Po prostu Lucynka P., eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kruger MariaPo prostu LucynkaISBN 83-207-0237-2Š Copyright by Maria Kruger, Warszawa 1980ygłupiamy się z tš dojrzałociš okropnie. Szalejemy. Biegamy po kawiarniach, posklepach z ciuchami, cieszymy się, regulujemy sprawy z nauczycielami na plus ina minus i projektujemy bale, które majš być czym, czego jeszcze nie było.Żartujemy ?? wszystkiego, szargamy wszystkie więtoci, wiat do nas należy inie chcemy, za nic nie chcemy myleć o tym, o czym będziemy myleć za dwatygodnie, ?? miesišc, za pół roku... Pozwólcie nam na to... Bo niektórzy z nastrochę się bojš życia i dorosłoci takiej zaplanowanej... Chociaż sš i tacy,którzy jyz majš wszystko posegregowane i godzš się z tym... Ale nawet oni przezten krótki czas pomaturalnego szaleństwa nie chcš się nad niczym zastanawiać...wiadectwa maturalne wręcza nam dyrektor. Uroczycie odczytuje nazwiska, a mypodchodzimy, aby odebrać cenny dokument wraz z krzepišcym, przyjacielskimuciskiem dłoni. Kochana, dzielna, wspaniała .młodzież" jak zapewniałwszystkich obecnych. Dyrektor mówił to z zapałem i prawie przekonywajšco.Podchodzimy więc do stołu, za którym siedzš nasi nauczyciele i umiechajš się donas życzliwie, a możeW5tylko z wyrozumiałociš, z pobłażliwociš tych, którzy już wszystko albo niemalwszystko wiedzš o życiu ludzi naprawdę dojrzałych. Chociaż, czy ja wiem?... Czyludzie doroli to zawsze ludzie dojrzali? I czy chcš tego? Bo ja nie jestempewna...Podchodzimy więc do stołu, aby odebrać zawiadczenia o dojrzałoci, a przez toutracić nasze urocze prawo do tego wszystkiego, do czego nam już nie wolnowrócić. Nie wypada wrócić.Alter Alojzy włożył ciemny, granatowy garnitur i niebieski krawat. Na czolebłyszczš krople potu. Nie bój się, Lojza! Jako to w tym życiu będzie!...Brzeska Urszula płynie w stronę stołu w anielsko błękitnej sukience w kwiatki,jasne włosięta rozczesane i roztrzepane niczym aureola, jasne, okršgłe oczętaszeroko rozwarte! Jest trochę wystraszona, bo przecież zupełnie nie wiadomo,jakie jest życie bezmylnych, dorosłych aniołków. Jej mama twierdzi, że aniołyUrszulkopodobne szybko wychodzš za mšż. Zupełnie możliwe...Cicha Alicja jeli Urszula jest aniołkiem, to Alicja jest szatanem z horror-filmu. Rasowym, ale niedrogim wampem w czarnej sukni z czerwonym paskiem inastroszonymi czarnymi lokami, umocnionymi lakierem firmy ,.Pollena". Boję się ojej dalsze losy, bowiem mam głębokie przekonanie, że jest to co zupełnie demode.A ona, biedactwo, jest taka ufna,'tak wierzy w czar demonów... Odbierajšcwiadectwo, patrzy przejmujšco na dyrektora, który jest jeszcze doć przystojny,mimo że ma chyba koło czterdziestki...Po niej zbliża się do stołu Robert Dybek. Ale dlaczego w czarnym garniturze?Liczy, że mu się przyda do lubu?A teraz Fistacki Daniel. Hej! Tu dopiero jest na co patrzeć. Same ciuchyzagraniczne na nim. I nie wia-6domo, czy to szeryf, czy mafioso... Niektóre dziewuchy szalejš za tym Danielem.Bo to nie doć, że łachy nosi takie więcej supermodne, ale i samochód posiada...Ach, milcz serce...Za Danielem przydreptała do stołu, nakrytego zielonym suknem, Hyrko Beata, czylinasz klasowy