Podroz poza wszelkie watpliwosci, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
B MoenPodr� poza wszelkie w�tpliwo�ciPrologZawsze chcia�em si� dowiedzie� co si� dzieje z cz�owiekiem po �mierci. Taciekawo�� sta�a si� wiatrem dm�cym w �agle statku, kt�ry zabra� mnie do �wiataTam. Ciekawo�� by�a m� si�� nap�dow�. Jak wikingowie i Kolumb odkry�em wpodr�ach, �e nasza fizyczna egzystencja nie ogranicza si� wy��cznie do p�askiejZiemi, z kt�rej kra�c�w mo�emy ju� tylko spa�� w niezg��bion� przepa�� �mierci.Poza kra�cem naszego fizycznego �wiata le�y �ycie po �mierci, Nowy �wiat, dokt�rego si� udamy, gdy umrzemy. Podr�e w Nieznane, pierwsza moja ksi��ka zserii �Odkrywanie �ycia po �mierci", opowiada o moich pierwszych do�wiadczeniachz podr�y i odkrywania �ycia po �mierci. Podr� poza wszelkie w�tpliwo�ci jestdalszym ci�giem tej opowie�ci.Wielu pisarzy pokusi�o si� o poruszenie tematu zwi�zanego z do�wiadczeniami zpogranicza �mierci. Ja nigdy czego� takiego nie prze�y�em. Ani �adne psychicznetalenty, ani nadnaturalne wydarzenia z mojego �ycia nie daj� mi wi�kszego prawado badania �ycia po �mierci ni� tobie, czytelniku. Jestem tylko ciekawy, jakka�dy inny najzwyklejszy cz�owiek, i dzi�ki temu mog�em prze�y� zupe�nieniezwyk�e rzeczy. Je�li istnieje jakakolwiek r�nica mi�dzy tob� a mn�, to jestni� to, �e moja ciekawo�� ju� nauczy�a mnie jak bada� Tam. Pragn� ci powiedzie�,czytelniku, �e jest co�, co mo�e prze�y� ka�da istota ludzka.Podr�e w Nieznane zako�czy�y si� na tym, jak usun��em z domu pewnej m�odejkobiety dwoje duch�w, dwoje Tancerzy. Do�wiadczenie to sta�o si� punktemzwrotnym w mojej podr�y; pozwoli�o mi pozby� si� w�tpliwo�ci co dorzeczywisto�ci naszego istnienia w �yciu po �mierci. Informacje, jakie zebra�empodczas tego do�wiadczenia, by�y niezaprzeczalnie weryfikowalne, a jednak wci��mia�em w�tpliwo�ci.Przekonania, jakie wpojono mi w �yciu, przeczy�y tym prze�yciom i sprawia�y, �euparcie nie chcia�em zaakceptowa� ich prawdziwo�ci. Po napisaniu Podr�y wNieznane wci�� odbywa�em nowe podr�e i zbiera�em coraz to nowe dowody. Raz zarazem wraca�em z weryfikowalnymi informacjami, kt�re wskazywa�y na istnienieludzkiej egzystencji po �mierci. Moje podr�e da�y mi informacje dotycz�ce�mierci r�nych os�b, dat, czas�w, w jakich �yli, ich wygl�du fizycznego,nawyk�w i zachowania. Czasami wraca�em znaj�c imiona i wygl�d ich dawno zmar�ychkrewnych, kt�rych nie mog�em zna�. W moich podr�ach do �ycia po �mierciwielokrotnie otrzymywa�em mo�liwe do zweryfikowania informacje, kt�re powinnyprzekona� ka�dego my�l�cego cz�owieka o jego istnieniu. A ja wci�� w�tpi�em.Odkry�em, �e niepewno�� mocno opiera si� ch�ci uwierzenia w co�. To w�a�nieniepewno�� sprawia�a, �e wci�� musia�em wszystko racjonalizowa�. Konfrontuj�cprzekonania z do�wiadczeniami, w�tpliwo�ci nigdy nie pozwala�y mi w pe�nizaakceptowa� istnienia egzystencji w �yciu po �mierci.Tak wi�c, rozbudzona ciekawo�� sprawi�a, �e wci�� podejmowa�em nowe podr�e pozagranice �wiata fizycznego i wci�� zbiera�em nowe informacje. Z ka�dej z tychpodr�y wraca�em z nowymi skarbami. Wykorzystuj�c techniki, kt�rych nauczy�emsi� w Instytucie Monroe'a, wci�� dokonywa�em odzyskiwa�, a tym samym bada�em�wiat �ycia po �mierci. Odzyskiwanie ludzi, kt�rzy po �mierci utkn�li