Pojednanie, E-book PL, Romans, Maxwell Cathy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cathy Maxwell
Pojednanie
1
1
Rzekł: Ten ci zdrowy chwat,
Którego oblubie
ı
cem zw
Ģ
?
Rzekł: Ten ci zdrowy chwat,
Co umie igra
ę
z pann
Ģ
sw
Ģ
?
„Zielone za
Ļ
lubiny”
Craige Castle, Wschodnia Anglia, 1806
- Nie chciał si
ħ
ze mn
Ģ
Ň
eni
ę
- powiedziała cichym, smutnym głosem Mallory Edwards Barron, siedz
Ģ
c
na krze
Ļ
le przy toaletce - To było wida
ę
.
Gł
ħ
boko zaczerpn
ħ
ła tchu i spojrzała w lustro; napotkała wzrok matki. Miała nadziej
ħ
,
Ň
e lady Craige
b
ħ
dzie innego zdania.
Przez moment Mallory widziała w oczach matki odbicie własnych obaw, lecz ju
Ň
po chwili lady Craige
nerwowo zatrzepotała rz
ħ
sami; przestała szczotkowa
ę
włosy córki i
Ļ
cisn
ħ
ła j
Ģ
w pocieszycielskim ge
Ļ
cie.
- Co ty opowiadasz? John Barron na pewno chciał si
ħ
z tob
Ģ
o
Ň
eni
ę
.
Rozmawiały szeptem, zdaj
Ģ
c sobie spraw
ħ
z obecno
Ļ
ci dwu słu
ŇĢ
cych, sprz
Ģ
taj
Ģ
cych po k
Ģ
pieli
Mallory. Drzwi na korytarz to otwierały si
ħ
, to zamykały; dobiegał zza nich szmer rozmów go
Ļ
ci w jadalni,
przerywany wybuchami
Ļ
miechu.
- Wczoraj wieczorem słyszałam, jak kłócił si
ħ
ze swoim ojcem w bibliotece. Odniosłam wra
Ň
enie,
Ň
e
John przed przyj
Ļ
ciem tutaj w ogóle nie wiedział,
Ň
e ma si
ħ
Ň
eni
ę
. Czy to mo
Ň
liwe? Dlaczego ojciec powiedział
mu dopiero w przeddzie
ı
Ļ
lubu,
Ň
e znalazł dla niego kandydatk
ħ
na
Ň
on
ħ
?
- Mallory, gdzie si
ħ
podziała twoja wyobra
Ņ
nia, twój rozs
Ģ
dek? Jakie to ma znaczenie, kiedy John
dowiedział si
ħ
,
Ň
e ma si
ħ
o
Ň
eni
ę
? Liczy si
ħ
tylko nasz dom, zamek Craige, a dzi
ħ
ki temu mał
Ň
e
ı
stwu w
przyszło
Ļ
ci zostaniesz jego pani
Ģ
. Ale najpierw twoje mał
Ň
e
ı
stwo z Johnem Barronem musi zosta
ę
skonsumowane.
2
Mallory poczuła ucisk w
Ň
oł
Ģ
dku.
- Przecie
Ň
w czasie uczty weselnej prawie w ogóle si
ħ
do mnie nie odzywał.
Delikatny u
Ļ
cisk dłoni matki na ramieniu przypomniał Mallory,
Ň
e nie s
Ģ
same. Sally, młoda
dziewczyna ze wsi, która została naj
ħ
ta, by tego wieczoru pełni
ę
rol
ħ
słu
ŇĢ
cej Mallory, wróciła do pokoju i
pracowicie
Ļ
cieliła bogato rze
Ņ
bione el
Ň
bieta
ı
skie ło
Ň
e z baldachimem, zajmuj
Ģ
ce znaczn
Ģ
cz
ħĻę
pomieszczenia.
