Pogoda dla bogaczy (tom 1), eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Irwin ShawPogoda dla bogaczy. T.1Ksi��nicaKatowice 1991Na dysk przepisa� Franciszek KwiatkowskiCz�� pierwszaRozdzia� I19451Pan Donnelly, opiekun dru�yny lekkoatletycznej, wcze�niejzako�czy� tego dnia trening, poniewa� ojciec Fullera przyszed� naboisko szkolne, aby powiedzie� mu, �e przed chwil� nadesz�a zWaszyngtonu depesza z wiadomo�ci�, i� brat Fullera poleg� na poluchwa�y gdzie� w Niemczech. Henry Fuller by� najlepszy z dru�yny wpchni�ciu kul�. Pan Donnelly pozostawi� mu do�� czasu, by m�g� si�przebra� w szatni, a nast�pnie p�j�� z ojcem do domu; p�niejzwo�a� gwizdkiem ch�opc�w i oznajmi�, �e mog� si� rozej��. Przezdelikatno��.Dru�yna baseballu w najlepsze trenowa�a dalej na boisku, boprzecie� nikt z tamtych ch�opc�w nie straci� brata.Rudolf Jordach (dwie�cie dwadzie�cia jard�w przez p�otki) poszed�do szatni i wzi�� natrysk, chocia� nie biega� tak wiele, by spoci�si� porz�dnie. W domu brakowa�o zawsze gor�cej wody, a wi�c znatrysk�w szkolnych korzysta� przy ka�dej sposobno�ci. Szko��zbudowano w 1927 roku, kiedy wszyscy mieli moc pieni�dzy, tote�kabiny natryskowe by�y obszerne, suto zaopatrzone w gor�c� wod�.Znajdowa� si� tam nawet basen i zazwyczaj Rudolf p�ywa� tak�e potreningach, obecnie jednak odm�wi� sobie tej satysfakcji. Przezdelikatno��.W szatni ch�opcy rozmawiali cicho i nie robili zwyczajnych wtakich razach psikus�w. Smiley, kapitan dru�yny, wszed� na �awk� ipowiedzia� �e jego zdaniem wszyscy powinni si� z�o�y� i kupi�wieniec, je�eli oczywi�cie odb�dzie si� nabo�e�stwo �a�obne zabrata Fullera. S�dzi�, �e wystarczy pi��dziesi�t cent�w od osoby.Po wyrazie twarzy ch�opc�w wida� by�o od razu, kogo z nich sta� nap� dolara, kogo nie sta�. Rudolf nie m�g� sobie na to pozwoli�,ale �wiadomie stara� si� o tak� min�, jak gdyby m�g�. Kapitanowiprzytakiwali najskwapliwiej ch�opcy, kt�rych przed pocz�tkiem rokuszkolnego rodzice zabierali do Nowego Jorku i tam zaopatrywali wgarderob�. Rudolfowi kupowano odzie� w rodzinnym mie�cie PortPhilip, w domu towarowym Bernsteina.Mimo to by� ubrany przyzwoicie - mia� ko�nierzyk i krawat, sweterpod sk�rzan� wiatr�wk� i br�zowe spodnie od starego garnituru,kt�rego marynarka poprzeciera�a si� na �okciach. Henry Fullernale�a� do ch�opc�w, kt�rych ubierano w Nowym Jorku, lecz jakpewien by� Rudolf - nie cieszy� si� z tej racji dzisiejszegopopo�udnia.Rudolf wyszed� z szatni szybko, gdy� nie chcia� wraca� z nikim dodomu i rozmawia� po drodze o poleg�ym bracie kolegi. Wola� niesili� si� na wsp�czucie, bo nie �y� blisko z Fullerem, kt�ry - jakto si� cz�sto zdarza ludziom oty�ym - by� g�upawy.Szko�a znajdowa�a si� w mieszkalnej dzielnicy miasta, po�o�onej nap�nocny wsch�d od centrum handlowego. Otacza�y j� bli�niaczedomki jednorodzinne, kt�re powsta�y mniej wi�cej jednocze�nie zbudynkiem szkolnym, gdy miasto rozkwita�o bujnie. Pocz�tkowowszystkie by�y jednakowe, lecz z biegiem lat w�a�ciciele,zabiegaj�c daremnie o jak� tak� odmian�, malowali drzwi i futrynyna rozmaite kolory, a tu i tam doczepiali balkon lub oknowykuszowe.Rudolf d�wiga� ksi��ki i maszerowa� pop�kanymi chodnikami tejdzielnicy. Dzie� wczesnej wiosny by� wietrzny, lecz