w Focusie23 otworzy�o mnie na �wiat niefizyczny. Z pocz�tku odzyskiwania by�y jedynymsposobem wej�cia w t� sfer�; W miar� jak moja percepcja doskonali�a si�,stopniowo odkrywa�em nowe sposoby wkraczania i badania tego �wiata. Odkry�em, �eistniej� pewne weryfikowalne do�wiadczenia z naszego fizycznego �ycia, kt�remog� by� dowodem na istnienie �ycia po �mierci, na przyk�ad mo�liwa dosprawdzenia umiej�tno�� postrzegania my�li i uczu� innych, fizycznie �yj�cychos�b. Komunikowanie si� z fizycznie �yj�cymi lud�mi poprzez przestrze� i czas w�wiecie niefizycznym, sta�o si� dla mnie rutyn�. Podobnie umiej�tno�� wyczuwaniaczasu zaistnienia pewnych wydarze� ze �wiata fizycznego oraz poczucie wi�zi zewszystkimi i wszystkim na poziomie, na kt�rym informacje przep�ywaj� bezprzeszk�d. Zwi�zki z niefizycznymi przyjaci�mi osi�gn�y punkt, w kt�rympotrafi�em zweryfikowa� ich informacje. Nauczy�em si� ceni� ich pomoc w moim�yciu codziennym. Otrzymywa�em informacje o rzeczach tak prostych jakznajdywanie miejsca do parkowania gdzie� w pobli�u sklepu spo�ywczego i takskomplikowanych jak elektromagnetyczna teoria grawitacji. Stwierdzi�em, �ebadanie rzeczywisto�ci alternatywnych to po prostu �wietna zabawa!Przewa�aj�ca cz�� dowod�w na istnienie �ycia po �mierci, jakie zebra�em w ci�gutrzech lat, by�a po prostu przekonuj�ca, lecz mimo tego, wci�� w�tpi�em.Stopniowo zacz��em dostrzega� wewn�trzn� logiczno�� tych informacji i rozumie�jak przekonania i czyny w Tym �yciu wp�ywaj� na do�wiadczenia zwi�zane zbadaniem �ycia po �mierci. Ka�da nowa podr� sprawia�a, �e coraz bardziej ufa�emprawdziwo�ci mych prze�y�. A tym samym coraz bardziej ufa�em w to, �e ca�ywszech�wiat pomo�e mi kroczy� �cie�k�, kt�r� sobie obra�em w Tym �yciu.W niniejszej ksi��ce chc� opisa� moje dalsze odkrycia. Poprzez opowie�ci oodzyskaniach chcia�bym pokaza�, jak nasze przekonania i czyny w Tym �yciu,wp�ywaj� na nasz� egzystencj� w �yciu po �mierci. Pozosta�e opowie�ci maj�pokaza� inne jeszcze mo�liwo�ci. Czytaj�c te s�owa pami�taj, �e s� to wy��czniemoje do�wiadczenia. Sprawi�y one, �e przesta�em w�tpi�, �e po �mierci wkraczamyw �wiat innego �ycia. Lecz nie zach�cam ani nie oczekuj�, �e ktokolwiek uwierzymi na s�owo. Przeciwnie, wierz�, �e nic, co czytamy lub s�yszymy, nie powinnowywiera� takiego skutku. Owe trzy i p� roku bada� sprawi�y, �e w ko�cuuwierzy�em, �e tylko do�wiadczenie bezpo�rednie mo�e naprawd� zmieni� wiar� wwiedz�. Umocni�em si� r�wnie� w przekonaniu, �e tego typu do�wiadczenie mo�eprze�y� ka�dy zwyk�y cz�owiek.Kiedy Podr�e w Nieznane by�y przygotowywane do publikacji, zacz�o mitowarzyszy� silne pragnienie, aby ksi��ka jak najszybciej znalaz�a si� nap�kach ksi�garskich. Robi�em wszystko, co tylko mog�em, by przyspieszy� tenproces. Min�� ju� ponad rok odk�d Bob Monroe, za�o�yciel Instytutu Monroe'a,wkroczy� do �ycia po �mierci. Pewna cz�� owego napi�cia, jakie czu�em,pochodzi�a od niego. Sprawy osi�gn�y punkt kulminacyjny w lipcu 1996 wWirginii, gdzie naj��em si� do pilnowania domu. Komunikowa�em si� z Bobem do��regularnie, i zdawa�o mi si�, �e Bob jakby zapomnia�, �e w �wiecie fizycznym niemo�na tak po prostu sobie usi��� i pisa� ksi��ki, i nie robi� nic innego; jakbyzapomnia�, �e w �wiecie fizycznym trzeba jednak po�wi�ci� troch� czasu nazarabianie pieni�dzy. Pewnego dnia, kiedy szed�em do skrzynki na listy, zn�wpoczu�em obecno�� Boba. Mia�em ju� do�� tego nieustannego nacisku i w ko�cupowiedzia�em mu to prosto w oczy.