Rodzice Mallory przypiecz
ħ
towali swe mał
Ň
e
ı
stwo na tym ło
Ň
u, przed nimi uczynili to ich rodzice, a
jeszcze wcze
Ļ
niej - dziadkowie. A teraz ona miała poło
Ň
y
ę
si
ħ
na nim z m
ħŇ
czyzn
Ģ
, którego prawie w ogóle nie
znała, by uczyni
ę
zado
Ļę
tradycji i zyska
ę
prawo do tytułu pani zamku Craige.
Od czasów Wilhelma Zdobywcy, który ofiarował ten zamek Mallardowi, zaufanemu przyjacielowi i
powiernikowi, ka
Ň
da panna młoda z rodziny Craige sp
ħ
dzała noc po
Ļ
lubn
Ģ
w tej komnacie. Jutro rano ksi
Ģ
dz,
matka Mallory i jej nowy te
Ļę
, sir Richard Barron, który odziedziczył tytuł jej ojca, wicehrabiego Craige,
przyjd
Ģ
tu i obejrz
Ģ
prze
Ļ
cieradło, sprawdzaj
Ģ
c, czy s
Ģ
na nim
Ļ
lady krwi, dowód,
Ň
e Mallory Craige była
dziewic
Ģ
. Od tej chwili ona i jej m
ĢŇ
, John Barron, b
ħ
d
Ģ
uznani za prawdziwie po
Ļ
lubionych przed Bogiem i
przed lud
Ņ
mi.
Nast
ħ
pnie prze
Ļ
cieradło zostanie wywieszone za oknem komnaty i w całej parafii rozpocznie si
ħ
Ļ
wi
ħ
towanie. Mallory dr
ŇĢ
c
Ģ
r
ħ
k
Ģ
si
ħ
gn
ħ
ła po kryształowy kieliszek z winem, stoj
Ģ
cy na toaletce. Unikała
spogl
Ģ
dania w lustro. Dziewicza biel wdzi
ħ
cznej koszuli nocnej pozbawiła twarz wszel kiego koloru,
podkre
Ļ
laj
Ģ
c si
ı
ce pod oczami. Min
Ģ
ł zaledwie miesi
Ģ
c od
Ļ
mierci ojca po długiej chorobie - miesi
Ģ
c, który tak
bardzo zmienił
Ň
ycie Mallory.
- Moja koszula powinna by
ę
czarna - powiedziała niemal szeptem.
- Sally, chciałyby
Ļ
my zosta
ę
same - zwróciła si
ħ
lady Craige do słu
ŇĢ
cej. - Sama zajm
ħ
si
ħ
córk
Ģ
.
- Dobrze - odparła cicho słu
ŇĢ
ca, dygn
ħ
ła i ruszyła do drzwi, lecz po chwili przystan
ħ
ła. - Je
Ļ
li mog
ħ
co
Ļ
powiedzie
ę
, panienko Mallory, to moja matka i ja
Ň
yczymy panience du
Ň
o szcz
ħĻ
cia na nowej drodze
Ň
ycia i
chcemy,
Ň
eby panienka wiedziała,
Ň
e wszyscy we wsi
Ļ
pi
Ģ
spokojniej, wiedz
Ģ
c,
Ň
e to panienka b
ħ
dzie pani
Ģ
zamku.
Mallory zmusiła si
ħ
do u
Ļ
miechu.
- Dzi
ħ
kuj
ħ
, Sally.
Dziewczyna przekr
ħ
ciła gałk
ħ
u drzwi.
- Jeste
Ļ
my te
Ň
bardzo radzi,
Ň
e panienka b
ħ
dzie miała takiego silnego, przystojnego mi
ħ
sa. -
Zaró
Ň
owiona z emocji słu
ŇĢ
ca wyszła z pokoju.
