Powrot do Edenu (tom 2 - gorzkie dziedzictwo), eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tytu�: "Powr�t do Edenu" - Cz�� druga"Gorzkie dziedzictwo"autor: Rosalind MilesWydawnictwo Da CapoWarszawa 1992Rozdzia� IWysoko nad brzegiem Oceanu Spokojnego wielki bia�y dom spo-czywa� jak zakotwiczony okr�t na szczycie urwiska. Patrz�c zdo�u, odnosi�o si� wra�enie, �e domostwo drzemie w upalnym,po�udniowym s�o�cu, otoczone rozleg�ymi zielonymi trawnikami ios�oni�te cieniem wysokich drzew, rosn�cych na jego ty�ach. Alewiod�ca wzd�u� brzegu droga roi�a si� od przeje�d�aj�cych cochwila samochod�w, a wewn�trz trwa�o huczne przyj�cie.- Jeste� szcz�liwa, najdro�sza?- Czy szcz�liwa? Sam si� przekonaj. Tyle ludzi. - DanMarshall spojrza� ponuro na go�ci.- Dlaczego si� na to zdecydowali�my? Nie lepiej by�obygdzie� uciec i �wi�towa� tylko we dwoje?- Chcesz powiedzie�, �e chocia� przez ca�y rok masz mnietylko dla siebie, to i tak niech�tnie pozwalasz mi sp�dzi� kilkagodzin w towarzystwie przyjaci� i rodziny? - Stoj�ca obokStefania popatrzy�a na niego z udawan� powag�. - DoktorzeMarshall, wstyd mi za pana! - Widz�c jego zmieszanie, odrzuci�ag�ow� do ty�u i roze�mia�a si�.- Nie o to chodzi - zaprotestowa� Dan. - Przynajmniejniezupe�nie. Ale je�li kto� jeszcze raz u�ci�nie mi d�o� ipogratuluje szcz�cia, to przysi�gam, �e nie wytrzymam i go czym�zdziel�! Rzecz jasna wiem, �e mam szcz�cie - doda� po�piesznie,kiedy zobaczy� zmarszczon� brew �ony. - Tylko nie trzeba mi tegoco chwila powtarza�.Stefania nagle spowa�nia�a.- Czy poczujesz si� lepiej, je�li ci powiem, �e wed�ug mnieto ja mam wielkie szcz�cie i nie wyobra�am sobie �ycia bezciebie? Ostatnie siedem lat to najpi�kniejszy okres w moim �yciu.Dan popatrzy� z mi�o�ci� w szczere niebieskie oczy,spogl�daj�ce na niego z niepokojem.- Najserdeczniejsze �yczenia z okazji rocznicy �lubu, paniMarshall - wyszepta�. - Wypijmy za kolejne siedem, a po nichjeszcze siedemdziesi�t siedem lat. - Dotkn�� lekko ramienia �onyi przez szyfonow� letni� sukni� wyczu� ciep�o jej cia�a. Owion��go zapach perfum, dobrze znajoma wo� konwalii. Mi�o�� do Stefaniizaw�adn�a nim ze zdwojon� si��. - A mo�e by�my...- Nie przeszkadzam? Mam nadziej�, �e tak. Nie chcia�bympsu� sobie opinii zazdrosnego pasierba!- Och, Dennis! - westchn�a Stefania i odsun�a si� odm�a. Kiedy ty si� wreszcie nauczysz by� w odpowiednim miejscu wew�a�ciwym czasie?- Ale� kochana mamo! - Dennis u�miechn�� si� �obuzersko.Opanowa�em to do perfekcji. Przecie� zawsze zjawiam si� w sam�por�, �eby wam przerwa� amory.Dan i Stefania wymienili spojrzenia i po chwiliwybuchn�li �miechem.- To prawda - zgodzi�a si� matka. - Ale czy musisz to robi�akurat dzisiaj? Wydaj� najelegantsze przyj�cie na po�udnie odr�wnika, �eby uczci� rocznic� �lubu, i po raz pierwszy od samegorana mam okazj� sp�dzi� chwil� z m�em! Gdzie jest Sara? Mo�esprawdzisz, czy nic jej nie potrzeba?- A czy ja jestem jej Anio�em Str�em? - burkn�� Dennis,ale zrozumia�, co matka chce powiedzie�, i odszed� szybko.- Ach, te moje trudne dzieci! - Stefania u�miechn�a si� doDana ze skruch�.- To ju� nie s� dzieci, Stef - odpar� z powag�. - Todojrzali m�odzi ludzie.Mia� ochot� doda�, �e im pr�dzej przestanie traktowa�Dennisa jak ma�ego ch�opca, tym szybciej syn zacznie zachowywa�si� jak m�czyzna. Jednak zauwa�y�, �e czo�o Stefanii lekkozmarszczy�o si� z zatroskania. Nie chcia� burzy� dobregonastroju. Wzi�� j� za r�k� i bawi�c si� jej palcami, uni�s� jedenz lakierowanych paznokci do ust.