Poemat Boga-Czlowieka (tom 7 - Uwielbienie), eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maria Valtorta– POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –Wydawnictwo "Vox Domini"Księga VII - UwielbienieSpis Treści1. PORANEK ZMARTWYCHWSTANIA2. ŚWIT WIELKIEJ NOCY. LAMENT. MODLITWA MARYI3. ZMARTWYCHWSTANIE4. JEZUS UKAZUJE SIĘ MATCE5. MIŁOSIERNE NIEWIASTY PRZY GROBIE6. W ZWIĄZKU Z POPRZEDNIĄ SCENĄ7. JEZUS UKAZUJE SIĘ PRZYJACIOŁOM. ŁAZARZ8. JEZUS UKAZUJE SIĘ JOANNIE9. JEZUS UKAZUJE SIĘ NIKODEMOWI, JÓZEFOWI I MANAENOWI10. JEZUS UKAZUJE SIĘ PASTERZOM11. JEZUS UKAZUJE SIĘ UCZNIOM Z EMAUS12. JEZUS UKAZUJE SIĘ INNYM PRZYJACIOŁOM13. JEZUS UKAZUJE SIĘ APOSTOŁOM14. POWRÓT TOMASZA15. JEZUS UKAZUJE SIĘ APOSTOŁOM I TOMASZOWI16. ZMARTWYCHWSTAŁY JEZUS W GETSEMANI17. APOSTOŁOWIE IDĄ NA GOLGOTĘ. A POTEM...18. JEZUS W RÓŻNYCH MIEJSCACH POTWIERDZA SWE ZMARTWYCHWSTANIE U TYCH, KTÓRZY W NIEGO WIERZĄ. [por. J 20,30-31]18b. U Joachima i Marii w Bozrze.19. JEZUS UKAZUJE SIĘ NA BRZEGU JEZIORA20. JEZUS NA GÓRZE TABOR21. JEZUS DO APOSTOŁÓW I UCZNIÓW22. DODATKOWA PASCHA23. WNIEBOWSTĄPIENIE PANA JEZUSA24. WYBÓR MACIEJA NA APOSTOŁA25. ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO26. PIOTR NIE JEST JUŻ PROSTYM RYBAKIEM, LECZ NOSI SZATY ARCYKAPŁANA27. MARYJA PRZYJMUJE ŁAZARZA I JÓZEFA Z ARYMATEI28. MARYJA I JAN NA MIEJSCACH MĘKI29. MARYJA OTRZYMUJE CAŁUN30. MĘCZEŃSTWO SZCZEPANA31. ZRÓŻNICOWANE KONSEKWENCJE SPOTKAŃ Z CHRYSTUSEM32. ZŁOŻENIE ŚWIĘTEGO SZCZEPANA DO GROBU33. GAMALIEL ZOSTAJE CHRZEŚCIJANINEM34. ROZMOWA PIOTRA Z JANEM35. BŁOGOSŁAWIONE ODEJŚCIE [DUCHA] MARYI [DO NIEBA]36. WZIĘCIE DO NIEBA [CIAŁA] MARYI37. WYJAŚNIENIA NA TEMAT ODEJŚCIA DUCHA MARYI I WZIĘCIA DO NIEBA JEJ CIAŁA38. POŻEGNANIE Z DZIEŁEM1. PORANEK ZMARTWYCHWSTANIANapisane 1 kwietnia 1945 r. A, 11829-11862Niewiasty podejmują na nowo pracę nad [przygotowaniem] olejków, które w chłodzie nocy, na podwórzu, skrzepły jak gęsta maść.Jan i Piotr myślą, że dobrze będzie uporządkować Wieczernik. Myją naczynia. Jednak potem ustawiają wszystko tak, jakby Wieczerza dopiero się skończyła.«On tak powiedział» – mówi Jan.«Powiedział też: „Nie śpijcie!” Powiedział: „Nie bądź taki pyszny, Piotrze! Czy nie wiesz, że właśnie ma nadejść godzina próby?” I... i powiedział: „Ty się Mnie zaprzesz...” – Piotr znowu płacze, mówiąc w głębokim bólu: – I zaparłem się Go!»«Dosyć, Piotrze! Teraz wróciłeś. Dość tej udręki!»«Nigdy, nigdy dosyć!... Choćbym dożył starości pierwszych patriarchów, choćbym żył siedem czy osiem wieków, jak Adam i jego pierwsi potomkowie, ta udręka nigdy mnie nie opuści.»«Nie ufasz Jego Miłosierdziu?» [– pyta Jan.]«Ufam. Gdybym w nie nie wierzył, popadłbym w rozpacz jak Iskariota. Ale nawet gdy On mi przebaczy – z łona Ojca, na które powrócił – ja sobie nie wybaczę! Ja! Ja! Ja, który powiedziałem: „Nie znam Go!”... Bo znać Go było wtedy niebezpiecznie, bo wstydziłem się, że byłem Jego uczniem, bałem się męki... On szedł na śmierć, a ja... ja chciałem ocalić swe życie... i żeby je ocalić, odtrąciłem Go, jak grzeszna niewiasta, która – przed powrotem nieświadomego małżonka – odtrąca przy porodzie owoc swego łona, bo niebezpiecznie jest mieć go przy sobie. Jestem gorszy od cudzołożnicy... gorszy od...»Wchodzi Maria Magdalena, przyciągnięta jego krzykiem:«Nie krzycz tak. Maryja cię słyszy. Jest tak wyczerpana! Nie ma już sił na nic i wszystko Ją męczy. Twoje krzyki, daremne i bezładne, ponownie zadają Jej ból przez to, jacy byliście...»