Porter Jane - Królowa pustyni, 1. Nowo dodane romanse
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Jane PorterKrólowa pustyniTłumaczenie:Małgorzata DobrogojskaPROLOGSzejk Mikael Karim, król Saidii, obserwował plan zdjęciowy pokazu mody na pu-styni – swojej pustyni. W środku wrzał z wściekłości. Jak można, pytał sam siebie,tak po prostu przybyć do obcego kraju pod fałszywą tożsamością i oczekiwać, że uj-dzie to płazem?Najwyraźniej jednak świat był pełen głupców.Ci nosili nazwisko Copeland.Ledwo hamując gniew, czekał na właściwy moment.Królowie nie negocjują, nie błagają, nie szafują przysługami.Saidia była królestwem niewielkim, ale liczącym się. Ludzie z Zachodu byli tu to-lerowani, co nie oznaczało, że mogli bezkarnie łamać prawo.Jemmie Copeland wydawało się może, że stoi ponad prawem.I choć jej ojciec chwilowo uniknął kary, jej się to nie uda. Zapłaci za swoje i jegowiny.ROZDZIAŁ PIERWSZYSamo życie nauczyło Jemmę Copeland nie przejmować się drobiazgami, a skupiaćna tym, co najistotniejsze.Dzięki temu przez minione dwie godziny mogła ignorować obezwładniający upałSahary i uporczywe ssanie w żołądku. Starała się też nie myśleć o przyszłości. Jakrównież o upale, głodzie i hańbie. Nie mogła jednak nie zauważyć wysokiego męż-czyzny w białej szacie, w towarzystwie sześciu podobnie ubranych mężczyzn, któryobserwował ją ciemnymi, poważnymi oczami.Znała go. Pięć lat wcześniej spotkali się na ślubie jej siostry w Greenwich. Zrobiłwtedy ogromne wrażenie na wszystkich obecnych tam kobietach. Szejk Mikael Ka-rim, wysoki, przystojny, bajecznie bogaty, nowy król Saidii.Dziś miało go tu nie być. Miał spędzić cały tydzień w Buenos Aires, więc jego po-jawienie się sprawiło całemu zespołowi niemiłą niespodziankę.Tym bardziej że był w wyraźnie złym humorze.Jemma przewidywała nieprzyjemne wydarzenia w najbliższej przyszłości. Samamarzyła tylko o tym, by bez problemu ukończyć zdjęcia i następnego rana odleciećdo kraju.Dobrze przynajmniej, że przybył dopiero teraz. To był długi, męczący dzień, wieleujęć w różnych miejscach, do tego dokuczliwy upał. Ale z jej strony nie padło nawetsłowo skargi. Bardzo potrzebowała tej pracy i czuła tylko wdzięczność za otrzyma-ną szansę.Wciąż jeszcze nie do końca przetrawiła to, co się stało. Zaledwie rok wcześniejbyła jedną z amerykańskich „złotych dziewcząt”, której zazdroszczono urody, bo-gactwa i statusu „dziewczyny »It«”. Jej rodzina była potężna i wpływowa. Copelan-dowie mieli domy na całym świecie, a ją i jej siostry nieustannie fotografowano i opi-sywano w mediach. Ale nawet potężnym może się powinąć noga. Jej rodzinie nieod-wracalnie zaszkodził skandal związany z udziałem ojca w oszustwie na ogromnąskalę.W ciągu jednej nocy Copelandowie stali się najbardziej znienawidzonymi ludźmiw Ameryce.Obecnie Jemma ledwo wiązała koniec z końcem. Aresztowanie ojca i szeroko za-krojona kampania medialna wokół całej sprawy zrujnowały jej karierę. Fakt, żeciężko pracowała i utrzymywała się sama od osiemnastego roku życia, nie miał żad-nego znaczenia, skoro była córką Daniela Copelanda. Nienawidzono jej, pogardza-no nią i wyśmiewano się z niej.Pracowała, ale płaca ledwo wystarczała na życie. Bardzo