Polska X-XI wieku, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
STANIS�AW K�TRZY�SKIPOLSKA X-XI WIEKUMieszko I O zaginionej metro-polii czas�w Boles�awa Chrobre-go � Kazimierz Odnowiciel 1034��1058 � O imionach piastowskichdo ko�ca XI wiekuWARSZAWA 1961PA�STWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWEWydano z zasiikuKomitetu Obchod�w Tysi�clecia Pa�stwa PolskiegoOpracowa� i postowiem opatrzytALEKSANDER GIEYSZTORPA�STWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWERedaktor A. Mazurowa. Redaktor techn. W. Trehicka.Wydanie I. Naktad 5009 + 250 egz. Arft. wyd. 35. Ark. druk.Wli + 13 wk�adek. Papier ilustr. kl. V 70 g 82 X 104. Oddanodo sk�adu S. VIII. 1960. Podpisano do druku l. XII. 1960. Drukuko�czono w grudniu 1960. �arn. nr 1167. W-i. Cena zl 55,�,DRUKARNIA TECHNICZNA, BYTOM, PRZEMYS�OWA 2MIESZKO Il. WARUNKI POLITYCZNE S�OWIA�SZCZYZNYMI�DZY �AB� A ODR��ledz�c od czas�w najdawniejszych histori� Europyna p�noc od Wa�u Alpejskiego nietrudno zauwa�y�,�e pr�cz okres�w sporadycznych ruch�w i przesuni��ze wschodu na zach�d, ruch�w wywodz�cych si�zwykle z g��bokiej Azji Wschodniej, kiedy stamt�dwylewaj� si� do Europy hordy ludzkie, jak Hun�w,Awar�w, Madziar�w czy p�niej Mongo��w, mamyr�wnie� do czynienia z ruchem odwrotnym, id�cymod zachodu ku wschodowi, ruchem uwarunkowanymwzgl�dami geograficznymi. S� w tym zjawisku prze-suwania si� pewnych czynnik�w czy pewnych grupetnicznych z zachodu na wsch�d momenty chwilowychzastoj�w, okresy, kiedy ekspansja Zachodu s�abniewobec wschodnich s�siad�w, kiedy na Zachodzie jestraczej brak elementu, kt�ry by m�g� obj�� w posia-danie czy nawet kolonizowa� obszerne wschodnietereny, kiedy wreszcie Wsch�d wobec agresywnegoZachodu silniej si� organizuje, by stawi� op�r parciuZachodu. Ale zasad�, kt�r� mo�na uwa�a� jako zja-wisko sta�e i powszechne, jest, �e wszystkie graniceMieszka lmniej czy wi�cej silnie i wyra�nie przesuwaj� si�z zachodu na wsch�d, a nie na odwr�t.W ci�gu wiek�w by�a �aba granic� pomi�dzy�wiatem germa�skim a s�owia�skim, z tym oczywi�ciezastrze�eniem, �e w wielu miejscach przekracza�aludno�� s�owia�ska znacznie lewy brzeg tej rzeki.Przekracza�a j� i na p�nocy, przekracza�a j� w �rod-kowym jej biegu, zajmuj�c cz�ciowo kraj nad Sal�,rozlewaj�c si� cz�ciowo na Turyngi� i wschodnie,do Czech przylegaj�ce strony Bawarii. Si�ga�a te�ludno�� s�owia�ska na po�udniu, w Alpach po Brenner,stykaj�c si� tam nie tylko z elementem germa�skim,ale i roma�skim. Ta linia graniczna �aby w wiekuVII czy VIII by�a oczywi�cie terenem ustawicznych,walk mi�dzy plemionami s�owia�skimi a germa�-skimi, czy byli nimi Sasi, Turyngowie, czy Bawarzy.S�siedzkie porachunki by�y tu na porz�dku dziennym.Z wyj�tkiem jednak kr�tkotrwa�ego tzw. Pa�stwaSamona w pierwszej po�owie VII w. nie znamy �ad-nego wi�kszego skupienia s�owia�skiego dla zorgani-zowania na szersz� miar� zakrojonego oporu. Alete� i plemiona germa�skie, przylegaj�ce do teren�ws�owia�skich, nie by�y r�wnie� na tyle lepiej i silniejzorganizowane, by mog�y my�le� o sta�ych zdobyczachna wschodzie. W ka�dym razie stan walki na odcinkupogranicza germa�sko-s�owia�skiego by� stanem �yciacodziennego, za�atwianiem sil� porachunk�w codzien-nych. Pot�niejszy za� o�rodek zachodnich Frank�w,-pa�stwo