspaniały przykład, który Stany Zjednoczone dawaływiatu u zarania trzeciego tysišclecia.Tom Wolfe, Hooking UpW całym tedy wiecie, jak daleko tylko sklepienie nieba sięga, najpiękniejsza jest Italiai słusznie ma w przyrodzeniu pierwszeństwo ze swoich płodów. Przez swoje męże, niewiasty,wodze, żołnierze, niewolniki, wyborne sztuki, sławne geniusze, położenie, zdrowyi umiarkowany klimat jest drugš rzšdczyniš i matkš wiata...Pliniusz, Historia naturalna.Jak możemy nie podziwiać systemu wodocišgów, który w pierwszym stuleciu naszej erydostarczał miastu Rzymowi znacznie więcej wody, aniżeli dostarczano jej w 1985 roku doNowego Jorku.A. Trevor Hodge, autor ksišżki Roman Aqueducts & Water SupplyMARS22 sierpniaDwa dni przed erupcjšConticinium(godzina 4.21)Obserwuje się silnš korelację między rozmiarami erupcji i długociš poprzedzajšcego jšokresu spoczynku. Prawie wszystkie wielkie historyczne erupcje były to erupcje wulkanówupionych przez wieki.Jacques-Mane Bardintzeff, Alexander R. McBirney VolcanologyOpucili akwedukt na dwie godziny przed witem i wspięli się w wietle księżyca nawzgórza, z których roztaczał się widok na port. Szeciu idšcych gęsiego mężczyzn, z inżynieremna czele. Kiedy ich budził, zwlekali się z łóżek ze zdrętwiałymi kończynami i posępnymi,spuchniętymi twarzami. Teraz słyszał, jak narzekajš za jego plecami. Ich głosy brzmiaływyraniej, niż sšdzili, w ciepłym nieruchomym powietrzu.To czysta głupota mruknšł który.Chłopcy powinni siedzieć w domu nad ksišżkami dodał inny.Niech paplajš, pomylał, wydłużajšc krok.Już teraz czuł, jak narasta poranny upał, zapowied kolejnego dnia bez deszczu. Był młodszyod większoci swoich pracowników i niższy od nich wszystkich: krępy, muskularny mężczyznaz krótko ostrzyżonymi bršzowymi włosami. Trzonki narzędzi, które niósł na ramieniu, ciężkiegotopora z ostrzem z bršzu oraz drewnianej łopaty, ocierały się o jego opalony kark. Mimo towycišgał jak mógł gołe nogi, przeskakujšc z kamienia na kamień, i dopiero znalazłszy sięwysoko nad Misenum, w miejscu gdzie rozwidla się cieżka, zdjšł z ramienia narzędziai poczekał, aż pozostali go dogoniš.Rękawem tuniki otarł pot, który zalewał mu oczy. Jakie rozpalone, rozmigotane niebo majštutaj na południu! Nawet przed samym brzaskiem gwiadzisty firmament cišgnie się aż pohoryzont. Dostrzegł rogi Byka, a także pas i miecz Oriona; widać też było Saturna, Niedwiedziaoraz gwiazdozbiór o nazwie Vintager, który pojawiał się zawsze na czeć Cezara dwudziestegodrugiego sierpnia, po więcie Vinaliów, na znak, że pora zaczšć winobranie. Na następnš nocprzypadała pełnia księżyca.Podniósł rękę ku niebu czarne, szerokie palce rysowały się ostro na tle rozwietlonychkonstelacji rozpostarł jš, zacisnšł, znowu rozpostarł i przez moment wydawało mu się, że jesttylko cieniem, nicociš; materiš było wiatło.Od strony portu dobiegł plusk wioseł łodzi patrolowej, która lawirowała pomiędzyzakotwiczonymi triremami *[* Trirema (łac. triremis) okręt wojenny, na którym wiolarze zajmowalimiejsca w trzech rzędach.]. Na zatoce błyskało kilka żółtych latarni na rybackich łódkach. Zaszczekałgdzie pies i po chwili zawtórował mu inny. A potem rozległy się głosy jego ludzi, którzywspinali się powoli biegnšcš niżej cieżkš: twardy lokalny akcent nadzorcy, Koraksa: Patrzcie,nasz nowy akwariusz pozdrawia gwiazdy!, i parskajšcy szyderczym miechem, zasapaniniewolnicy oraz ludzie wolni, zrównani ten jeden jedyny raz we wspólnej niechęci.Inżynier opucił rękę.Przy takim niebie nie potrzebujemy przynajmniej pochodni stwierdził. Nagle poczułprzypływ energii.Pochylił się, podniósł narzędzia i zarzucił je na ramię. Musimy ruszać dalej. Wbił wzrokw ciemnoć. Jedna ze cieżek prowadziła na zachód, wzdłuż brzegu morskiej bazy. Druga napółnoc, ku nadmorskiemu kurortowi Baje. Mylę, że skręcimy w tę stronę.On myli zakpił Koraks.Inżynier już poprzedniego dnia uznał, że najlepiej poradzi sobie z nadzorcš, ignorujšc go.Odwrócił się bez słowa plecami do morza i gwiazd i zaczšł wspinać się ciemnym zboczem. Naczym w końcu polega przywództwo, jeli nie na dokonywaniu na lepo wyborów i udawaniu, żedecyzja została podjęta na podstawie racjonalnych przesłanek?cieżka