- Wygl
Ģ
da na to,
Ň
e przyj
ħ
cie weselne jest całkiem udane - powiedziała cicho Mallory. Ceremonia
Ļ
lubna była bardzo skromna ze
wzgl
ħ
du na
Ň
ałob
ħ
w rodzinie, lecz s
Ģ
dz
Ģ
c z od głosów dochodz
Ģ
cych z sali jadalnej, go
Ļ
cie dobrze si
ħ
bawili.
Lady Craige nie odpowiedziała. Usiadła obok Mallory, wyj
ħ
ła z jej r
Ģ
k kieliszek, postawiła go na
toaletce i delikatnie pogładziła dłonie córki.
- Masz takie zimne palce. - Uj
ħ
ła je pieszczotliwie. - Uwierz mi, naprawd
ħ
nie ma si
ħ
czego ba
ę
.
- Chciałabym ju
Ň
mie
ę
to za sob
Ģ
. Nie chciałam za niego wychodzi
ę
. Nie teraz. Upłyn
ħ
ło tak niewiele
czasu od
Ļ
mierci ojca.
Rysy twarzy lady Craige złagodniały. Delikatnie odgarn
ħ
ła niesforny k
ħ
dzior z twarzy Mallory i
zało
Ň
yła go jej za ucho.
- Wszystkie panny młode s
Ģ
niespokojne. Mał
Ň
e
ı
stwo to wa
Ň
ny krok. Wierz mi, ja te
Ň
bardzo bałam si
ħ
pierwszej nocy z twoim ojcem.
- Dlaczego nie mogłam tak po prostu odziedziczy
ę
Craige Castle? To niesprawiedliwe,
Ň
e aby
zachowa
ę
prawo przysługuj
Ģ
ce mi z tytułu urodzenia, musz
ħ
wyj
Ļę
za syna dalekiego kuzyna, który odziedziczył
zamek po moim ojcu. - Mallory wysun
ħ
ła dło
ı
z u
Ļ
cisku matki i wstała. Jej wzrok padł na ło
Ň
e - skropiona
ró
Ň
anym zapachem kołdra była zapraszaj
Ģ
co od chylona.
Pomieszczenie wydało jej si
ħ
nagle duszne, ciasne. Otworzyła okno, wpuszczaj
Ģ
c do
Ļ
rodka wiosenne
powietrze, tchn
Ģ
ce obietnic
Ģ
deszczu. Tej nocy na niebie nie było ksi
ħŇ
yca ani gwiazd. Przez chwil
ħ
Mallory
miała wra
Ň
enie,
Ň
e dookoła panuje pustka. Odwróciła si
ħ
i spojrzała na matk
ħ
.
- Przyszłam na
Ļ
wiat jako dziedziczka tego zamku - powiedziała zuchwale. – Przecie
Ň
John Barron nie
ma poj
ħ
cia o ludziach, którzy zarabiaj
Ģ
na utrzymanie dzi
ħ
ki naszej rodzinie. Czy, na przykład, wie o tym,
Ň
e
Sally jest jedyn
Ģ
opiekunk
Ģ
kalekiej matki? Czy potrafi obliczy
ę
zysk z buszla ziarna, czy rozumie konieczno
Ļę
stosowania płodozmianu?
- W
Ģ
tpi
ħ
, czy John ma poj
ħ
cie o czymkolwiek, co wykracza poza ramy jego studiów - odpowiedziała
lady Craige. - B
ħ
dziesz musiała nauczy
ę
go wielu rzeczy. I nie zapominaj,
Ň
e dzi
ħ
ki temu mał
Ň
e
ı
stwu spełniamy
najgor
ħ
tsze
Ň
yczenie twojego ojca...
Ň
eby którego
Ļ
dnia twoje dzieci odziedziczyły ten zamek.
Mallory ukradkiem spojrzała na łosie.
- Mamo, nie mam jeszcze siedemnastu lat.
- B
ħ
dziesz miała za miesi
Ģ
c. - Lady Craige wstała. - Ach... dziecinko, jeste
Ļ
nasz
Ģ
jedyn
Ģ
nadziej
Ģ
.