Merowing�w, by� zbyt daleko, by m�g� si�stale interesowa� �ywio�em s�owia�skim. Ponadto by�o to pa�stwo zbyt zaj�te swymi sprawami wewn�trz-nymi, dalej swym stosunkiem do Burgund�w, do nie-WarunTw, polityczne 9zwykle gro�nego parcia arabskiego od strony P�-wyspu Iberyjskiego i Pirenej�w, wreszcie stosunkiemswym do pa�stwa longobardzkiego i W�och. St�d niemog�o sta� si� na przestrzeniach mi�dzy Renema �ab� tym czynnikiem, kt�ry by zdo�a� podj�� naszersz� miar� zakrojon� dzia�alno�� wobec S�owianzachodnich.Nawet wytworzenie si� i skonsolidowanie pa�stwaKaroling�w postawi�o tylko w ciasnych ramach spra-w� Wschodu s�owia�skiego na porz�dku dziennym,Karol Wielki, uporawszy si� z Sasami i. Bawarami,znalaz� si� co prawda ju� w bezpo�rednim s�siedztwiez obcymi etnicznie �ywio�ami, zamieszkuj�cymi testrony Europy. Ale dla monarchii Karola Wielkiegospraw� najwa�niejsz� by�o przeciwstawienie si� orga-nizacji pa�stwowo-militarnej Awar�w, siedz�cych nar�wninach Panonii, kt�rych hordy niszczy�y wschod-nie dzielnice pa�stwa, docieraj�c zar�wno do po�ud-,niowych Niemiec, jak do p�nocnych W�och. Dopieropo stanowczym rozbiciu pa�stwa Awar�w w samymko�cu VIII w. mo�na by�o pomy�le� o zabezpieczeniutak�e ca�ej d�ugiej granicy wschodniej od strony�wiata s�owia�skiego. Pierwszym do tego krokiem.by�o bezpo�rednio po rozbiciu Awar�w utworzeniew r. 798 arcybiskupstwa i prowincji ko�cielnej salz-burskiej, kt�ra mia�a nie tylko pe�ni� opiek� religijn�nad bawarskimi stronami imperium Karolowego, aler�wnie� zadania misyjne, apostolskie, skierowane mi�-dzy innymi na s�siaduj�ce z Bawarami kraje s�owia�-skie jakimi by�y w tych stronach Czechy, a na po�ud-niu S�owianie alpejscy, tzw. Korunta�cy. Podobnymcelom, skierowanym ku p�nocy, na Skandynawi�, ale10Mieszka Icz�ciowo tak�e na kraje s�owia�skie za doln� �ab�,mia�a s�u�y� o p� wieku p�niejsza, metropolia bre-me�sko-hamburska.Pr�cz tego zadania ko�cielnego, zwr�conego zresz-t� cz�ciowo ku po�udniowemu wschodowi, gdzie si�krzy�owa�y wzajemnie interesy i wp�ywy cesarstwazachodniego i wschodniego, dzia�alno�� lat nast�pnychKarola Wielkiego sz�a r�wnie� w kierunku zabezpie-czenia granicy wzd�u� �aby, od strony S�owian, jaki na p�nocy, gdzie nale�a�o si� liczy� z tworz�c� si�w�a�nie pot�g� lud�w skandynawskich, w pierwszymrz�dzie z Dani�. Wyprawy wojenne Karola Wielkiego,prowadzone w ostatnim dziesi�cioleciu jego �ycia,zatem wyprawy przeciwko Czechom, na S�owian za-�abskich, gdzie mia� dotrze� daleko na Wsch�d (bo�r�d�a m�wi� nawet o podbojach nad Wis��), a gdziem�g� dotrze� mo�e do Odry i dotkn�� prawie granicplemion lechickich, nosz� raczej charakter wojenprewencyjnych. Zmierza�y one do okazania tymzawsze nieprzyja�nie nastrojonym s�siadom, bli�szymczy dalszym, ca�ej si�y i pot�gi pa�stwa Karolowego,by odstraszy� ich od ustawicznego wdzierania si�we wschodnie ziemie niemieckie, do kraju Sas�w,Turyng�w czy Bawar�w. Dla tego te� celu budujeKarol Wielki na wschodniej granicy swego imperiumwiele fortec, punkt�w oporu, jak Magdeburg czyHalla, aby utrudni� wdzieranie si� w terytorium nie-mieckie. Z biegiem czasu b�d� te punkty oporupunktami wypadowymi, skoro tylko stanie si� racj�stanu Niemiec posuni�cie granic od �aby ku Odrze,a zatem kiedy si� zjawi na porz�dku dziennym spra-wa podbicia