Pojedynek z syberia, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Romuald KoperskiPojedynek z Syberi�(fragmenty dyskusji w internecie na temat wiarygodno�ci Koperskiego)> Koperski jeszcze przed Lena tez wycial podobny numer, tez z Syberia, a scislej z wyprawa samochodowa w 1994 roku. Trasa z Zurichu do Wladywostoku i potem przez USA. Opisal > to w ksi��ce "pojedynek z Syberia". W pierwszym wydaniu byla to wyprawa 3-osobowa, razem z nim jechalo dwoje studentow, bodajze z lodzkiej filmowki. W drugim wydaniu byla to juz wyprawa jednoosobowa, ze zdjec znikneli wspoltowarzysze podrozy (jak w gazetach z czasow Stalina, "niewygodni" znikaja z fotek ;-), a czasowniki z liczby mnogiej przeobrazily sie w liczbe pojedyncza...> Ponoc strasznie sie denerwuje, gdy go zapytac o wsp�towarzyszy wyprawy i te fotki w ksiazce :P> Nie ma sie co przejmowac mitomanem...> Ciekawe co bedzie w trzecim? Iz przeszedl ten dystans na piechote.....> Wiesz takie cos ma naukowe imie i sa na to lekarstwa.Sprawa "samochodowa" jest znana. Koperski nie chce o tym gadac. To takie lotrostwo Jego...;-) Nie umniejsza to wszak jego dzialalnosci � zach�ci� wielu ludzi do podrozy po Rosji, jako jeden z pierwszych przedstawil Rosjan jako ludzi przez duze "L", zainteresowal opinie publiczna/organizacje/rzad tematem polskich wsi na Syberii (chocby Wierszyna). Jest to jednak dziwny czlowiek, ekscentryk i nieco buffffon...;-( Trudny gosc...A to nie jest norma ?To znaczy, ze [kazdy] offroudowiec to taki troche dziwny, ekscentryczny buffon ?PSAle mily ;-)Romuald KoperskiPOJEDYNEK Z SYBERI�WYD. IIIFotografie Romuald KoperskiKomputerowe opracowanie ok�adki, sk�ad i �amanie BOP s.c, 80-363 Gda�sk, ul Piastowska 70KorektaEl�bieta Skalska� Copyright by Romuald Koperski 1999-2000 Wydanie IIIISBN 83-911893-1-7WydawcaStratus, 80-382 Gda�sk, ul. Bemowskiego 3Wsp�wydawcaStowarzyszenie In�ynier�w i Technik�w Le�nictwa i Drzewnictwa 80-850 Gda�sk, ul. Rajska 6Druk GRAFIX, 80-363 Gda�sk, ul Piastowska 70Wst�pZimowe wieczory to najlepsza pora na odpoczynek. Padaj�cy za oknem �nieg i atmosfera domu pe�nego ciep�a i d�wi�k�w sprawiaj�, �e oddajemy si� przer�nym marzeniom - wiadomo, nie zawsze realnym. Rankiem przewa�nie zapominamy o wszystkim, jeste�my wypocz�ci, a co za rym idzie - m�zg nasz pracuje trze�wiej. Kiedy jednak nast�pnego dnia tkwimy w s�uszno�ci wieczornych uroje�, b�d�my pewni � jest to znak, ze nad spraw� warto pomy�le�, nawet je�li wszystko wydaje si� kompletn� bzdur�, po prostu w my�l zasady, �e tylko to, co na poz�r g�upie i szalone, jest naprawd� cokolwiek warte...Tak a nie inaczej powsta� szalony pomys� przeja�d�ki samochodem z Europy do Nowego Jorku � ma si� rozumie� drog� l�dow�.Kt�r�dy?Przez ca�� Syberi�, Alask�, Kanad� i prawie cale terytorium USA.Wyczyn na poz�r niemo�liwy, ale dlaczego nierealny? W�a�nie z tego powodu z uporem maniaka rozpocz��em przygotowania do podr�y, kt�re jak si� p�niej okaza�o, od pocz�tku skazane by�y na niedoko�czenie. Nikt nie m�g� mi pom�c lub cho�by pos�u�y� dobr� rad�, poniewa� nikt tej trasy dotychczas nie przejecha�. Nawet fachowcy z Moskwy zajmuj�cy si� turystyk� niekonwencjonaln� rozk�adali r�ce, gdy� niewiele mogli mi o Syberii powiedzie�.Syberia, przez kt�r� zaplanowa�em podr�, to bezkres tajgi, bezdro�y, to p� zamkni�tego dotychczas �wiata.Znajomi, kt�rym zwierzy�em si� ze swoich plan�w, pukali niedwuznacznie palcem w czo�o, a przedstawiciele w�adz Rosji uznali spraw� za technicznie niewykonaln�. Lecz na przek�r wszystkim m�j mocno rozwini�ty instynkt w�drowania sprawi�, ze za wszelk� cen� postanowi�em t� podr� odby�.Kontynuowa�em przygotowania: szuka�em map, zbiera�em informacje od meteorolog�w, bez rezultatu pisa�em listy do koncern�w i r�nych firm o poparcie mojej ekspedycji, ale nikt nie by� zainteresowany udzieleniem mi jakiejkolwiek pomocy. Tylko profesorowie z Uniwersytetu Miko�aja Kopernika w Toruniu zachwyceni byli moim pomys�em. Poniewa� byli to znawcy meteorologii i geografii, fachowo wyja�nili mi, co pod dan� szeroko�ci� geograficzn� mo�e mnie spotka�. Pr�cz tych cennych dla mnie informacji wszyscy jak jeden m�� odmawiali mi udzielenia pomocy.Nie powiod�a si� te� pr�ba znalezienia wsp�towarzysza podr�y i w og�le wszystko nie wychodzi�o. Kiedy do planowanej daty wyjazdu pozosta�o sze�� tygodni, zrozumia�em, �e nikt mi pojazdu na t� przeja�d�k� nie zafunduje, poszed�em wi�c na z�omowisko, gdzie znalaz�em poro�ni�tego ju� traw� starego land-rovera. Wraz z zaprzyja�nionym mechanikiem rozebrali�my na cz�ci skazany na piec hutniczy samoch�d, po czym dokonuj�c przer�nych innowacji, z�o�yli�my go na powr�t do kupy. Nie robi�c sobie nic z niepowodze�, kt�re mnie od pocz�tku n�ka�y, za�atwia�em wizy oraz inne dokumenty podr�y i czym bli�ej by�o do wyjazdu, pewniejsze stawa�o si�, ze na �adnego sponsora liczy� nie mog�. Tak te� si� sta�o.Na dwa dni przed planowanym terminem wyjazdu zabra�em si� za malowanie samochodu, notabene niesprawdzonego jeszcze w terenie. Poinformowa�em liczne media o swojej wyprawie, lecz nikogo to nie zainteresowa�o. Dwie godziny trwa�o przygotowanie niezb�dnego skromnego wyposa�enia.W ten oto spos�b 15 maja 1994 roku, wbrew opiniom wszystkich, wbrew radom znawc�w Rosji, wbrew przestrogom przedstawicieli ambasady rosyjskiej w Szwajcarii, wyruszy�em z Zurychu do Nowego Jorku. By�em pe�en optymizmu, posiada�em bowiem kompas oraz dost�pn� w ka�dym atlasie szkolnym map� Rosji...Nadszed� dzie�, kiedy marzenia sta�y si� rzeczywisto�ci�. 15 maja 1994 roku wyje�d�am z Zurychu. Zegna mnie garstka znajomych, kt�rzy pewni, ze nie powr�c� ca�y i zdrowy z tej szale�czej wyprawy, pozuj� ze mn� do ostatnich wsp�lnych fotografii. Aby skr�ci� ten �a�obny nastr�j, zapowiadam sw�j rych�y powr�t, po czym opuszczam smutne to towarzystwo i zgodnie z wcze�niej zaplanowan� tras�, udaj� si� w kierunku granicy, aby przez Niemcy dotrze� do Polski.Nast�pnego dnia jestem ju� w rodzinnym Gda�sku. Dwa dni po�wi�cam na uzupe�nienie skromnego wyposa�enia. Wreszcie przygotowania uznaj� za zamkni�te, wi�c jeszcze kontrolnie dla zasady wje�d�am na wag�. Okazuje si�, ze gotowy do drogi land-rover jest przeci��ony - wazy ponad pi�� ton, kiedy dopuszczalny jego ci�ar nie powinien przekracza� tony!!! Na nic zdaje si� pr�ba odci��enia pojazdu - jestem pewien, ze wszystko, co znajduje si� w samochodzie, jest niezb�dne do przetrwania w surowych warunkach Syberii.W zwi�zku z tym, ze ostatnimi czasy wsz�dzie straszono mnie mafi�, kt�ra grasuje na drogach prowadz�cych z Europy Zachodniej do Moskwy, uznaj�, �e w celu zmniejszenia ryzyka najbezpieczniej b�dzie wjecha� na teren Rosji od strony