Gdybym mogła ci
ħ
uchroni
ę
przed wyj
Ļ
ciem za m
ĢŇ
w tak młodym wieku, a jednocze
Ļ
nie zatrzyma
ę
Craige
3
Castie, na pewno bym tak post
Ģ
piła. W ka
Ň
dym razie John jest doskonał
Ģ
parti
Ģ
. Rodzina Barronów jest
niewyobra
Ň
alnie wr
ħ
cz bogata, a pewnego dnia cały maj
Ģ
tek przejdzie w r
ħ
ce Johna. Ju
Ň
dzi
Ļ
ma wspaniałe
dochody dzi
ħ
ki krewnym ze strony matki. Mallory, jeste
Ļ
bardzo bogat
Ģ
kobiet
Ģ
.
- A co z moimi marzeniami? My
Ļ
lałam,
Ň
e pojad
ħ
w sezonie do Londynu, tak jak Louise - powiedziała
dziewczyna, maj
Ģ
c na my
Ļ
li Louise Haddon, swoj
Ģ
najlepsz
Ģ
przyjaciółk
ħ
, która w połowie czerwca zamierzała
uda
ę
si
ħ
do stolicy. - Chciałam ta
ı
czy
ę
... by
ę
adorowana... i si
ħ
zakocha
ę
... - dodała cicho.
- Mogłaby
Ļ
uczestniczy
ę
w tysi
Ģ
cu sezonów i nie znale
Ņę
tak doskonałego kandydata na m
ħŇ
a. A poza
tym twoje marzenia si
ħ
spełni
Ģ
, tyle
Ň
e jako m
ħŇ
atka b
ħ
dziesz prze
Ň
ywa
ę
wszystko z wi
ħ
kszym spokojem.
Oczywi
Ļ
cie z powodu
Ň
ałoby nie mo
Ň
esz natychmiast jecha
ę
do Londynu, ale lord Barron obiecał,
Ň
e za rok
przedstawi ci
ħ
na dworze.
Mallory popatrzyła na obr
Ģ
czk
ħ
wysadzan
Ģ
szafirami i brylantami, któr
Ģ
John rano wło
Ň
ył jej na palec.
Szafiry miały kolor jego oczu.
Kiedy wczoraj po południu po raz pierwszy zobaczyła Johna, wydał jej si
ħ
uciele
Ļ
nieniem marze
ı
o
idealnym m
ħŇ
czy
Ņ
nie. A przecie
Ň
ze wzgl
ħ
du na po
Ļ
piech, z jakim nowy wicehrabia Craige nalegał, by syn si
ħ
o
Ň
enił, i na gwałtowno
Ļę
, z jak
Ģ
wraz z matk
Ģ
została zmuszona do poparcia jego woli, gdy
Ļ
mier
ę
ojca
zostawiła je bez
Ļ
rodków do
Ň
ycia, podejrzewała,
Ň
e z Johnem musi by
ę
co
Ļ
nie tak. Przypuszczała,
Ň
e b
ħ
dzie
szpetny, gruby, oci
ħŇ
ały umysłowo, a mo
Ň
e nawet ułomny. Tymczasem został jej przedstawiony wysoki,
ciemnowłosy m
ħŇ
czyzna o niepokoj
Ģ
cej urodzie, jakby
Ň
ywcem przeniesiony z romansów, w dodatku jedynie o
trzy lata od niej starszy.
Jakby czytaj
Ģ
c w jej my
Ļ
lach, lady Craige powiedziała:
- Poza tym John jest niezwykle przystojny.
Mallory uniosła wzrok.
- Prawd
ħ
mówi
Ģ
c, jest du
Ň
o atrakcyjniejszy ni
Ň
ja.
- Mallory! Jak mo
Ň
esz mówi
ę
co
Ļ
takiego? Jeste
Ļ
urocz
Ģ
młod
Ģ
kobiet
Ģ
.
