Podolska Hanka - Niepewnosc, EBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Hanka PodolskaNiepewno��W DOMU NIE DA�O si� wytrzyma�. Nosi�o mnie od rana. Zdajesi�, �e nawet wrzasn�am na Rudego, �eby zamiast kr�ci� �semkiwok� moich n�g, zszed� mi wreszcie z drogi. Potem dosta�o si�te� reszcie kot�w pr�buj�cych usilnie zwr�ci� moj� uwag� napuste miski i nie otwarte puszki Friskas.- Zebranie?! - Wrzasn�am do wyg�odnia�ej czw�rki iz�o�liwie sypn�am do misek suchej Puryny dla senior�w.Patrzy�y rozczarowane i ponure, a potem zbli�y�y si� dojedzenia ju� bez nadziei na ulubiony Friskas. Tylko smarkaczZyzio, wci�� pe�en dzieci�cego wigoru, uzna�, �e jednak wolikreci� �ap� lub ogon sikorki ni� �arcie dla zniedo��nia�ychstaruch�w i kaza� si� wypu�ci� na dw�r.Chwil� p�niej rozdar�am si� na Ma�ka. Chyba zbyt powoliszed� do �azienki si� my�. A mo�e za szybko. W ka�dym razienie szed� tak, jak powinien. Potem moje rozdra�nienie zacz�owzrasta�, bo my� si� za d�ugo i wylewa� za du�o ciep�ej wody,co stanowi�o jawne wyrzucanie naszych pieni�dzy do miejskiegosystemu kanalizacyjnego.- We� sobie waleriany i kava-kava, bo przechodzisz kryzysrozczarowania �yciem - powiedzia� z u�miechem zadowolony, �ewreszcie ma odwag� tak mi si� odci��.Mia� ju� dziewi�tna�cie lat i pe�n� �wiadomo�� beznadzieirodzicielskichrestrykcji wychowawczych. M�g� sobie wreszcie m�wi� irobi�, co tylko chcia�.Zatka�o mnie, ale si�gn�am po krople. Zdrowy rozs�dek ispok�j wr�ci�y w ci�gu paru minut.- A mo�e by tak do St. Louis? - Rzuci�am. - Skoczyliby�mydo Borders [1] poczyta� i wypi� kaw�, a przy okazji kupi�oby si�chleb w St. Louis Bread Company?Ju� p� godziny p�niej, wolna od porannych z�ychnastroj�w i irytacji, siedzia�am na pasa�erskim siedzeniuczerwonego mini-vana, zastanawiaj�c si� nad mechanizmemdzia�ania ludzkiego mechanizmu. Zamkn�am oczy przypominaj�csobie, jak straszne by�o �ycie, zanim odkry�am kav�.- Kim jeste�my, a raczej z czego jeste�my, a mo�e po cojeste�my, je�li par� kropli potrafi tak wyregulowa�, a czasemnawet naprawi�, spieprzony mechanizm naszej egzystencji? -Przep�ywa�o mi przez g�ow�.- Szkoda tylko, �e nie potrafi zrobi� ci upgrade - rzuci�jaki� g�os pod czaszk�.- Ale s� inne �rodki i sposoby... - Us�ysza�am, a raczejpoczu�am natychmiastow� odpowied� nie wiadomo sk�d p�yn�c�.- Nie, nie, to ju� mechanizm musi sam sobie - my�la�am,nie ca�kiem jasno rozumiej�c, komu pr�buj� to przekaza�.Poranna irytacja szykowa�a si� do powrotu.- Spok�j! - �cisn�am r�kami czo�o.ZATRZYMALI�MY SI� przed McDonaldem, bo siku, herbata oraznumber 5 czyli pi�ty zestaw dla Ma�ka - bu�ka z piersi�kurczaka i zielenin�, tudzie� coca-cola i frytki. To dla niegonajwi�ksza przyjemno�� z wyjazdu do St. Louis. Ma�y nie znosidu�ych miast.Przydro�ny McDonald - tu� przed zjazdem na autostrad� -wydawa�o by si�, �e klientela powinna by� r�norodna. Niestetynie, od dziesi�ciu lat zawsze te same po�udniowo-illinoiskiefizjonomie ze zdecydowan� domieszk� typu niemieckiego,cz�onkowie porz�dnej, ameryka�skiej, prowincjonalnejspo�eczno�ci. Nic co mog�oby zaskoczy� jak�kolwiekodmienno�ci�. Dawno ju� przesta�am si� im przygl�da�. Dzi�wi�c, jak zwykle przekroczy�am pr�g McDonalda i od razupogna�am do toalety, nie zapami�tawszy jednej nawet z mijanychpo drodze twarzy. Ale...Wychodz� z �azienki, a tu niespodzianka - kobieta w wiekunieokre�lonym, dojrza�a, ale zupe�nie inna, jaka� takaswojsko-straszna. W Ameryce takich nie widzia�am. Mocnotleniona blondyna z ciemnymi odrostami. Twarz wyra�niezaczerwieniona i opuchni�ta, z powi�kszonym mi�sistym nosemcharakterystycznym dla pijaczek. Figura pe�na i do��niekszta�tna. Uzupe�niaj�cy to wszystko wrogi wyraz twarzy.