się ucieszyła, kiedy za-proponowano jej to pięciodniowe zlecenie. Był to wyjazd do Saidii, niezależnego,pustynnego królestwa, przytulonego do południowego Maroko, pomiędzy zachodniąSaharą i Atlantykiem. Niestety konsulat odmówił jej wizy wjazdowej.To, co zrobiła, było nielegalne, ale trudne czasy wymagają desperackich środków.Złożyła nowy wniosek jako swoja siostra, posługując się jej paszportem z wpisanymnazwiskiem męża, i tym razem wizę otrzymała.Ryzykowała, przyjeżdżając tutaj z fałszywą tożsamością, ale bardzo potrzebowa-ła pieniędzy. Inaczej nie zdołałaby spłacić miesięcznej raty kredytu.Udało się, więc ubrana w długie futro z lisów i wysokie buty, spływała potem podpalącym słońcem Sahary.I co z tego, że pod futrem była naga?Pracowała i starała się przeżyć. Pewnego dnia los się odwróci.Starała się nie zwracać uwagi na ponurego szejka i jego gwardię. Za to wzięłagłęboki oddech, wypięła biodra i przyjęła śmiałą pozę.Keith, australijski fotograf, gwizdnął z aprobatą.– Świetnie, kotku. Rób tak dalej.Ogarnęła ją fala przyjemnego podniecenia, szybko zmyta przez widok MikaelaKarima zbliżającego się do Keitha.Wysoki i barczysty szejk górował nad fotografem. Jemma zdążyła już zapomnieć,jak bardzo był przystojny. Pracowała jako modelka w wielu krajach i widziała wieluszejków, najczęściej niskich i przysadzistych, o małych oczkach, tonących w fałdachtłuszczu.Ten tutaj był młody, szczupły i groźny. Biel szaty podkreślała szerokie ramionai ponadprzeciętny wzrost, do tego miał kwadratową szczękę, czarne brwi i oczy.Patrzył na nią ponad głową Keitha, przygważdżając ją wzrokiem. Jakby chciał jejcoś przekazać albo przed czymś ją ostrzec. Ogarnął ją żar, potem chłód i zadygota-ła pod futrem.Keith sapnął z dezaprobatą i opuścił kamerę.– Gdzie twoja energia? No, dalej, pokaż mi, jaka jesteś seksowna.Jemma zerknęła na nieproszonego gościa. Emanował napięciem, które sprawiło,że się zachwiała. W powietrzu zawisła groźba.Keith niczego nie wyczuł i tylko jeszcze bardziej się zirytował.– Skup się i skończmy to wreszcie.Oczywiście miał rację. Musieli ukończyć zdjęcia.Odetchnęła głęboko, wyprostowała się, uniosła brodę i opuściła futro z ramion,odsłaniając nagą skórę. Długie włosy falą spłynęły na kark.– Świetnie. – Keith podniósł kamerę, przywołał asystenta z białym, odbijającymsłońce ekranem, i zaczął kręcić. – Tak jest. Teraz mi się podobasz.Brawurowo opuściła futro na piersiach jeszcze niżej.– Doskonale – pochwalił Keith. – Gorące ujęcia. Nie przestawaj.Teraz już całkiem odsłoniła piersi, wystawiając je do słońca. W świecie szejka Ka-rima prawdopodobnie poszłaby za to wprost do piekła, ale przecież na tym polegałajej praca. Nie myślała o niczym innym, zdecydowana dać im, czego chcieli.Poruszyła ramionami i futro zsunęło się jeszcze niżej, łaskocząc tył jej nagich ud.– Wspaniale, dziecinko. – Keith pstrykał zawzięcie. – Pięknie. I tak trzymaj. Jesteśboginią, marzeniem każdego faceta.Nie była boginią ani niczyim marzeniem, ale mogła poudawać. Na krótką chwilęmogła się zmienić w kogokolwiek. Udawanie zapewniało dystans, pozwalało oddy-chać, uciec od rzeczywistości i problemów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]