Pol Wincenty. [Pieśń o ziemi naszej], EBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wincenty PolPień o ziemi naszejPodstawa tekstu:pierwodruk anonimowy z roku 1843;sprawdzony za W. Pol, Wybór poezji. Wyboru dokonałai wstępem poprzedziła M. Janion. Przypisy opracowałaM. Grabowska, Wrocław-Warszawa-Kraków 1963,s. 167-216PIEŃ O ZIEMI NASZEJPać może i Naród wielki, zniszczećnie może, tylko nikczemny!...Stanisław StaszicCo to tak się w głowie męci?Rad bym duszę mš ocucił;Ach, i z serca czy z pamięciCo wysnował i zanuciłJako rzewnie czy miłonieI wesoło czy żałonie,Co a bracie czy o bitwie,O Koronie czy o Litwie?..."Gadu, gadu, stary dziadu!Pleć, pleciuga, byle długo;Bajże, baju, po zwyczajuO tym ,naszym polskim kraju!"-W to mi grajcie, panie bracie!W to mi grajcie, miły swacie!Tyle szczęcia, co człek przeni,Tyle życia, co jest w pieni.Długom błškał się bez celuI milczałem, troskš blady.Jak grobowy głaz Wawelu,Bo nie było z wami rady.W wani bracia się rozdarłaI jak wróg mi życie zbrzydło,Jak w więzieniu pień zamarłaI sokole zwisło skrzydło...Dzi - gdy jest znów piewać komu,Gdy was widzę znowu w zgodzieW wielkopolskim starym domu,Znów wam brzšknę: "Żyj, Narodzie!"*A czy znasz ty, bracie młody,Te pokrewne twoje rody?Tych Górali i Litwinów,I Żmud więtš, i Rusinów?A czy znasz ty, bracie młody,Twoje ziemie, twoje wody?Z czego słynš, kędy ginš,W jakim kraju i dunaju?A czy znasz ty, bracie młody,Twojej ziemi bujne płody?Twe kurhany i mogiły,I twe dzieje, co się ćmiły?A czy wiesz ty, co w nich leży?O, nie zawsze, o, nie wszędzie,Młody orle, tak ci będzie,Jako dzisiaj przy macierzy!Trzeba będzie ważyć, służyć,Milczeć, cierpieć i wojować!I niejedno miłe zburzyć,A inaczej odbudować...Kto tam zgadnie, gdzie osiędziesz,Jakš wodš w wiat popłyniesz,W której stronie walczyć będzieszI od czyjej broni zginiesz?...Wyleć ptakiem z tego gniazda,Miłać będzie taka jazda,Spojrzyć z góry na twe ziemieI rodzime twoje plemie...*Tam na północ! hen, daleko!Szumiš puszcze ponad rzekš,Tam wiat inny, lud odmienny,Kraj zapadły, równy, senny,Często mszysty i piaszczysty,Puszcze czarne, zboża marne,Nieba bledsze, trawy rzedsze,Rojsty grzšskie, groble wšskie,Ryby, grzyby i wędliny;Lny dorodne, huk zwierzynyI kęs chleba w czoła pocie. -A na pański stół łakocie:Lipce stare, łosie chrapyI niedwiedzie łapy.Puszcz i żubrów to kraina,A dziedzictwo Giedymina! -Ćmiš się puszcze, mgła się zbiera,Po pasiekach kraj przeziera,Wół za rogi orze zgliszcze,W ostrym zwirze socha wiszcze,A za drogš, gdzie w postronne,Cišgnš wózki jednokonne.Koń obłšczny w wózkach małych,Lud w chodakach z łyku szytych,W chatach dymem ogorzałych,Dranicami płasko krytych.Gdy na lud ten człek spoziera,To aż serce żal opłynieI zapytać chęć go zbiera:Co ci ta, Litwinie? -Ale Litwin nie wygada!Bo w tej duszy hart nie lada!Lud to cichy, rzewny, skryty,Jak to