była tutaj bardziej stroma. Musiał ić bokiem, pomagajšc sobie czasami wolnš rękš.Stopy lizgały się na kamieniach, które osypywały się w mrok. Ludzie uważali, że te wypaloneletnimi pożarami bršzowe wzgórza sš suche niczym pustynia, jednak inżynier wiedział, że jestinaczej. Mimo to czuł, jak słabnie w nim pewnoć siebie. Próbował przypomnieć sobie, jakwyglšdała cieżka w popołudniowym słońcu, kiedy przemierzał jš po raz pierwszy. Kręty szlak,którym z trudem można było poprowadzić muła. Połacie wypalonej trawy. A potem, w miejscu,gdzie teren stawał się równy, cętki jasnej zieleni na czarnym tle oznaki życia, które były tylkowijšcymi się po głazie pędami bluszczu.Pokonał połowę wzniesienia, cofnšł się, zatrzymał i powoli obrócił dookoła. Albo jego oczyprzywykły do mroku, albo zbliża się wit. W tym drugim przypadku nie mieli już prawie czasu.Robotnicy zatrzymali się za jego plecami. Słyszał ich ciężkie oddechy. Oto kolejna opowieć,z którš wrócš do Misenum o tym, jak nowy młody akwariusz wycišgnšł ich z łóżek, kazałmaszerować po wzgórzach w rodku nocy, co okazało się czystš głupotš. W ustach czuł smakpopiołu.Zgubilimy się, przystojniaku?Rozpoznał szyderczy głos Koraksa i popełnił błšd, dajšc się sprowokować.Szukam kamienia wyjanił.Tym razem nie próbowali nawet stłumić miechu.Biega naokoło jak mysz w latrynie.- Wiem, że gdzie tu jest. Oznaczyłem go kredš.Kolejne wybuchy miechu. W tym momencie odwrócił się w ich stronę. Spojrzał nabarczystego, przysadzistego Koraksa, długonosego Bekko, który był sztukatorem, pucołowategoMusę, znajšcego się na kładzeniu cegieł, oraz dwóch niewolników, Politesa i Korwinusa. Nawetfakt, że trudno ich było rozpoznać w ciemnoci, wydawał się wymierzonš w niego kpinš.miejcie się. Dobrze. Ale obiecuję wam, że albo znajdziemy go przed witem, albowszyscy wrócimy tutaj jutro w nocy. Łšcznie z tobš, Gawiuszu Koraksie. Tyle że następnymrazem masz być trzewy.Cisza. Koraks splunšł, dał pół kroku do przodu, a inżynier zacisnšł pięci. Awantura wisiaław powietrzu, odkšd przed trzema dniami przybył do Misenum. Nie było godziny, żeby Koraksnie próbował podważyć jego autorytetu w obecnoci innych.Jeli dojdzie do bójki, pomylał inżynier, on wygra. Było ich pięciu na jednego. Zrzucš jegociało z urwiska i powiedzš, że polizgnšł się w ciemnoci. Ale jak w Rzymie przyjmš fakt, żew przecišgu niecałych dwóch tygodni zaginšł drugi akwariusz wodocišgu Aqua Augusta?Przez dłuższš chwilę stali naprzeciwko siebie, oddaleni tylko o krok, tak blisko, że inżynierczuł, jak starszemu mężczynie zalatuje z ust kwanym winem. A potem który z nich, to byłBekko, krzyknšł podniecony i wskazał co palcem. Na głazie tuż nad ramieniem Koraksa widniałgruby biały krzyż.Inżynier nazywał się Atiliusz pełne nazwisko brzmiało Marek Atiliusz Primus, alezadowalało go proste Atiliusz. Będšc człowiekiem praktycznym, nie miał nigdy czasu nawymylanie wszystkich tych przydomków, w których tak gustowali jego rodacy. (Lupus,Panthera, Pulcher: Wilk, Pantera, Urodziwy kogóż, do diaska, spodziewali sięnabrać?). Poza tym jakież inne nazwisko zasłużyło się bardziej w dziejach jego profesji aniżelirodu Atiliów, inżynierów wodnych od czterech pokoleń? Jego pradziad został zatrudniony przezMarka Agryppę z sekcji balistów Legionu XII Fulminata i posłany do pracy przy Aqua Julia.Jego dziadek projektował Anio Novus, ojciec za dokończył budowę Aqua Claudia,doprowadzajšc jš siedmiomilowymi arkadami aż do Eskwilinu i kładšc niczym srebrny dywanu stóp cesarza w dniu jej powięcenia. A teraz on, w wieku dwudziestu siedmiu lat, zostałwysłany na południe, do Kampanii i obejmował nadzór nad Aqua Augusta.Dynastia zbudowana na wodzie!Zmrużył oczy, wpatrujšc się w mrok. Cóż to za wspaniały akwedukt jedno z największychosišgnięć inżynierii, jakie kiedykolwiek powstały. Nadzorowanie go będzie zaszczytem. Daleko,po drugiej stronie zatoki, w poroniętych sosnami wysokich Apeninach Aqua Augusta pobieraławodę ze ródeł Arinusa i niosła jš na zachód krętymi podziemnymi tunelami spinajšcymi urwistezbocza, wielokondygnacyjnymi mostami, potężnymi syfonami, dzięki którym po... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.htw.pl