Finlandii. Z Gda�ska do Helsinek kursowa� regularnie prom samochodowy, postanawiam wi�c nast�pnego dnia nim wyruszy� w dalsz� podr�.Samoch�d swym dziwacznym wygl�dem przyci�ga uwag� przechodni�w: po obu stronach jest wymalowany wielkimi literami daj�cy du�o do my�lenia napis: �ZURICH-SYBERIA-ALASKA-CANADA-NEW YORK�. Znajduj�cy si� na ca�ej powierzchni dachu baga�nik z dodatkowymi kanistrami na paliwo oraz aluminiowymi skrzyniami ju� samym wygl�dem m�wi o wielkiej przygodzie... Z dum� widz�, �e prawie na ka�dym przechodniu widok objuczonego samochodu wywiera wra�enie.Po rutynowej kr�tkiej kontroli celnej wje�d�am na przerdzewia��, pokryt� bia�� farb� �Pomerani�, prom pasa�erski, kt�ry ma mnie przetransportowa� do Helsinek. Po zaj�ciu kabiny udaj� si� do restauracji na kolacj�. Dopiero teraz pierwszy raz �d miesi�cy czuj� ulg�, u�wiadamiam sobie bowiem, ze naprawd� jad�, ze wbrew wszystkiemu i wszystkim doprowadzi�em do rozpocz�cia wyprawy. Szcz�liwy siedz� w restauracji i jeszcze nie dociera do mnie fakt, ze rzuci�em wyzwanie Syberii i jej calej nieposkromionej naturze.Po dwudniowej podr�y wyje�d�am na ulice Helsinek, sk�d drog� numer siedem udaj� si� w kierunku granicy z Rosj�.Po kilkugodzinnej je�dzie docieram w pobli�e przej�cia granicznego. Jest noc, krotka kontrola celnik�w fi�skich, otwiera si� szlaban i wje�d�am na zalesiony pas uziemi niczyjej�.Po pi�ciu minutach docieram do terytorium Rosji. Zapalaj� si� �wiat�a reflektor�w, ich o�lepiaj�cy blask zmusza mnie do zatrzymania si�. � Dokumenty do kontroli � us�ysza�em w znanym mi j�zyku rosyjskim. Powoli wzrok przyzwyczaja si� do panuj�cych jasno�ci i widz�, ze samoch�d jest otoczony przez �o�nierzy. Podaj� paszport i czekam na dalszy rozw�j wydarze�.Urz�dnik wraz z dokumentami oddali� si� do pobliskiego posterunku, co da�o mi czas na rozgl�dni�cie si� po okolicy: na prawo i lewo, w pewnej odleg�o�ci, znajdowa� si� ci�g o�wietlonego terenu, na kt�rym celowo ustawiono wie�e, by ca�kowicie kontrolowa� teren. Mi�dzy dwoma rz�dami s�up�w znajdowa� si� ogrodzony drutem kolczastym zakazany pas. Ka�dy s�up m�g� mie� oko�o czterech metr�w wysoko�ci.Moje dokumenty by�y sprawdzane d�ugo i wnikliwie, wreszcie po jakim� czasie zjawi� si� �o�nierz i oddaj�c mi papiery, zapyta� o miejsce docelowe podr�y. Kiedy wyja�ni�em mu, ze jestem w drodze do Nowego Jorku, popatrza� na mnie jak na idiot�, po czym u�miechn�� si� pob�a�liwie i poleci� jecha� dalej.Ka�dy, kto kiedykolwiek przekracza� granic� l�dow� z Rosj�, wie, co to za uczucie. To osobliwy dreszczyk emocji, to pewnego rodzaju ruletka, to sytuacja, z kt�rej mo�e du�o wynikn��, dlatego tez bardzo si� ucieszy�em, ze t� przykr� spraw� mam ju� za sob�...O tym, ze by�em w b��dzie, przekona�em si� niebawem. Par� kilometr�w dalej zauwa�y�em jasno o�wietlony teren. Gdy dojecha�em na miejsce, domy�li�em si�, �e dopiero teraz znajduj� si� na w�a�ciwej granicy. Tu ju� mnie oczekiwano. Przyby�y ponury w ca�ej okaza�o�ci oficer o�wiadczy�, i� mam bardzo dobre poczucie humoru, lecz bardzo s�abe wiadomo�ci z geografii, gdy� Nowy Jork nie znajduje si� w Rosji, tylko w USA. Odpar�em, i� zapewne pan oficer posiada lepsze wiadomo�ci z geografii, lecz nie posiada fantazji, poniewa� Rosja jest tylko moim krajem tranzytow...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]