tych plemion s�owia�skich, kt�re okre-�lamy og�ln�, konwencjonaln� nazw� S�owian po-WarM�ifci polityczne11�abskich. Na razie si�y ekspansji pa�stwa Frank�wku wschodowi by�y zbyt s�abe, by mo�na by�o my�le�o zrealizowaniu tak wielkiego programu. Wiemyzreszt�, ile zu�yto p�niej na przeprowadzenie tegoplanu si�, krwi i czasu, wiemy, �e przy ca�ej pot�dzeniemieckiej zabra�o to dzie�o bez ma�a trzy wiekiwalk i trud�w. Na taki program by�o za czas�wKarola Wielkiego za wcze�nie. Za to walki pogra-niczne, wzajemne, przykre i dotkliwe s�siedzkie na-pady nie ustawa�y, ale nie wyczerpywa�y one si� bio-logicznych �adnej ze stron. Ani ze strony niemiec-kiej nie mo�na by�o nakre�li� planu podboju i zaboruziem le��cych za �ab�, ani te� po�abscy S�owianie,rozbici na liczne, s�abo zreszt� zorganizowane ple-miona, nie czuli si� niczym zmuszeni do stworzeniaw wi�kszych rozmiarach powa�niejszej i silniejszejorganizacji pa�stwowej obronnej, kt�ra by zapewni�aim niezale�no��, a chocia�by zdolno�� w przysz�o�cido skutecznego odporu na nacisk niemiecki.Ten nacisk germa�ski na lini� obronn� �aby stajesi� rych�o po �mierci Karola Wielkiego s�abszy, nie-bezpiecze�stwo maleje, a z tym zmniejsza si� czyn-nik grozy i przymusu, kt�ry by oddzia�ywa� na ludys�owia�skie po�abskie w kierunku stworzenia w�asnej,silnie zorganizowanej pa�stwowo�ci. Monarchia Ka-roling�w ulega podzia�om, przesileniom wewn�trznym.Czynniki partykularyzm�w szczepowych i plemiennychgerma�skich wybijaj� si�, gro��c rozpr�eniem, roz-k�adem i rozpadem na czynniki sk�adowe, nie spojonedostatecznie organicznie ze sob�. Zar�wno rozbiciew czasach Karola Wielkiego pa�stwa Awar�w, jakobecnie os�abienie i upadek imperium. Karolowego,pozwalaj� na utworzenie w �rodkowej cz�ci obszaru12 Mieszka Is�owia�skiego Pa�stwa Wielkomorawskiego, opieraj�-cego si� wcale skutecznie i pomy�lnie naporowi Za-chodu. Wz�r i przyk�ad tego pa�stwa m�g�by by�wa�n� pobudk� dla innych szczep�w i plemion s�o-wia�skich. Pa�stwo to jednak rych�o ginie, startew pierwszych latach X w. najazdem nomad�w, W�-gr�w, gro�nych przez p� wieku r�wnie� i dla Nie-mie�. R�wnocze�nie prawie ziemie dawnego pa�stwa,Karoling�w ulegaj� od p�nocy niezwykle niszczyciel-skim napadom skandynawskich Norman�w, wdzieraj�-cych si� w poszukiwaniu �up�w i zdobyczy korytami,rzek g��boko w kontynent.Wszystkie te czynniki, a zatem rozk�ad i rozpadwewn�trzny, groza madziarskich najazd�w i rabun-kowe wyprawy pirat�w skandynawskich, podkopa�ysi�y tej cz�ci pa�stwa Karolowego, kt�ra obejmowa�aplemiona wschodnioniemieckie, s�siaduj�ce ze S�o-wia�szczyzn� po�absk�. W tych warunkach jaka� po-lityka o szerszych zamierzeniach, og�lnopa�stwowa,skierowana ku wschodowi, wymierzona przeciw S�o-wianom, nie mog�a mie� miejsca. Ale je�eli potom-kom Karola Wielkiego i Ludwika Pobo�nego brako-wa�o po temu i si�, i �rodk�w, to nie przeszkadza�o totemu, �e szcz�k or�a nie ustawa� po obu stronach�aby. Z jednej strony szczepy niemieckie, saskie czy,turyngskie, napada�y na s�owia�skich s�siad�w,z drugiej strony czynili to samo S�owianie, wypr�- -wiaj�c si� na ziemie niemieckie po je�c�w i �upy czyw odwet za jaki� na nich napad poprzedni. Z biegiemczasu zgromadzi�o si� po jednej i po ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]