- Typowa dworc�wka albo meliniara, ale na wakacjach wAmeryce, wi�c troch� bardziej zadbana i z pretensjami do byciadam� - pomy�la�am, wpatruj�c si� bez skr�powania w przyby��.Stan�a obok mnie w kolejce, a ja nie by�am w stanie oderwa�od niej wzroku. Potem usiad�a przy przeciwleg�ym stoliku. Zn�wmog�am si� na ni� gapi�. Nie potrafi�am wprost nasyci� si� jejwidokiem - co� tak swojskiego tu, w McDonaldzie w po�udniowymIllinois.Nagle wzrok m�j zatrzyma� si� na mijaj�cym mnie facecie.By� to go�� prosto spod polskiej budki z piwem, tylkoodstawiony na gentelmena. Rzadki bezbarwny w�os zaczesany doty�u, a reszta jak u tej pani - mocno czerwona i obrzmia�a. Wr�ku ni�s� ma�� walizk�, od kt�rej ci�gn�� si� kabelekoplataj�cy jego szyj� i opadaj�cy wolnym ko�cem na pier�. Tenwolny koniec nie by� w�a�ciwie wolny, zwisa�a ze� ma�amaseczka.- Sercowiec - pomy�la�am - ale silny, bo bez w�zka, no imo�e sam nosi� t� walizk� z butl� tlenow�.Pan przysiad� si� do pani, a ona poda�a mu jego ulubionyzestaw. Wygl�dali na dopasowane ma��e�stwo.- Maciek, sp�jrz - wyszepta�am, jakbym nie chcia�a ichsp�oszy� - tam si� zaraz co� wydarzy.Teraz i Maciek patrzy� na nich jak zahipnotyzowany.Wydawali si� bardzo sob� zainteresowani. Ona g�aska�a jegor�k�, on, prze�uwaj�c hamburgera, patrzy� jej w oczy.Sko�czyli je��, ona otworzy�a torebk�.- Maciek! - Wykrztusi�am z przej�ciem.Pani zapali�a papierosa i dmuchn�a w kierunku ukochanejtwarzy. Ukochane oczy natychmiast zrolowa�y si� do ty�u, austa pr�bowa�y z�apa� troch� powietrza. R�ce zatrzepota�y opomoc. Zamar�am.Pani bez po�piechu strzepuj�c popi� z papierosa si�gn�ajednocze�nie po maseczk� i umie�ci�a j� na jego twarzy, anast�pnie nacisn�a guzik na walizce stoj�cej teraz na stole.Ukochane oczy wr�ci�y na swoje miejsce. U�miechn�a si��agodnie i ze zrozumieniem - wszystko jest OK, nic si� niedzieje. Pr�bowa� odwzajemni� u�miech. By� wyra�nie wdzi�cznyza to, �e tak szybko i sprawnie potrafi�a mu pom�c.- Mi�o�� r�ne ma oblicza - pomy�la�am.ZAMKNʣAM OCZY. Wspomnienia nap�ywa�y w spos�bniekontrolowany. Siedzieli�my - On i ja - w McDonaldzie. Kawai frytki pr�bowa�y zmie�ci� si� na stoliku w�r�dporozrzucanych ksi��ek i papier�w. Zwykle chodzili�my pracowa�do Hardisa, bo dawali tam studentom 20% zni�ki, czasem wi�cmogli�my sobie pozwoli� nawet na kanapk� z pieczon� wo�owin�(ca�e 99 cent�w) opr�cz kawy i frytek. Ale dzi� wybrali�mydrogi McDonald. Chcieli�my by� sami, tylko ze sob� zprzytulonymi pod sto�em kolanami, z przypadkiem wpadaj�cymi nasiebie r�kami poszukuj�cymi pisaka na zaba�aganionym stole. WHardisie wszyscy nas znali i lubili, i pracuj�ce tam panienkinatychmiast zaczyna�y opowie�ci o dzieciach, ch�opakach izaj�ciach szkolnych.To co, �e mogli�my trzyma� si� za r�ce albo kocha� si�jak nam przysz�a ochota. W�a�nie to nieprzewidziane zetkni�ciekolan czy dotkni�cie palc�w potrzebne by�o mi�o�ci jakpowietrze i woda cia�u. Powoli siorbi�c kaw� pracowali�my,ka�de nad swoimi papierami. On jak to facet nie wytrzymywa� iod czasu do czasu zadawa� mi pytanie, na kt�re sam natychmiastodpowiada� elaboruj�c zwykle z przej�ciem i entuzjazmem. Mojeoczy rozszerzone i wpatrzone w jego potwierdza�y, �e taniecgodowy i kolor pi�rek robi�y nale�yte wra�enie. I rzeczywi�cierobi�y....
[ Pobierz całość w formacie PDF ]