brzdšc oraz malentas. Co prawda Beska Kasperska twierdzi, że Beatama nogi tylko do kolan, ale być może Beska przesadza...Za to mucha nie siada, jak wspaniale wyglšda Jaworska Joanna w eleganckiejbiało-czarnej sukience, którš sobie sama uszyła. I uczesana gładko, i cudownie,i figura jak u modelki... I w dodatku w ogóle to fajna dziewczyna dlawszystkich miła, koleżeńska, chociaż Beska twierdzi, że nie jest trudno byćdobrš, jeli się (est tak ładnš. Może Beska ma rację?Ale Beska też jest fajna. I niegłupia, i niebrzydka. To ona szczypie mnie włokieć i szepce: Uważaj! Twoja kolej!"Prandota Lucyna! odczytuje dyrektor.Tak, Lucyna Prandota to ja! Więc z kolei wszyscy patrzš na mnie i pewnietrochę krytykujš, że ubrałam się w białš bluzkę i granatowš spódniczkę. Po razostatni włożyłam szkolny galowy mundurek! Tak sobie włanie postanowiłam. Alepodobno wyglšdało to zupełnie niele. Beska i Kinga też wystšpiły w mundurkach.Może to sentymentalne i starowieckie, ale niech tam sobie gadajš. Takchciałymy pożegnać szkolne lata. A teraz zacznie się nowe życie.Jest mi tylko trochę łyso, że występuję jako samotna sierota, bo na sali siedzšcałe klany rodzinne, aby swojš obecnociš uczcić i uwietnić dzień tak uroczysty,a mój tata, jak to tata spónia się po swojemu. A obiecywał, że się wyrwiewczeniej, że go który z kolegów zastšpi w redakcji i że nie nawali.7"?."??-^?? ^vv^ ?^\^3 : ?? (?** fjCóreńko! zapewniał możesz liczyć na mnie! Przylecę, żeby tam nie wiem co izabiorę cię na szykownš wyżerkę do Bristolu."Tak mówił mój tata. A do Witka, mojego starszego o trzy lata braciszka,oczywicie nie mogę mieć żadnej pretensji, bo go w ogóle nie ma w kraju, gdyżbawi w zagranicznej podróży". I to jakiej! Pojechał z grupš studentów z jegowydziału (bo on jest geografem) aż do Meksyku! Nawet nie wiem, czy doszedł jużdo niego list, w którym pisałam niu o mojej maturze. A nawet jeli doszedł, tonie mam pewnoci, czy jego treć dotarła do przepełnionego wiedzš mózgu Witka,który pasjonuje się tylko tš swojš geografiš i chyba niczym więcej. Nawet zadziewczynami nie lata^ tylko uczy się i uczy.Tymczasem stoję, biedulka, na uboczu, trzymajšc w dłoni urzędowy dokument izastanawiam się, czy mam tak tkwić dalej, czy też z podniesionš dumnie głowš, bynikt nie dostrzegł, że mi łyso po prostu ić do domu. Zrobiłam nawet krok wstronę wyjcia, kiedy w tym momencie zbliża się do mnie Daniel. I oczywiciejak to on autorytatywnie owiadcza, że zabiera mnie do siebie na uroczystyobiad. Ze zgrozš widzę, że sunie również w mojš stronę jego mama. Ubiera się też,jak Daniel, bardzo modnie i raczej młodzieżowo. Potrzšsa grzywš rudych loków,które spływajš jej na ramiona, i wykrzykuje dziarsko:Hej! Czeć, Lucynko! Idziesz z nami! Zabieramy cię! Daniel przepada za tobš!Wyglšdasz cholernie seksownie!E, tam! Opowiadanie! Zresztš nie zależy mi na tym, żeby być seksbombš, bo to niew moim typie. Gorsze natomiast jest to, że nie przepadam za Danielem. To znaczyowszem, lubię, kiedy zaprasza mnie na lody8albo na kawę. Ale on jest okropny snob i to mnie denerwuje. Nie, teraz nie mamochoty ić do nich na obiad. Zaczynam się więc wymawiać, że nie mogę, że jużjestem umówiona i