Podstep, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
AMANDA QUICKNakładem Wydawnictwa Da Capo ukazały się następujšce ksišżki Amandy Quick SKANDAL KONTRAKT RENDEZ-VOUS FASCYNACJA RYZYKANTKA GINEWRA BESTIA PUŁAPKI KOCHANKA LEGENDAPrzełożyła Katarzyna MolekWydawnictwo Da Capo Warszawa 1996Tytuł oryginału DECEPTION Copyright Š 1993 by Jayne Ann Krentz Koncepcja serii Marzena Wasilewska-Ginalska Ilustracja na okładce Robert Pawlicki Projekt okładki, skład i łamanie FELBERGPrologjej, żeby strzegła się ,,Obrońcy". - Artemis Wing PowiedzFor the Polish translation Copyright Š 1996 by Wydawnictwo Da Capo For the Polish edition Copyright Š 1996 by Wydawnictwo Da Capo Wydanie I ISBN 83-7157-177-1 Printed in Germany by ELSNERDRUCK-BERLINfield nachylił się poprzez poczerniały od staroci tawerniany stół ku swojemu rozmówcy. Jego jasnoniebieskie oczy lniły intensywnym blaskiem pod gęstymi siwymi brwia mi. - Zrozumiałe mnie, Chillhurst? Ona musi strzec się ,,Obrońcy". Jared Ryder, wicehrabia Chillhurst, oparł łokcie na stole, zetknšł dłonie czubkami palców i swym jedynym okiem wpatrywał się w kompana. Pomylał, że Wingfield, po dwudniowej znajomoci, wydaje się już nie zauważać czarnej aksamitnej opaski zakrywajšcej mu drugie, niewidzšce oko. Oczywiste było, że Wingfield zaakceptował Jareda do strzegajšc w nim, zresztš słusznie, odważnego Anglika, któ ry gdy tylko dobiegła końca wojna z Napoleonem, podobnie jak on, zdecydował się ruszyć w podróż. Ostatnie dwa wieczory spędzili razem w nędznej gospo dzie w małym, brudnym miasteczku portowym na wybrzeżu Francji, czekajšc na statki, które zawieć ich miały do miejsc przeznaczenia. Był ciepły pónowiosenny wieczór. W zatłoczonej tawer nie powietrze nasycone było dymem tytoniowym. Wingfield wyranie le znosił upał. Pot pokrywał mu czoło. Jared uważał, że jego towarzysz w znacznym stopniu sam jest winien swoim udrękom. Niemłody już mężczyzna miał bowiem na sobie obcisłš kamizelkę, wietnie skrojonš marynarkę, a pod wysokim kołnierzykiem elegancko zawiš zany krawat. Ten modny strój nie pasował ani do goršcej nocy, ani do otoczenia. Wingfield należał jednak do tego typu Anglików, którzy wyżej cenili stosowny wyglšd niż osobistš wygodę. Jared podejrzewał, że jego nowy znajomy 5AMANDA QUICKcodziennie w czasie podróży przebiera się do obiadu, na wet jeli zdarza mu się spożywać ten posiłek w samotnoci i do tego pod namiotem. - Zrozumiałem pańskie słowa, sir, ale chciałbym usły szeć wyjanienie ich znaczenia. Kim jest, zdaniem pana, ten ,,Obrońca"? - Jeli mam być szczery, to nie widzę w tym żadnego sensu - skrzywił się Wingfield. - Okruchy jakiej starej legendy zwišzanej z pamiętnikiem, który wysyłam mojej bratanicy do Anglii. Stary hrabia, od którego kupiłem tę księgę, wraz z niš przekazał mi to ostrzeżenie. - Rozumiem. - Jared skinšł głowš. - Strzeż się ,,Obroń cy", tak? Interesujšce. - Jak już wspomniałem, jest to element jakiej starej legendy zwišzanej z pamiętnikiem. Niemniej ubiegłej nocy zdarzyło się co, co mnie zaniepokoiło. - Co takiego? - Wydaje mi się, że kto zakradł się do mojego pokoju, tutaj w gospodzie - powiedział Wingfield przymrużywszy oczy. się-Jared. Nic pan o tym nie wspomniał przy niadaniu - zdziwił - Nie byłem pewny, zresztš uznałem, że nie warto się tym przejmować. Póniej