niezbyt zimny,a ch�opiec mia� �wi�teczne uczucie zadowolenia z powodu �atwychzada� domowych i skr�conego treningu na boisku szkolnym. Wi�kszo��drzew powypuszcza�a ju� m�ode listki, a p�czki wida� by�owsz�dzie.Szko�a sta�a na wzg�rzu, wi�c Rudolf widzia� w dole rzek� Hudson -zimow� jeszcze i wiej�c� ch�odem - i wie�e miejskich ko�cio��w, adalej Zak�ady Cegielnicze Boylana, gdzie pracowa�a jego siostraGretchen, oraz biegn�ce wzd�u� rzeki tory kolejowe nale��ce dokompanii New York Central. Port Philip nie by�o �adnym miastem,jakkolwiek niegdy� mia�o wiele uroku dzi�ki bia�ym domom w stylukolonialnym i po wiktoria�sku solidnym budowlom z kamienia. Alepomy�lne lata dwudzieste �ci�gn�y tu wiele nowej ludno�ci -przewa�nie robotnik�w, kt�rych st�oczone i ciasne domkirozprzestrzenia�y si� w rozmaitych dzielnicach. P�niej kryzyspozbawi� pracy prawie wszystkich, wi�c tandetnie budowane siedzibyj�y niszcze� i - jak biada�a nieraz matka Rudolfa - ca�e miastozamieni�o si� w slumsy. Twierdzenie to niezupe�nie zgadza�o si� zprawd�, gdy� p�nocna cz�� Port Philip obfitowa�a nadal wszerokie, czyste ulice i du�e, �adne, starannie utrzymywane domy.Nawet w podupad�ych dzielnicach pozostawa�y jeszcze okaza�erezydencje, kt�rych trzyma�y si� rodziny dawnych w�a�cicieli -rezydencje otoczone rozleg�ymi trawnikami i pi�knymi grupamistarych drzew.Wojna przynios�a miastu nowy okres dobrobytu. Zak�ady CegielniczeBoylana i cementownia sz�y znowu ca�� par�, a nawet garbarnia ifabryka obuwia Byefielda rozkr�ci�y si� dzi�ki wojskowymzam�wieniom. Jednak�e podczas wojny ludzie mieli na g�owie sprawywa�niejsze od troski o zewn�trzne pozory, tote� miasto - je�eli tomo�liwe - prezentowa�o si� jeszcze bardziej obskurnie ni�kiedykolwiek dawniej.Rudolf patrza� na rozpo�cieraj�ce si� przed nim Port Philip -zabudowane chaotycznie i brzydkie w s�onecznych blaskachwietrznego popo�udnia - i zastanawia� si�, czy kto� chcia�by odda��ycie, by obroni� je lub zdoby�, tak jak brat Henry'ego Fulleraodda� swoje �ycie w boju o jakie� bezimienne miasto w Niemczech.�ywi� sekretn� nadziej�, �e wojna potrwa jeszcze dwa lata, chocia�ostatnio wcale na to nie zakrawa�o. Wkr�tce uko�czy siedemna�cielat, wi�c w rok p�niej m�g�by zaci�gn�� si� do wojska. Nieraz wwyobra�ni widywa� siebie ze srebrnymi dystynkcjami porucznika...Oto z godno�ci� odpowiada na wojskowy uk�on szeregowca albo podogniem karabin�w maszynowych podrywa pluton do natarcia. Prawdziwym�czyzna powinien zazna� wra�e� takiego rodzaju. Rudolf ubolewa�,�e nie ma dzi� kawalerii. To by�oby co� - wymachiwa� obna�on�szabl� i w pe�nym cwale szar�owa� na niecnego wroga!W domu nie wa�y� si� m�wi� o podobnych sprawach. Jego matkapopada�a w histeri�, ilekro� kto� napomyka�, �e wojna mo�eprzeci�gn�� si� d�ugo i Rudolf zostanie zmobilizowany. S�ysza� och�opcach, kt�rzy k�amliwie podawali sw�j wiek, by zaci�gn�� si�do wojska. Opowiadano mu o pi�tnasto- nawet czternastolatkach, cos�u�yli w piechocie morskiej i zdobywali odznaczenia bojowe. Aleon nie m�g�by zrobi� czego� podobnego. Przez wzgl�d na matk�.Jak zwykle nad�o�y� drogi, aby przej�� obok domu, w kt�rymmieszka�a jego nauczycielka francuskiego, panna Lenaut. Niestety,nigdzie nie by�o jej wida�!P�niej