- Czy mo�na by sobie wymarzy� lepsze miejsce, �eby si�kocha� z w�asn� �on�? Przecie� jeste�my w Edenie - o�wiadczy�.Stefania rozejrza�a si�. Dan mia� racj�. Ogr�d, w kt�rymodbywa�o si� przyj�cie, rozci�ga� si� wok� jak dziwny,tajemniczy �wiat. Ze wszystkich stron otacza�y go wysokie drzewa,majestatyczne i silne. W jaskrawym s�o�cu szeroko rozpostartekonary rzuca�y na muraw� wci�� zmieniaj�ce si� cienie. Ros�y tucedry, tulipanowce i wysokie drzewa chlebowe. Stefania zna�a ikocha�a ka�de z nich. U�y�a ca�ej pomys�owo�ci, �eby w tymnaturalnym �rodowisku stworzy� co� na kszta�t dzie�a sztuki,magiczn� krain� spl�tanych �cie�ek, r�anych klomb�w iodosobnionych altan, przesyconych zapachem wieczoru. Cisz�przerywa� tylko cichy szum fontann i odleg�y pomruk fal, roz-bijaj�cych si� o ska�y poni�ej. Za drzewami wida� by�opodchodz�ce pod sam dom trawniki. Gdyby nie stoj�cy wko�o t�umludzi, ubranych w barwne letnie stroje, przypominaliby pierwszychkochank�w w najdawniejszym ogrodzie �wiata.- Rzeczywi�cie, trudno uwierzy�, �e nie jeste�my w raju -odezwa�a si� cicho. Odwr�ci�a si� do Dana, obj�a go i chcia�apoca�owa�. M�� spojrza� ponad jej g�ow�, znieruchomia� i j�kn��.- Uwaga, kochanie - oznajmi� szeptem. - Musimy odeprze�nast�pny atak.- Bill! - Rado�� Stefanii by�a niek�amana. - I Rina! Taksi� ciesz�, �e was widz�! Ju� si� zastanawia�am, czy w og�leprzyjdziecie.- Za �adne skarby nie przepu�ciliby�my twojego wielkiego�wi�ta, Stef - odpar� Bill z uraz�. - Po prostu nie potrafimy ju�wstawa� tak wcze�nie i chodzi� tak szybko jak wy, m�odzi.- Nie s�uchaj go! - wtr�ci�a Rina. - Robi� tylezamieszania, �eby tylko zd��y� tu na czas, �e w ko�cuprzyjechali�my sp�nieni. Ale po tylu latach ma��e�stwa mo�naprzywykn�� do czyich� dziwactw. W ka�dym razie, gratulujemy wamobojgu!- Dzi�kuj�, Rino. - Dan roze�mia� si� weso�o. - Mi�o ci�znowu widzie�, Bill. - Serdecznie u�cisn�� zniszczon� d�o�starego cz�owieka. - Doszed�e� do wniosku, �e firma jako� sobieporadzi bez ciebie przez jeden dzie�, co?Bill odwr�ci� si� do Stefanii.- Co on chce zrobi�? Wyrzuci� mnie z pracy? - D�gn�� Danakr�tkim, grubym palcem. - Co� ci powiem. Jeszcze du�o czasuup�ynie, zanim Harper Mining b�dzie w stanie zrezygnowa� z moichus�ug.A jedyn� osob�, kt�ra ma na tyle ikry, �eby mnie zwolni� idzia�a� dalej beze mnie, jest pani prezes... twoja �ona!- Spokojnie, Bill. - Stefania postanowi�a szybko u�agodzi�rozdra�nionego przyjaciela. - Wiesz, �e nie mam zamiaru prowadzi�interesu bez ciebie. Nie chc� nawet pr�bowa�. I je�li ju� przezca�y tydzie� �yjemy tylko sprawami Harper Mining, to chocia�podczas weekendu nie rozmawiajmy o firmie. Zw�aszcza naprzyj�ciu!Udobruchany Bill przyci�gn�� j� do siebie i z�o�y�poca�unek na jej czole.- Robisz ze mn�, co chcesz. Zawsze potrafi�a owin�� mniewok� palca, nawet kiedy by�a ma�� dziewczynk� - oznajmi� Danowina znak, �e mu wybaczy�. - Wygl�dasz dzisiaj prze�licznie, Stef,wspaniale - ci�gn�� ciep�o. - I o wiele za m�odo, jak na matk�tych dwojga urwis�w, kt�rych spotkali�my id�c tutaj.- Przesta� - zaprotestowa�a Rina. - Na pewno ci za to niepodzi�kuj�.- O, nie - zgodzi� si� sucho Dan. - Z Dennisa zrobi� si�ostatnio prawdziwy lew salonowy. Nigdy nie wiadomo, o kt�rejwr�ci do domu. Po�owa krawc�w m�skich w Nowym Jorku, Londynie iRzymie nie zbankrutowa�a tylko dzi�ki jego zam�wieniom.- A Sara? Jak si� miewa? - zapyta�a Rina.U�miech rozja�ni� twarz Stefanii.- Wci�� ta sama kochana Sass - odpar�a. - Nadal traktuje�ycie zbyt powa�nie i g�owi si�, co ze sob� pocz��.- Na pewno co� dla siebie znajdzie - o�wiadczy� Bill zprzekonaniem. - Ile ma lat? Dwadzie�cia jeden? Dwadzie�cia dwa?Prawdopodobnie p�jdzie w �lady matki i zab�y�nie w dojrza�ymwieku. Wtedy dopiero wszystkim poka�e!W�a�nie przechodzi� obok kelner z tac� zastawion�kieliszkami spienionego trunku, kt�re w piek�cym �arze pokrywa�ysi� mgie�k� rosy. Dan przywo�a� go i ceremonialnie wr�czy�ka�demu kryszta�owy kielich zmro�onego szampana. Wzi�� Stefani�za r�k� i wzni�s� toast.- Za wszystkie zakwitaj�ce p�no kwiaty - powiedzia� niskim,nabrzmia�ym uczuciem g�osem. Utkwi� rozkochane oczy w �onie. -Je�li to jest nasza z�ota jesie�, to niech zima nigdy nienadejdzie!- Za Dana i Stef! Wszystkiego najlepszego! - zawt�rowalicicho Bill i Rina.W rozgrzanym pow... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jaczytam.htw.pl