próbuję wtršcić parę słów na ten temat w przerwach, kiedymadame Fistacka milknie, aby zaczerpnšć tchu, aż naraz na szczęcie dostrzegammojego tatę. Stoi na progu sali zadyszany, bo na pewno biegł po swojemu jakszalony. Zawsze zresztš biegnie, bo zawsze jest spóniony. Kochane moje ojczysko!Macham rękš w jego stronę. No, dostrzegł mnie wreszcie i teraz, wymachujšcwišzankš kwiatów, niewštpliwie dla mnie przeznaczonš, usiłuje przedostać sięprzez cały ten tłum maturzystów i ich rodzin, nauczycieli i uczniów. Niestety wtejże prawie samej chwili dostrzega go i mama Daniela i natychmiast wołaradonie:Ach! Pan redaktor! Jakże się cieszę!Po czym owiadcza, że możnoć poznania mojego ojca była zawsze jej marzeniem.Nie mam teraz innego wyjcia i zła jak sto diabel-ców przedstawiam jej tatę,podczas kiedy Daniel tym swoim chamsko-protekcjonalnym tonem owiadcza, że chybasłyszał parę razy mojego ojca na antenie. Chyba słyszał! Dobre sobie! Jestempewna, że wszyscy znajš głos mojego ojca. Ten.piękny głos o ciepłym, głębokimbrzmieniu! Jest bšd co bšd znanym sprawozdawcš i relacjonuje nieraz bardzoważne mecze. Niestety raczej krajowe, bo naprawdę przez jakie czarne intryginio ma zbyt wielu wyjazdów na spotkania zagraniczne. Ale wierzymy obydwoje jai tata że w końcu poznajš się na nim. Jeszcze będziesz sprawozdawca naolimpiadzie" mówię mu zawsze. Zęby więc jako pouczyć Daniela i poprawić jegomaniery, niby niechcšcy kopnęłam go w kostkę. Zawył z lekka i mam nadzieję, żedotarło do niego to skromne pouczenie i twórcza krytyka jego prostactwa. Ja za,9jako dobrze wychowana młoda osoba, przeprosiłam go uprzejmie i pocałowałam ojca,żeby mu podziękować za bukiet ogromny i biały, jak dla panny młodej. Tata wodpowiedzi umiecha się do mnie po swojemu tak jako niemiało i z chłopięcymwdziękiem.Tymczasem pani Fistacka, która usiłuje wyglšdać jak płomień Nowego Orleanu, a wteatrze nosi pseudo Hanna Bonaparte zaczyna szaleć.A więc jedziecie do nas, moi państwo, obydwoje! woła głosem BalladynyKirkorowej. Jedziecie! Zabieramy was do naszego wozu! To już zdecydowane,prawda, panie redaktorze?Nie daj Boże, aby mój taki zawsze grzeczny dla dam tatko miał ulec namowom tejwieloletniej czarodziejki, więc patrzę na niego przejmujšco i nieznacznym ruchemgłowy daję mu znać, aby nie dał się zagadać. No, na szczęcie ojciec zdobywa sięwreszcie na tyle odwagi, aby odmówić i podziękować za zaproszenie.Jestemy już umówieni w Bristolu tłumaczy, nie wyjaniajšc oczywicie, żeumówieni jestemy tylko my, we dwójkę.A więc innym razem! Koniecznie innym razem, proszę mi to obiecać gruchateraz ozdoba sceny polskiej, podczas kiedy Daniel patrzy na nas ponuro. Być możeboli go jeszcze to kopnięcie w kostkę. IZal mi się go nawet zrobiło i mam ochotęporadzić mu, aby sobie położył kompres.Tymczasem mój tatko spisuje się na medal kończy zręcznie rozmowę z aktrissš idodaje, że chce jeszcze zamienić parę słów z dyrektorem, podziękować mu za jegopedagogiczny trud. Również chciałby podziękować naszej wychowawczyni, którazresztš zawsze była bardzo fajna. Bo muszę wyjanić, że mój tato jest okropniedobrze wychowany... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.htw.pl