- Och, mamo. - Mallory krytycznym wzrokiem przyjrzała si
ħ
swemu odbiciu w lustrze. - Mam zbyt
wystaj
Ģ
cy podbródek, zbyt pełne wargi i za małe oczy.
- Masz pi
ħ
kne oczy.
- Kiedy si
ħ
Ļ
miej
ħ
, robi
Ģ
si
ħ
z nich szparki. No, a do tego te moje włosy. - Mallory przeczesała je
palcami. - S
Ģ
strasznie niesforne i maj
Ģ
nieciekawy kolor.
- Nieprawda. Włosy s
Ģ
twoj
Ģ
najwi
ħ
ksz
Ģ
ozdob
Ģ
...
- Tak, tak.
Lady Craige nie zwróciła uwagi na ironiczny ton głosu córki.
- Ich kolor wcale nie jest nieciekawy. S
Ģ
g
ħ
ste i maj
Ģ
jasne pasemka.
- Ale nie s
Ģ
jasne.
- Jeste
Ļ
bardzo podobna do siostry twego ojca, Jennifer. Była wspaniał
Ģ
kobiet
Ģ
. Masz jej urod
ħ
, wdzi
ħ
k
i temperament.
- Wcale nie jestem ładna, mamo... i mam piegi.
Lady Craige poło
Ň
yła r
ħ
k
ħ
na ramionach córki.
— I z piegami jeste
Ļ
pi
ħ
kna. Pami
ħ
taj,
Ň
e rozkwitasz i jeszcze si
ħ
zmieniasz, kochanie. Poczekaj kilka lat. Kobiety z rodziny twojego ojca pi
ħ
kniej
Ģ
z wiekiem. - Pochyliła głow
ħ
tak,
Ň
e zetkn
Ģ
ł si
ħ
czołami. - Wiem,
Ň
e trudno ci si
ħ
pogodzi
ę
z tym mał
Ň
e
ı
stwem. Byłoby znacznie lepiej,
gdyby
Ļ
cie mieli czas lepiej si
ħ
pozna
ę
... ale, Mallory, czasami
Ň
ycie nie układa si
ħ
tak, jakby
Ļ
my sobie
Ň
yczyli.
- Wolałabym,
Ň
eby nie był taki... - Dziewczyna urwała, wyra
Ņ
nie
zakłopotana.
- Przystojny - doko
ı
czyła za ni
Ģ
lady Craige. - Mallory, John Barron mo
Ň
e sobie by
ę
bardzo urodziwy,
ale tak jak wszyscy ma swoje wady. Nie zapominaj o tym. Jego wygl
Ģ
d nie mo
Ň
e ci
ħ
onie
Ļ
miela
ę
. - Zrobiła
pauz
ħ
i po chwili namysłu dodała: - Podoba m si
ħ
jego głos. Ma bardzo ładne brzmienie, nie uwa
Ň
asz?
To prawda, pomy
Ļ
lała Mallory. Chocia
Ň
był jeszcze bardzo młody, miał głos dojrzałego m
ħŇ
czyzny.
Intryguj
Ģ
co chrapliwy i gł
ħ
boki, wzbudzał w niej nieznane dot
Ģ
d uczucia. Kiedy tego ranka stała obok Johna
przed wielebnym Sweeneyem, słuchaj
Ģ
c, jak składa przysi
ħ
g
ħ
mał
Ň
e
ı
sk
Ģ
, po raz pierwszy od
Ļ
mierci
ukochanego ojca nie czuła si
ħ
tak rozpaczliwie samotna.
Jeszcze raz spojrzała na ło
Ň
e, tym razem wyczekuj
Ģ
co. A jednak z tym mał
Ň
e
ı
stwem co
Ļ
było nie tak.