«Widzisz? Widzisz, Janie? Niewiasta może mi nakazać milczenie! I ma rację. My bowiem, mężczyźni poświęceni Bogu, potrafiliśmy tylko kłamać lub uciekać. Niewiasty były dzielne. Ty, choć jesteś tak młody, byłeś jak niewiasty... Potrafiłeś zostać, bo jesteś czysty. A my, my – silni, mężczyźni – uciekliśmy. O! Jakże świat musi mną gardzić! Powiedz mi to, powiedz, niewiasto! Masz rację! Podepcz moje usta, które skłamały. Na podeszwach twoich sandałów zostało może trochę Jego Krwi. Bo jedynie ta Krew zmieszana z błotem drogi może dać odrobinę przebaczenia, trochę pokoju temu, który się zaparł. Muszę się przyzwyczaić do pogardy świata! Czymże jestem? Powiedz: czym jestem?»«Jesteś samą pychą – odpowiada ze spokojem Magdalena. – Cierpisz? To także. Ale wierz mi, że twoje cierpienia są w połowie – bo nie chcę cię obrazić mówiąc, że w większej części – bólem z tego powodu, że jesteś kimś, kim można gardzić. I naprawdę pogardzę tobą, jeśli będziesz tylko jęczał i narzucał wszystkim swe użalanie się, jak czyni to jakaś głupia baba! Co się stało, to się nie odstanie. Żadne lamenty tego nie naprawią i nie zmażą. Przyciągają tylko uwagę i żebrzą o współczucie, na które nie zasługujemy. Bądź mężny w twej skrusze. Nie krzycz. Działaj. Ja... ty wiesz, kim byłam... ale kiedy zrozumiałam, że byłam bardziej godna wzgardy niż wymioty, nie poddałam się wzburzeniu. Działałam... Publicznie... Nie pobłażałam sobie i nie żądałam litości. Ludzie mną gardzili? Mieli rację. Zasłużyłam na to. Ludzie mówili: „Nowy kaprys nierządnicy?” I nazywali bluźnierstwem moje przyjście do Jezusa. Mieli rację. Moje dawne prowadzenie się, które świat pamiętał, usprawiedliwiało wszystkie te uwagi. A więc? Trzeba było przekonać świat, że Maria - grzesznica już nie istnieje. Przekonałam świat moimi czynami. Rób tak samo i milcz.»«Jesteś surowa, Mario» – zauważa Jan.«Bardziej dla siebie niż dla innych. Jednak zgadzam się z tym, że nie mam lekkiej ręki Matki. Ona jest Miłością. Ja... o, ja! Zniszczyłam moją zmysłowość batem mojej woli. I będę to dalej robić. Czy myślisz, że ja wybaczyłam sobie to, że byłam uosobieniem Rozpusty? Nie. Jednak nie mówię tego nikomu, tylko sobie. I zawsze będę to sobie powtarzać. Umrę trawiona tym tajemnym żalem, że niszczyłam samą siebie. Umrę w niepocieszonym bólu, że znieważałam samą siebie i że mogłam Mu dać tylko zdeptane serce... Widzisz... przygotowywałam balsamy, pracując przy tym bardziej niż inne... i z większą odwagą niż inne Go odsłonię... O Boże! Jaki On teraz będzie!» Maria z Magdali blednie na samą myśl o tym.«Pokryję Go nowymi wonnościami po usunięciu tych olejków, które na pewno będą już wszystkie zepsute na tych niezliczonych ranach... Uczynię to, bo inne [niewiasty] będą podobne do powoi po nawałnicy... Ale odczuwam ból z tego powodu, że będę to czynić rękoma, które dawały tyle lubieżnych pieszczot... że podejdę do Jego Świętości z moim skażonym ciałem... Chciałabym... chciałabym mieć rękę Matki Dziewicy do wykonania tego ostatniego namaszczenia...»Maria płacze cicho, bez łkań. Jakże się różni od tej teatralnej Magdaleny, którą się nam zawsze ukazuje! Takie same ciche łzy wylewała w dniu otrzymania przebaczenia w domu faryzeusza.