jednak, przez cały dzień miałem wra żenie, że jestem ledzony. - To bardzo niemiłe. - Istotnie. Boję się, że ma to zwišzek z pamiętnikiem. Martwi mnie to, bo nie chciałbym narazić bratanicy na jakie niebezpieczeństwo. Jared wypił łyk piwa i zapytał: - Czy może mi pan powiedzieć, co to za księgę wysyła pan swej bratanicy? - Wiem tylko, że jest to pamiętnik pewnej damy o nazwi sku Claire Lightbourne. Zapiski sš zresztš prawie zupełnie niezrozumiałe. - Dlaczego? - Odnoszę wrażenie, że napisany jest mieszaninš greki, łaciny i angielskiego. Wyglšda to na rodzaj szyfru. Moja bratanica uważa, że pamiętnik lady Lightbourne zawiera informacje o jakim bajecznym skarbie. - Wingfield roze miał się. 6PODSTĘP - Pan oczywicie nie wierzy w takie opowieci? - W najmniejszym stopniu, jeli jest pan ciekaw, ale Olimpia będzie miała wiele zabawy próbujšc rozszyfrować te zapiski. Ona uwielbia tego rodzaju zajęcia. - Domylam się, że jest raczej niezwykłš kobietš. Wingfield zachichotał. - O tak, ale to nie jej wina. Wychowywały jš wyjštkowo ekscentryczne damy: ciotka i jej przyjaciółka. Nie znam zbyt dobrze tej gałęzi mojej rodziny, ale wiem, że te dwie panie same zajęły się edukacjš Olimpii i wbijały jej w gło wę mnóstwo przedziwnych idei. - Cóż to za idee? - Och, wiele by o tym mówić, doć że w rezultacie takie go wychowania bratanica za nic ma dobre maniery. Niech mnie pan le nie zrozumie, ona jest ładnš młodš damš o nieskazitelnej reputacji, tyle że nie wykazuje zaintereso wania tym, czym powinny zajmować się młode kobiety. - To znaczy? - No... choćby modš. Zupełnie nie obchodzš jej stroje. Ciotka nie nauczyła jej wielu pożytecznych rzeczy, które młoda dama znać powinna. Nie umie tańczyć, flirtować... Wingfield potrzšsnšł głowš. - Bardzo dziwne wychowanie. Obawiam się, że ona nigdy nie znajdzie sobie męża. - Czym się wobec tego interesuje? - Fascynuje jš wszystko, co ma zwišzek z obyczajami i starymi legendami egzotycznych krajów. Działa aktywnie w Towarzystwie Podróżniczo-Badawczym, chociaż, rozumie pan, do tej pory nie wyjechała nawet poza hrabstwo Dorset. - Jakże może być aktywna w tym Towarzystwie, skoro nigdy nie podróżowała? - Jared z rosnšcym zainteresowa niem spojrzał na rozmówcę. - Studiuje stare księgi, gazety, listy, w których opisane sš podróże i odkrycia, a potem spisuje swoje wnioski. W cišgu ostatnich trzech lat opublikowała kilka artykułów w kwartalniku Towarzystwa. - Naprawdę? - Jared coraz bardziej zaintrygowany był tš zadziwiajšcš kobietš. - Naturalnie. - Wyraz dumy błysnšł w oczach Wingfielda. - Jej prace cieszyły się dużym zainteresowaniem, bo zawierały wiele informacji o obyczajach panujšcych w ma ło znanych krajach. 7AMANDA QUICK- A w jaki sposób wpadła na lad pamiętnika lady Lightbourne? - zapytał Jared. Wingfield wzruszył ramionami. - Wysłała w tej sprawie mnóstwo listów. Zajęło jej to prawie rok, ale ustaliła, że znajduje się on tutaj, w małym miasteczku na francuskim wybrzeżu. Pochodził z rozpro szonego w czasie wojny dużego zbioru ksišżek. - Czy pan przyjechał tu specjalnie po to, by zdobyć te zapiski dla bratanicy? - Wstšpiłem tutaj po drodze - odparł Wingfield. -Jestem w trakcie podróży do Wioch. Pamiętnik w cišgu ostatnich paru lat przeszedł przez wiele ršk. Sprzedał mi go pewien staruszek, który bardzo potrzebował