- Jakie wady masz na my
Ļ
li, mamo? Dlaczego si
ħ
ze mn
Ģ
o
Ň
enił? Przecie
Ň
w swoim czasie i tak
odziedziczyłby Craige Castle. Mógł po
Ļ
lubi
ę
ka
Ň
d
Ģ
kobiet
ħ
, któr
Ģ
chciał, a jednak jego ojciec nalegał,
Ň
eby
Ļ
my
si
ħ
pobrali.
Lady Craige posmutniała. Zanim si
ħ
odezwała, dłu
Ň
sz
Ģ
chwil
ħ
bawiła si
ħ
niebiesko-złotymi wst
ĢŇ
kami
koronkowego czepka.
- Ach, to tylko plotka.
Mallory z przera
Ň
eniem pomy
Ļ
lała,
Ň
e jej podejrzenia nie były bezpodstawne.
- Jaka plotka?
4
Pukanie do drzwi ł
Ģ
cz
Ģ
cych sypialni
ħ
z olbrzymim salonem przyprawiło obie kobiety o palpitacje serca.
John! Zapewne opu
Ļ
cił przyj
ħ
cie wkrótce po ich wyj
Ļ
ciu i przygotowywał si
ħ
do nocy po
Ļ
lubnej w
s
Ģ
siednim pokoju.
Czy
Ň
by ju
Ň
był gotowy? Och, nie!
Mallory miała wra
Ň
enie,
Ň
e serce wyskoczy jej z piersi. Lady Craige podeszła do drzwi i nieznacznie je
uchyliła.
- Tak?
Mallory dostrzegła kamerdynera m
ħŇ
a.
- Pan pyta, czy panna młoda jest ju
Ň
gotowa.
Mallory poczuła,
Ň
e kolana robi
Ģ
jej si
ħ
mi
ħ
kkie. Usiadła na łó
Ň
ku, lecz po chwili gwałtownie zerwała
si
ħ
na nogi. To było ostatnie miejsce, w jakim w tej chwili chciała si
ħ
znaj dowa
ę
. Podeszła do okna i zapatrzyła
si
ħ
na ciemne niebo.
- Panna młoda prosi jeszcze o kilka minut - usłyszała spokojny głos matki.
Kilka minut! I roku byłoby za mało!
Lady Craige podała jej kielich.
- Napij si
ħ
wina. Zaraz przestaniesz si
ħ
ba
ę
- Pogładziła córk
ħ
po głowie. - Po
Ň
ycie mał
Ň
e
ı
skie to naprawd
ħ
nic strasznego.
Popijaj
Ģ
c małymi łyczkami mocne wino, Mallory zastanawiała si
ħ
, czy aby na pewno matka ma racj
ħ
.
Zaledwie przed dwoma dniami lady Craige u
Ļ
wiadomiła córce, na czym polegaj
Ģ
mał
Ň
e
ı
skie obowi
Ģ
zki. Nawet
dla Mallory, która od dzieci
ı
stwa obserwowała zwierz
ħ
ta gospodarskie, informacja o tym, co dzieje si
ħ
pomi
ħ
dzy m
ħŇ
czyzn
Ģ
a kobiet
Ģ
, była szokuj
Ģ
ca. Do tej pory prowadziła ciche, spokojne
Ň
ycie i teraz my
Ļ
l o tym,
Ň
e ludzie tak niewiele ró
Ň
ni
Ģ
si
ħ
od zwierz
Ģ
t, przepełniała j
Ģ
strachem. Wci
ĢŇ
nie była pewna, jak to ma
wygl
Ģ
da
ę
, ale nie miała odwagi wypytywa
ę
o szczegóły.
W tej chwili takie pytanie nie przeszłoby jej przez gardło. Gotowa była zrobi
ę
wszystko, byle tylko
odwlec to, co i tak było nieuchronne.
- Wi
ħ
c co głosi ta plotka na temat Johna Barrona?
Lady Craige pokr
ħ
ciła głow
Ģ
.
- Nie unikniesz przeznaczenia, dziecinko.