mówiš: kuty, bity.Kiedy szczery, jak wosk topnie;Ale gdy go kto zahaczy:To i w grobie nie przebaczyI na końcu swego dopnie! -Choć kraj jego niebogaty,Radzi sobie, bo oszczędny;Nie marnuje grosz na szaty,Bo rozsšdny i oględny.Nie zwykł on się kochać w krasie,Ale myli o zapasieI dobytek w dom gromadzi,I o jutrze wiecznie radzi.Toteż znajdziesz w każdej porzeW bród wszystkiego, jak w komorze:Czy w krajance, czy w gomółce,Jest w serniku ser na półce.Wiszš kumpie i wędliny,I półgęski, i wininy;Obok w długich żerdziach ryby;Z siatki pachnš lene grzyby.A kwas czysty miasto wody;W lochu stojš białe miody,Wódki starki i nalewki,I rok cały lód przeleży. -A już w wirnie wiszš wiankiI rozliczne przyodziewki;Płótna cienkie, jasne tkankiI przybory do odzieży.W kubli stoi ów miód więty,A dokoła włok rozpięty...Nucšc pieni o Birucie,O Perkunie i Kiejstucie,Przy łuczywie u kominaPrzędzie miękki len drużyna;A w pobliżu dziatwy zdrowejToczy kołem wšż domowy.Krosna stojš w małym oknieI czółenko pływa w włóknie;Pieni płynš, jak uroda,A wiek schodzi niby woda...Niby w ciężkim zadumaniuO przeszłoci czy kochaniu,Stojš niemo czarne puszcze;I rozlały się jeziora...A po toniach ryba pluszcze,A na niebie stoi gora:Puszcze płonš gdzie z dalekaI w zacianku pies gdzie szczeka,A za głosem z tokowiska,Czesze gęstwiš lenik miały,Przez jelniki i zawały,Do rodziny i ogniska.Stanšł - słucha - tam dzik ryje,Uroczyskiem ło pomyka,Padła wietrzšc wilk gdzie wyje,A puszczami żubr poryka..."Da! niech ryje, niechaj wyje,Niech pomyka, niech poryka,Na strzał padnie mi przed psami,Com dzi jeszcze nie zastrzelił,Byle tylko się barciamiNiedżwied ze mnš nie podzielił..."Jak lud żyje po bożemu,Tak i szlachta z sobš wzajemDawnym żyje obyczajem;Na zaciankach po staremuCzas jej duszy nie wykrzywił,Nikt cię państwem nie oparzy,A gdy w Litwie pan się zdarzy,To pan sobie, jak Radziwiłł!Bracia szlachta powietnicy,Lenych włoci współdziedzicy,W niebielonych siedzš dworach;Tam to kolej do sšsiadaI z wielebnym ojcem rada:O sejmikach, o wyborach,Jaka komu padnie gałka,Kogo wymieć na marszałka?Wówczas z cicha to wybije,Co się w głębi serca kryje;A gdy w puszczy pociemniejeI miód stary pier rozgrzeje:To przybędzie i czułoci,Wówczas żywiej i myl płonie,A więc radzš o Koronie,O statucie i przyszłoci;Lub pociesznie drwiš z PinczukaI z Żmudzina jak z nieuka.Lud tam jeszcze nie zmięszany,Wszystko jeszcze jest gniazdowe;Jak te drogi powiatoweKażdy swój i każdy znany.Więc też każdy wie, co niesie,A choć drugim nie pomiecieHardy strzelec w swoim lesie,A brat szlachcic w swym powiecie.I choć poznać nie da skoro,Że o sobie wiele sšdzi,Choć w cichoci i z pokoršUfa twardo, że nie zbłšdzi,Bo dokoła się oglšdaI wie dobrze, czego żšda;A stšd bywa hart w naradzie -"Litwin mšdry nie po szkodzie";I w tym głównie, głównie ponoGóra Litwy nad Koronš...Lud nie darmo ta