pieniędzy i był uszczę liwiony, że znalazł na niego nabywcę, a przy okazji na kilka innych ksišżek. - Gdzie teraz znajduje się ten z takim trudem zdobyty skarb? - O, jest bezpieczny. -Wingfield sprawiał wrażenie zado wolonego. - Wczoraj, pod moim okiem, został umieszczony w ładowni ,,Sea Flame", razem z innymi towarami, które wysyłam Olimpii. - Jest pan spokojny wiedzšc, że jest już na statku? - Ależ tak! ,,Sea Flame" należy do floty Flamecrestów. wietna reputacja. Niezawodna załoga i dowiadczony, godny zaufania kapitan. Moje towary sš w pełni bezpieczne, dopóki znajdujš się na statku. - To znaczy, że nie jest pan pewny, czy będš równie bezpieczne na angielskich drogach? - Teraz, kiedy wiem, że pan zajmie się dostarczeniem ich do Upper Tudway w Dorset, czuję się znacznie spokoj niejszy. - Widzę, że zyskałem sobie pana zaufanie. - Tak, sir. Moja bratanica będzie zachwycona, kiedy zobaczy pamiętnik. Jared doszedł do wniosku, że Olimpia Wingfield musi być istotnie zadziwiajšcš osobš. Nie znaczy to, że nie spotkał się z tego typu ludmi. On również wychował się w rodzinie dziwaków i wyjštkowych ekscentryków. Wingfield oparł się o cianę i rozglšdał po tawernie. Jego wzrok spoczšł na siedzšcym przy sšsiednim stoliku, ponuro wyglšdajšcym, potężnie zbudowanym mężczynie o twarzy 8PODSTĘP pokrytej bliznami. Jego wyglšd i przypięty do pasa sztylet skutecznie odstraszały każdego, kto chciałby dzielić z nim stolik. Nie wyróżniał się jednak szczególnie poród innych bywalców tawerny. - Gronie wyglšdajš ci ludzie wokół, prawda? - zauważył niespokojnie Wingfield. - Połowa tych mężczyzn tutaj to typy nie lepsze niż piraci - powiedział Jared. - Żołnierze, którzy nie majš co ze sobš zrobić po klęsce Napoleona, marynarze czekajšcy na za okrętowanie, włóczędzy poszukujšcy prostytutek lub do brej bójki. Typowe portowe szumowiny. - A druga połowa? - Druga połowa to prawdopodobnie piraci. - Jared umiechnšł się. - Mylę, że w trakcie swoich podróży widział pan niejed no takie miejsce, sir, i nauczył się pan dbać o swoje bezpie czeństwo. - Jak pan widzi, udało mi się jako przeżyć. Wingfield znaczšco spojrzał na czarnš przepaskę zakry wajšcš oko Jareda. - No tak, ale jednak nie wyszedł pan całkiem bez szwan ku - powiedział. - To prawda. - Jared umiechnšł się kwano. Zdawał sobie sprawę, że jego wyglšd nie wzbudza zaufa nia i to nie tylko z powodu przepaski na oku. Nawet wtedy gdy ubrany był elegancko, gdy włosy miał stosownie przy cięte i uczesane, członkowie jego własnej rodziny również uważali, że przypomina pirata. Największym jednak ich zmartwieniem było to, że nie postępuje jak pirat. Jared zdawał sobie sprawę, że jest po prostu człowiekiem interesu, a nie barwnš postaciš, peł nym temperamentu awanturnikiem, po którym oczekiwano, że będzie kontynuował rodzinne tradycje. Wingfield zaniepokojony jego wyglšdem poczštkowo od nosił się do niego z rezerwš, dopiero dobre maniery i spo sób wysławiania się przekonały starszego człowieka, że ma do czynienia z dżentelmenem. - Proszę wybaczyć moje pytanie, ale w jaki sposób stra cił pan oko? - To długa historia - odparł Jared - i raczej przykra. Wołałbym teraz do tego nie wracać. 9AMANDA QUICK- Oczywicie, oczywicie. - Wingfield poczuł się niezrę cznie. - ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]