- Ale mog
ħ
je odło
Ň
y
ę
na pó
Ņ
niej - odparła Mallory. Nagle poczuła si
ħ
dziwnie bezbronna. - Poza tym
to,
Ň
e go nie znam, czyni wszystko jeszcze trudniejszym. Czy to takie dziwne,
Ň
e w takiej sytuacji zadaje te
pytania?
Lady Craige podprowadziła córk
ħ
do toaletki, posadziła na krze
Ļ
le i zacz
ħ
ła jej czesa
ę
włosy.
- Jest b
ħ
kartem - powiedziała bez ogródek.
Mallory zamrugała, jakby nie była pewna, czy si
ħ
nie przesłyszała.
Lady Craige pokiwała głow
Ģ
i zni
Ň
yła głos do szeptu.
- Jest owocem romansu, jaki jego szlachetnie urodzona matka miała z có
Ň
, ludzie mówi
Ģ
,
Ň
e jego ojcem
był koniuszy.
- Koniuszy?! Ale przecie
Ň
nazywa si
ħ
Barron!
Matka wydała przeci
Ģ
głe westchnienie.
- Mallory, im jeste
Ļ
my starsi, tym cz
ħĻ
ciej przekonujemy si
ħ
,
Ň
e
Ň
ycie rzadko biegnie prostym torem.
Znaj
Ģ
c sir Richarda, domy
Ļ
lam si
ħ
,
Ň
e duma kazała mu uzna
ę
Johna za syna... i oczywi
Ļ
cie nikt nie o
Ļ
mieliłby
si
ħ
nazwa
ę
Johna b
ħ
kartem w obecno
Ļ
ci sir Richarda. Ma zbyt wielk
Ģ
władz
ħ
. Mówi si
ħ
,
Ň
e od narodzin dziecka
sir Richard nie chciał ju
Ň
mie
ę
z
Ň
on
Ģ
do czynienia.
- Skoro był tak w
Ļ
ciekły, to dlaczego uznał Johna za swego syna?
- Poniewa
Ň
ka
Ň
dy m
ħŇ
czyzna chce mie
ę
dziedzica. - Głos lady Craige zadrgał ze wzruszenia i Mallory
przy pomniała sobie,
Ň
e miała młodszego brata, który umarł w kołysce.
Mallory pozostał w pami
ħ
ci jedynie mleczny zapach dziecinnego pokoju i smutna, cicha rozmowa
dorosłych skupionych wokół kolebki.
ĺ
cisn
ħ
ła dło
ı
matki. Przez chwil
ħ
pocieszały si
ħ
nawzajem. Potem lady
Craige powiedziała:
- Sir Richard i jego
Ň
ona przez wiele lat byli bezdzietni. John został pocz
ħ
ty w czasie, gdy sir Richard
przebywał za granic
Ģ
, a jego
Ň
ona w Londynie. Wiedz
Ģ
o tym wszyscy, którzy potrafi
Ģ
liczy
ę
na palcach. My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e sir Richard ma nadziej
ħ
,
Ň
e dzi
ħ
ki temu mał
Ň
e
ı
stwu towarzystwo b
ħ
dzie traktowa
ę
Johna z wi
ħ
ksz
Ģ
przychylno
Ļ
ci
Ģ
. W ko
ı
cu nasza rodzina jest bez zarzutu. No i oczywi
Ļ
cie w przyszło
Ļ
ci John zostanie wicehrabi
Ģ
Craige.
Mallory nie dała si
ħ
przekona
ę
.
- Jestem pewna,
Ň
e znajdzie si
ħ
wielu
Ļ
wi
ħ
toszków z zasadami, którzy nigdy nie wpuszcz
Ģ
Johna do
swojego domu.
- Obawiam si
ħ
,
Ň
e nie wpuszcz
Ģ
ani jego, ani ciebie.
Mallory zesztywniała. Lady Craige spróbowała złagodzi
ę
wymow
ħ
swych słów.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]