w�drowa� przez Broadway, r�wnoleg�� do rzeki g��wn� drog�Port Philip, a zarazem odcinek wielkiej arterii komunikacyjnej��cz�cej Nowy Jork z Albany. Patrza� na przemykaj�ce szybko cudzesamochody i marzy� o posiadaniu w�asnego. Gdyby wreszcie mia� w�z,je�dzi�by na wszystkie weekendy do Nowego Jorku. Nie bardzowiedzia�, co m�g�by tam robi�, lecz w ka�dym razie je�dzi�by doNowego Jorku.Broadway, ulic� o nieokre�lonym charakterze, wytycza�y rozmaitegorodzaju przedsi�biorstwa handlowe st�oczone przypadkowo. Sklepyrze�nickie i spo�ywcze supermarkety przeplata�y si� z du�ymimagazynami, w kt�rych sprzedawano odzie� i konfekcj� damsk�, tani�bi�uteri�, artyku�y sportowe. Jak zwykle Rudolf zatrzyma� si�przed oknem wystawowym "Army and Navy Store", aby popatrze� nasprz�t w�dkarski roz�o�ony obok roboczego obuwia, koszulek ispodenek sportowych, latarek elektrycznych i scyzoryk�w. Gapi� si�na eleganckie, wiotkie pr�ty w�dek, opatrzone kosztownymiko�owrotkami. Ch�tnie �owi� ryby w Hudsonie i podczas sezonu wog�lnie dost�pnych strumieniach z pstr�gami, ale pos�ugiwa� si�prymitywnym sprz�tem.Skr�ci� w kr�tk�, poprzeczn� uliczk�, a nast�pnie w lewo, naVanderhoff Street, przy kt�rej mieszka�. By�a to ulica r�wnoleg�ado Broadwayu i usi�owa�a z ni� wsp�zawodniczy�, lecz robi�a to�le, niby biedak w zmi�tym garniturze i znoszonych trzewikach,kt�ry pr�buje udawa�, �e wysiad� z Cadillaca. Sklepy by�y tu ma�e,a towary w witrynach zakurzone, jak gdyby kupcy zdawali sobiespraw�, �e w gruncie rzeczy nie warto si� fatygowa�. Niekt�re znich - pozamykane w 1930 lub 1931 roku - dotychczas mia�y okna idrzwi zabite deskami. Kiedy kr�tko przed wojn� zak�adano nowe rurykanalizacyjne, przedsi�biorstwo prowadz�ce roboty wyci�o drzewa,kt�re ocienia�y chodniki, nast�pnie za� nikt nie zatroszczy� si� oposadzenie nowych. By�a to ulica d�uga i im bli�ej domu Jordach�wtym bardziej n�dzna, jak gdyby posuwanie si� w kierunkupo�udniowym wi�za�o si� w jaki� spos�b z degrengolad�.Matka Rudolfa by�a na posterunku - w sklepie-piekarni za lad�.Sta�a tam w szalu zarzuconym na ramiona, poniewa� marz�a zawsze.Dom by� naro�ny i mia� dwa wielkie okna wystawowe, wi�c paniJordach utyskiwa�a stale, �e przy takiej powierzchni szklanej niespos�b utrzyma� ciep�a w sklepie. W tej chwili pakowa�a dopapierowej torby dziesi�� bu�ek dla jakiej� ma�ej dziewczynki. Wwitrynie od frontu le�a�y ciasta i torty, ale ostatnio ojciec niewypieka� ich w suterenie. Na pocz�tku wojny zadecydowa�, �e wi�cejz tym k�opotu ni� korzy�ci. Obecnie ci�ar�wka z du�ej piekarnimechanicznej dostarcza�a ka�dego rana wyroby cukiernicze, a AkselJordach wypieka� tylko chleb i bu�ki. Kiedy ciasta odle�a�y si�trzy dni na wystawie, zabiera� je na pi�tro - do zjedzenia dlarodziny.Rudolf wszed� do sklepu i poca�owa� matk�, ta za� pog�aska�a go potwarzy. Zawsze wygl�da�a na zm�czon� i zezowa�a troch�, poniewa�pali�a papierosa za papierosem, a dym dra�ni� jej oczy.- Czemu tak wcze�nie? - zapyta�a.- Mieli�my dzi� kr�tszy trening - odpowiedzia� nie wyja�niaj�cprzyczyny. - Zostan� w sklepie. Ty, mamo, mo�esz p�j�� na g�r�.- Dzi�kuj� - westchn�a. - M�j Rudi...Poca�owa�a go znowu. Dla niego by�a bardz...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]