� No c�, Bruce, troch� ci� chyba denerwuje to, �e twoja ksi��ka wci�� jeszczesi� nie ukaza�a � poczu�em jak m�wi.� Bob, naciskam na nich jak tylko mog� i staram si� jednocze�nie ich niezdenerwowa�.� Tak, widz� to. A jednak wydaje si�, �e sprawy troch� si� przeci�gaj�, nie?� S�uchaj, do cholery! � wybuchn��em mentalnie. � Robi� wszystko, co tylko mog�!Je�li chcesz sprawy przyspieszy�, to b�dziesz musia� sam si� tym zaj��!� Ojej, troch� si� zdenerwowa�e�, co?� W�a�nie! S�uchaj, je�li chcesz, �eby ksi��ka ukaza�a si� szybciej, to dlaczegonie sypniesz mi tu, w tej chwili, z pi�� tysi�cy dolar�w? Zap�ac� nimi komu� zawydrukowanie ze trzech tysi�cy egzemplarzy i sam je sprzedam, z mojego w�asnegosamochodu! � wyci�gn��em r�ce, jakbym czeka� na owe pi�� tysi�cy lec�ce z nieba.� No dalej, Bob, pi�� tysi�cy do r�czki, a sam j� wydam i sprzedam! Chceszszybciej, to ju�, rzucaj pieni�dze!� Nie chodzi mi o to, �eby ci� naciska� w tej sprawie, Bruce. Masz racj�, robiszwszystko, co tylko mo�na.� Dzi�ki!� Od tej chwili my si� zajmiemy wydaniem pierwszej ksi��ki. Je�li b�dzie nampotrzebna twoja pomoc, to b�dzie to tylko co� ma�ego. Damy ci zna�. Poza tym,ju� pracujemy nad tym, aby� m�g� zacz�� pisa� nast�pn� ksi��k�.� Mam nadziej�. W tej chwili sprawy maj� si� tak, �e chyba b�d� musia� zn�wzacz�� pracowa� jako in�ynier, �eby od�o�y� troch� pieni�dzy, aby potem m�cpisa� bez przerwy. Nie mog� tego robi� przez dwie czy trzy godziny po pracy.Spr�bowa�em tego z pierwsz� i w rezultacie ksi��ce brakowa�o sp�jno�ci. �ebyksi��ka by�a zrozumia�a i sp�jna, musz� si� zaj�� tylko i wy��cznie pisaniem, iniczym innym.� Nie martw si�, Bruce, ju� nad tym pracujemy.� I niby sk�d we�miecie pieni�dze, co? Spadn� wam z nieba?� Zobaczysz.Odebrawszy poczt�, poszed�em z powrotem do domu i zabra�em si� za poprawki,jakie zasugerowa� wydawca. Gdy tylko usiad�em przed komputerem, zadzwoni�telefon. M�j wydawca. Jego biuro znajduje si� w odleg�o�ci oko�o czterdziestupi�ciu kilometr�w, w Charlottesville, i cz�ciowo w�a�nie dlatego wzi��em t�prac�. Poprosi�, abym za dwa dni* przyszed� do jego biura i spotka� si� z jegowsp�lnikiem, aby porozmawia� o Podr�ach w Nieznane. Z owego spotkania wyszed�emz kontraktem w r�ku i zaliczk� na poczet przysz�ych wp�yw�w, co niecz�sto si�zdarza pocz�tkuj�cym pisarzom. W�a�nie ta zaliczka pozwoli�a mi zacz�� pisa�Podr� poza wszelkie w�tpliwo�ci.� Teraz mo�esz zacz�� pisa� drug� ksi��k� � poczu�em s�owa Boba, kiedy wyszed�emz biura wydawcy. � Nie ca�kiem z nieba i nie tyle, ile sobie za�yczy�e� odemnie, ale dzi�ki temu mo�esz zacz��, nie?� Tak, Bob. Dzi�kuj� � odpar�em w my�lach. � Dzi�ki.Dziesi�� dni p�niej wr�ci�em do Denver i zacz��em pisa� Podr� poza wszelkiew�tpliwo�ci. Jak poprzednio, jest to prawdziwy opis moich podr�y, zmieni�emtylko niekt�re nazwiska i nazwy miejscowo�ci, aby uchroni� prywatno�� tych,kt�rzy sobie tego �yczyli.Jak wspomnia�em na ko�cu Podr�y w Nieznane, mam zbyt wiele informacji, abyumie�ci� je wszystkie w jednej ksi��ce. Podr� p...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]