myliwyI skšpany w jezior łonie!Bo głęboki jak wód tonie,A jak łono puszcz, stróżliwy!W puszczy też go widzieć warto,Z strzelbš w ręku lub na łodzi;Jak mu lekko i otwarto,Jak strzał trafia, wiosło chodzi,Jak zna dobrze wagę zwierza,Wszystkie knieje i ostępy;Kędy jaka rzeka zmierza,Gdzie mielizny, rappy, kępy!Toteż wodš czy na ledzieCałš Litwš się przewiedzie.Póki taje, jechać zdradno;Lecz gdy w puszczach przyschnš brodyGdy rzekami kry opadnšI powtórne niskie wody:Lšdem, wodš, jadš, płynš,Telegami i wicinš,Do Mitawy, do Lipawy,A Wilijš, Niemnem, DwinšI do Tylży, i do Rygi,Z kupiš swojš na wycigi.Stamtšd Niemce i najemceZa dalekie pławiš morza,Maszty; klepki, runo owiecI niejednš beczkę zboża,I niejeden lnu bierkowiec;Litewskimi sycšc płody;Zamorskiego ludu głody...Jak za morzem Litwa spławnaZ puszcz odwiecznych w wiecie sławna;Tak o miedzę ziemia chlebnaGłodnym ludom jest potrzebna,Żmud to więta! Ziemia boża!Na pół lene jej obszary,A na poły strojne w zboża;Wolny oddech ma do morzaI wszystkiego ma do pary:Bo lud wierny w ziemi zyznéjI nieskšpo tej ojczyzny!Od tych pršdów więtej rzekiAż po morza brzeg dalekiI Łotyszów płone ziemieSiadło twarde żmudzkie plewie.Tam nie błyszczš pyszne gmachy,Ale za to duże chatyI wysokie dobre dachy,Lud dorodny i bogaty.Ponad drogš krzyżów pełnoI kapliczek tuż przy domu:Lud odziany szarš wełnš,Pełen serca, pełen sromuI zażywny, i niemarny,Pracowity, gospodarnyI poważny, i nabożny;Jednej krwi z tym swoim panem,Jednej wiary z tym kapłanem.Pan nie bywa tam wielmożny,Nierozrzutny, ani butny:A ksišdz biskup Boga sławi,Do dobrego wiedzie ludziI jak ojciec błogosławiNa odpucie "więtej Żmudzi!"Lud tam żyje po zakonie,A więc zda się zimny zrazu;Lecz gdy serce zawre w łonie,Nie usłyszysz z ust wyrazu;Lecz łza trynie na wpół rzewna,Na wpół krwawa, na wpół gniewna,Piersi jęknš z tajnej głębi,Zamiar padnie, niby w studnie,Lecz czas krwi tej nie wyziębi,Dusza jego nie wychłódnieI wypływie na jaw w czynie!*Gdy chcesz. wiedzieć, co to chowaNasza przeszłoć w swoim łanie,Jako stara sława płonie:To jed, bracie, do Krakowa.Jeli poznać chcesz zabawy,Serce niewiast, wiat ochoczy,Gładkie słówka, piękne oczy:To jed, bracie, do Warszawy.Jeli myl ci przyjdzie mylnaZwštpić w przyszłoć i w swobodę,Wówczas, bracie, jed do WilnaPoznać z hartem dusze młode.Gdy widoku szukasz złota,Patrz, gdzie nędza obok błota;Gdzie człek żyje ród spodlenia,Znajdziesz ducha powięcenia.Do rozumu nie ma klucza,Ale wszędzie jest w odwodzie,Kędy bieda już dokucza,Gdzie pracuje człek o głodzie.Lecz gdy w wiecie trochę pożyłI zatęsknisz już do ludzi,Czystych, jako Bóg ich stworzył,To się przypatrz im na Żmudzi!A gdy Żmud ci przyjdzie rzucić,Nazad Litwš znowu wrócić,To przed pińskš opatrz drogšWóz twój dobrze w potrzeb wszelkš;Bo w pustynię wjedziesz wielkš,...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]