«Mówisz, że... niewiasty będą odczuwały strach?» – pyta Piotr.«Nie tyle strach... Ale na pewno będą onieśmielone wobec tego Ciała, już zepsutego... nabrzmiałego... czarnego... a poza tym na pewno będą się lękać strażników.»«Chcesz, żebym ja poszedł? I Jan?»«Ach, nie! Pójdziemy my wszystkie. Jak byłyśmy wszystkie tam, tak też słusznym jest, żebyśmy wszystkie były przy Jego śmiertelnym łożu. Ty i Jan zostaniecie tutaj. Ona nie może zostać sama!...»«Ona nie pójdzie?» [– pyta Piotr.]«Nie pozwolimy Jej iść.»«Jest przekonana, że On zmartwychwstanie... A ty?»«Po Maryi to ja najsilniej wierzę. Zawsze wierzyłam, że tak może się stać. On to powiedział. On nigdy nie kłamie... On!... O!... Przedtem nazywałam Go Jezusem, Nauczycielem, Zbawicielem, Panem... Teraz czuję, że jest tak wielki, że nie umiem, nie ośmielam się już wymawiać Jego imienia. Co Mu powiem, kiedy Go ujrzę?...»«Ale naprawdę wierzysz, że zmartwychwstanie?...»«Jeszcze jeden! Och, mówię, że „wierzę”. Ale kiedy będę słyszeć, że wy nie wierzycie, to w końcu nawet i ja przestanę wierzyć! Wierzyłam i wierzę. Wierzyłam i od dawna przygotowywałam Mu szatę. I na jutro, bo jutro jest trzeci dzień, przyniosę ją tu gotową...»«Skoro jednak mówisz, że będzie czarny, opuchnięty i brzydki...»«Brzydki? Nigdy! Brzydki jest grzech. Ale... ale tak! Będzie czarny. Cóż... czyż Łazarz już nie gnił? A przecież powstał z martwych. Jego ciało się odnowiło. A więc mówię wam... Milczcie, niedowiarki! We mnie też ludzki rozum mówi: „Umarł i nie powstanie”. Lecz mój duch, „Jego” duch – bo ja dostałam od Niego nowego ducha – woła i zdaje się, że to srebrne trąby grają: „Zmartwychwstanie! Zmartwychwstanie! Zmartwychwstanie!”. Dlaczego rozbijacie moją wiarę jak łódkę o rafę waszego zwątpienia? Ja wierzę! Wierzę, mój Panie! Łazarz był posłuszny Nauczycielowi w udręce i został w Betanii... Ja wiem, kim jest Łazarz, syn Teofila: nie jest tchórzliwym zającem, lecz człowiekiem silnym. Potrafię docenić jego ofiarę pozostawania w cieniu, a nie przy Nauczycielu. Był jednak posłuszny. W tym posłuszeństwie był bardziej bohaterski, niż gdyby z bronią w ręku wyrwał Jezusa uzbrojonym ludziom. Ja wierzyłam i wierzę. I w tym wytrwam. Będę czekać jak Ona. Pozwólcie mi iść. Dzień wstaje... Kiedy tylko będzie wystarczająco jasno, pójdziemy do Grobu...»Magdalena odchodzi z zapłakaną twarzą, ale zawsze mężna. Wstępuje do Maryi, [która pyta]: «Co się stało Piotrowi?»«Atak nerwowy, ale to już przeszło.»«Nie bądź surowa, Mario. On cierpi.»«Ja też. A jednak widzisz, że nie prosiłam Cię nawet o jedną pieszczotę. Jego ból już uśmierzyłaś... Ja zaś myślę, że tylko Ty, Matko moja, potrzebujesz leczniczego balsamu. Matko moja, święta, umiłowana! Nabierz odwagi... Jutro trzeci dzień... Zamkniemy się tu w środku – my dwie, które Go kochamy. Ty – Miłująca Święta, ja – biedna miłująca... jestem nią, jak potrafię, całą sobą. I będziemy Go oczekiwać... Tych, którzy nie wierzą, zamkniemy obok razem z ich wątpliwościami. I przyniosę tu róże... I każę tu przynieść skrzynię... Teraz pójdę do ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.htw.pl